Czterej nowi zawodnicy pojawili się w kadrze forBET Włókniarza Częstochowa na sezon 2018, nie wliczając w to Andreasa Lyagera, który spędził ostatnio sezon na wypożyczeniu. Wszyscy próbowali się dowiedzieć o nowym klubie jak najwięcej to możliwe.
Atmosferę przy ul. Olsztyńskiej chwaliło wielu zawodników, w tym m.in. Ryan Sullivan. Australijczyk kontraktem z Włókniarzem związał się w 2001 roku i jeździł w „Świętym Mieście” do końca 2006 roku. Z zespołem zdobył cztery medale Drużynowych Mistrzostw Polski: złoto (2003), srebro (2006) oraz brąz (2004, 2005). Osiągnął także swój życiowy sukces w postaci brązowego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata, który zawisł na jego szyi w 2002 roku. Uległ wtedy tylko Tony’emu Rickardssonowi oraz Jasonowi Crumpowi. „Kangur” chwalił sobie atmosferę w klubie, gdy dowiedział się, że blisko podpisania kontraktu we Włókniarzu jest Adrian Miedziński. – Pisał do mnie jakiś czas temu Ryan, postać doskonale znana kibicom w Częstochowie, gdzie spędził swoje najlepsze lata w karierze. Fajny prognostyk i będziemy walczyć, mamy fajną drużynę i cieszę się, że tutaj jestem. Jest tutaj to „coś”, co daje motywację, by być lepszym, a już po pierwszym spotkaniu dało się wyczuć, że może być naprawdę ciekawie tutaj – mówi Miedziński.
Wiedzy u różnych źródeł na temat, wtedy jeszcze potencjalnego pracodawcy, starał się zaczerpnąć również Fredrik Lindgren. Co ciekawe, Szwed już jakiś czas temu znalazł się na liście Michała Świącika, gdy ten jeszcze nie był prezesem klubu, a tylko wspierał w prowadzeniu klubu Mariana Maślankę. Sternik „Lwów” chciał Lindgrena u siebie już przed rokiem, lecz wówczas „przegrał” pojedynek o podpis pod kontraktem z Krzysztofem Mrozkiem. – „Fredka” to zawodnik, na którego namawiałem byłego prezesa Włókniarza – Mariana Maślankę, gdy ten jeszcze startował w Falubazie Zielona Góra. Argumentowałem to tym, że to ciekawy chłopak, u którego trzeba byłoby jednak poprawić kilka rzeczy. Tak się stało przez te lata, że nie trafił do nas, ale sam to wszystko poprawił, a potwierdzał to dobrymi wynikami. W ubiegłym roku nam się nie udało Fredrika pozyskać, bowiem wyprzedził nas prezes Mrozek, ale teraz siedzi on już z nami – przyznaje prezes klubu z Częstochowy.
Nowi zawodnicy forBET Włókniarza, nim podpisali tutaj kontrakty, starali się jak najwięcej dowiedzieć o klubie
Z kolei Lindgren na temat angażu w piątej drużynie PGE Ekstraligi minionego sezonu wypowiada się w następujący sposób. – Sondowałem wśród zawodników, którzy wcześniej jeździli w Częstochowie, by przekonać się jaki to jest klub, jaka panuje tutaj atmosfera. Słyszałem wiele świetnych rzeczy na temat tego klubu, więc to tylko utrzymało mnie w przekonaniu, by tu podpisać kontrakt.
Podobno jak w przypadku Lindgrena, było także jeśli chodzi o Tobiasza Musielaka. Lesznianin mógł być zawodnikiem Włókniarza znacznie wcześniej, lecz uczynił to dopiero teraz. Jak sam przyznaje, co się odwlecze, to nie uciecze. – Tobiasz już tu powinien siedzieć kilka lat z nami, choćby, gdy zaczęliśmy się „bawić” w tego „naszego” Włókniarza. W zeszłym roku też, prezes Mrozek gdzieś „złapał” numer telefonu do Tobiasza, a moje problemy prywatne spowodowały, że nie mogłem się z Tobiaszem skontaktować i ROW Rybnik nas wyprzedził… – komentuje Michał Świącik.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!