W niedzielny wieczór, 22 kwietnia, na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu po raz kolejny zebrał się tłum kibiców za sprawą meczu, który rozegrał się między Betard Sparta Wrocław a Cash Broker Stal Gorzów. Nie dziwi tak duże zainteresowanie tym starciem, bo mimo osłabionego składu gości z Gorzowa, wynik meczu nie był taki pewny.
Spartanie w meczu ze Stalą znaleźli się w bardzo podobnej sytuacji jak dzień wcześniej MRGARDEN GKM Grudziądz w starciu z Fogo Unią Leszno – najpierw remis u siebie na rozpoczęcie sezonu, a potem przegrana na wyjeździe i kolejny mecz u siebie, który bardzo chciałoby się wygrać. W taki wypadku zawsze są dwa wyjścia, albo spokojnie czekać na dobrą passę i wierzyć w swoje możliwości, albo starać się bardziej i walczyć mocniej. GKM nieco się przeforsował zwiększoną dawką treningu i kombinacjami z przygotowaniem toru, co było widać po zawodnikach, których morale bardzo mocno podupadły w czasie sobotniego wyścigu. Nic podobnego nie miało miejsca na Stadionie Olimpijskim.
Wicemistrzowie Polski doskonale wiedzą, że nie mogą stracić tzw. team spirit, jeśli chcą się liczyć w tym sezonie. Nie dali się więc wyprowadzić z równowagi błędom, jakie zdążyli już popełnić w dwóch poprzednich kolejkach, i między innymi dlatego jadą dalej.
Trzeba jednak przyznać, że kondycja wybrakowanej drużyny Stanisława Chomskiego na pewno w tym pomogła. Można powiedzieć, że Stal Gorzów ma stalowe nerwy. Trzy zera dostali bowiem z automatu za brak jednego juniora i nie próbowali w żaden sposób szukać obejścia regulaminu. Honorowe zachowanie tej drużyny zasłużyło na szacunek i powinno być wzorem pokazującym, jaki powinien być sport. Takie sytuacje jednak się zdarzają, więc nie można wszystkiego na tej podstawie przesądzać, bo zawodników na torze jest czterech… a nawet jeśli trzech, to nie wszystko można od razu uznać za stracone. W tym przypadku przebieg meczu był jednak od początku korzystny dla gospodarzy i trudno przewidzieć, czy mogłoby być inaczej, gdyby Stal Gorzów przybrała inną strategię.
Sparta Wrocław w zasadzie od samego początku prowadziła za sprawą biegu 1, w który zwyciężył Tai Woffinden. Po stronie gości nieźle zaprezentował się Szymon Woźniak – niegdyś doparowy Tajskiego, dziś rywal, który w tym wyścigu przywiózł za plecami Woffindena 2 punkty dla Gorzowa. Szymon Woźniak niejednokrotnie w tym meczu pokazał, że we Wrocławiu czuje się jak u siebie – co nie odbiega daleko od prawdy, bo rzeczywiście przez dwa wcześniejsze sezony był na Stadionie Olimpijskim u siebie i to być może pozwoliło mu czuć się pewniej na wrocławskim torze. Bez zarzutu na trzecim miejscu jechał Max Fricke, który już tradycyjnie jako rezerwa zwykła zastąpił Damiana Dróżdża.
Bieg 2 młodzieżowy bez zaskoczenia 5:1 dla Sparty Wrocław. Osamotniony Alan Szczotka pozostał w tyle za juniorami gospodarzy.
W tym meczu na wyrazy uznania zasłużył też Andrzej Lebiediew, który zdecydowanie się już rozjeździł i zdobył swoje pierwsze punkty w tym sezonie dla Sparty. Najpierw całkiem dobry start w biegu 5, w którym co prawda wyprzedził go Woźniak, ale ten pierwszy punkt zdobyty dla Łotysza był dopiero początkiem jego poczynań. W biegu 10 udało mu się bowiem zwyciężyć, zostawiając za plecami dwóch świetnych zawodników – Macieja Janowskiego i Bartosza Zmarzlika.
Ani na chwilę w tym meczu na prowadzenie nie wyszła Stal Gorzów. W biegu 8 Stanisław Chomski zdecydował się na rezerwę taktyczną w postaci Zmarzlika za Linusa Sundstroema i trzeba przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Zmarzlik z Woźniakiem wystrzelili na starcie i pewnie wygrali na 5:1 z Vaclavem Milikiem i Patrykiem Wojdyło. Nie zmieniło to jednak sytuacji całego meczu.
W biegu 9 o punkty dla gości walczył zaciekle Krzysztof Kasprzak, ale nie udało mu się w żaden sposób podejść Woffindena, który jechał bezbłędnie. Do tego doszedł jeszcze problem ze sprzęgłem u Grzegorza Walaska, który nie ukończył tego wyścigu i pałeczka znów znalazła się po stronie drużyny Rafała Dobruckiego. W dość niebezpiecznej sytuacji znalazł się Walasek także w biegu 13, gdzie na starcie jego motor stanął prawie dęba, ale zawodnik zdążył go opanować.
Najlepiej w drużynie Stal Gorzów punktował Zmarzlik i kilkukrotnie pokazał na torze, że Gorzowianie nie zamierzają się poddać. Pomimo przewagi, jaką zapewnili sobie gospodarze przed biegami nominowanymi, goście wcale nie zrezygnowali, a taka postawa zawsze zasługuje na pochwałę. Bieg 14 należał do Maksyma Drabika, który na chwilę stracił panowanie i spadł o dwa oczka, a następnie odrobił tę stratę i wygrał wyścig, w którym Kasprzak z Walaskiem pojechali na remis. Bieg 15 należał jednak do Stali – Zmarzlik bezbłędnie zdobył zwycięstwo wraz z Woźniakiem, który ugiął się i stracił drugą pozycję na rzecz Janowskiego. Mimo to ostatni bieg zakończył się z wynikiem 4:2 dla Gorzowian. Z takim przewrotnym akcentem zakończył się mecz, w którym Sparta wygrywa ze Stalą 54:36.
Źródło: informacja własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!