235 dni trwał rozbrat Piotra Pawlickiego z ligowym żużlem. Młodszy z braci długo leczył kontuzję stopy i zaczął sezon od czwartej rundy PGE Ekstraligi. W miniony piątek powrócił w wielkim stylu, wygrywając wszystkie swoje wyścigi podczas spotkania Fogo Unia Leszno - Falubaz Zielona Góra.
Pawlicki przyznał, że w piątek przeżywał emocjonalne chwile. Po meczu przez długi czas pozdrawiał kibiców jeżdżąc na jednym kole, a następnie zatrzymał się na starcie i uderzał zaciśniętą pięścią w serce. – To przecież moje miejsce, mój tor, mój dom, moje miasto… Ogromnie się cieszę, że powrót wypadł tak okazale. Mam na myśli punkty, bo jeśli chodzi o jazdę, wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy. Ale ten wieczór był dla mnie bardzo ważny. Tu przecież, ponad dziesięć lat temu, ojciec zabierał mnie na żużel. Na tym stadionie się wychowywałem i tu zostawałem żużlowcem. Z Lesznem związane jest całe moje życie i nie wyobrażałem sobie powrotu po kontuzji w innym miejscu.
Powrót Pawlickiego do ścigania był spektakularny. Zawodnik Fogo Unii Leszno był w pojedynku z Falubazem Zielona Góra niepokonanym zawodnikiem i zakończył to spotkanie z dorobkiem 15 punktów w pięciu startach. – Marzyłem o takim come backu. Towarzyszyło temu sporo stresu, było wiele niewiadomych i miałem swego rodzaju dyskomfort w głowie. Odbyłem tylko kilka treningów, dosłownie parę razy pościgałem się z kolegami spod taśmy i od razu zostałem włączony do składu. To nie było łatwe – tym bardziej cieszę się, że nie zawiodłem drużyny, trenera i kibiców.
– Dobrze wychodziły mi starty i mogłem rozgrywać większość wyścigów po swojemu, chociaż w ostatnim musiałem już trochę pokombinować. Słowa uznania dla moich mechaników, bo świetnie przygotowali sprzęt do tych zawodów. Tor był wymagający i zmieniał się w trakcie meczu, ale podejmowaliśmy właściwe decyzje i motocykl był coraz szybszy. To też ważne, bo przecież to pierwszy mecz. Nie zaliczyłem żadnego sparingu przed sezonem i wszedłem w rozgrywki z marszu, kiedy rywale są już rozjeżdżeni. Musieliśmy najpierw wybrać odpowiednie silniki, potem właściwie je ustawić i jeszcze reagować w trakcie zawodów. Wszystko udało się perfekcyjnie, a przecież w ostatnich latach potrzebowałem na to więcej czasu. Super, że tym razem tak szybko wszystko zagrało – powiedział Pawlicki.
Mimo tego, że przywiózł komplet punktów, Piotr zachowuje spokój i podkreśla że przed nim jeszcze dużo pracy. – Po pierwsze nie popadam w żaden huraoptymizm. Mam świadomość tego, w którym miejscu jestem i wiem doskonale, że muszę cały czas trenować, pracować nad techniką. Przede mną naprawdę daleka droga do optymalnej formy, bo zdaję sobie sprawę, że to był pierwszy start i mogę być jeszcze szybszy. Po drugie – ja pomogłem tylko zespołowi. Unia jest liderem tabeli, a o punkty w trzech pierwszych kolejkach zadbali przecież moi koledzy. Najważniejsza jest drużyna. Chłopaki spisują się znakomicie i dzięki nim miałem tak dobre wejście w sezon. Wiedziałem, że Unia jest mocna, że w razie kłopotów w składzie jest wielu znakomitych zawodników, którzy w razie czego na pewno pomogą. To dawało mi pewien komfort psychiczny przed meczem. Jazda w tym zespole to wielka frajda. Musimy teraz wszyscy pracować jeszcze ciężej i wspólnie zmierzać do obranego celu.
Młodszy z braci odniósł się także do kontuzji stopy, jaką odniósł podczas przedsezonowego zgrupowania. – Jest w porządku. Naprawdę ciężko pracowałem podczas procesu rehabilitacji i czekałem z powrotem do momentu stuprocentowej pewności. To się opłaciło. Teraz wiem, że podjąłem dobrą decyzję i nie było sensu wracać wcześniej, narażając się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Cały czas się uczę i ten uraz to jest kolejna lekcja dla mnie. Lekcja cierpliwości i pokory. Dorastam. W końcu (śmiech)! Wyciągam wnioski z każdego zdarzenia i staram się przekuwać wszystko w pozytywy. Mam nadzieję, że teraz zajmę się już tylko jazdą na żużlu, bo naprawdę miałem dość siedzenia w gabinetach rehabilitacyjnych. Dziękuję bliskim i kibicom za wsparcie w tych trudnych tygodniach. Wierzę, że przed nami już tylko radosne chwile w tym roku!
Źródło: redbull.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!