Maciej Janowski, który na co dzień jest kapitanem Betard Sparty Wrocław, zaliczył bardzo udany weekend. Sam będzie jeszcze pewnie długo wspominał ostatni bieg Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. Ale to nie wszystko, co w ostatni weekend wywalczył Janowski – mecz Polska-Dania również należał do udanych.
12 maja 2018 r. to dla fanów czarnego sportu zdecydowanie ważna kartka w kalendarzu. Stadion Narodowy w Warszawie był zapełniony, bilety wyprzedane. Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland to wydarzenie, którego nie można przegapić.
Wiele spekulacji odbyło się przed GP Polski. Raczej nikt nie stawiał, że wygra Polak. A jeśli już, to najczęściej typowano Patryka Dudka bądź Bartosza Zmarzlika. Na podium też często typowano Taia Woffindena i Fredrika Lindgrena. Z siedmiu reprezentantów Polski najlepiej wypadł natomiast Maciej Janowski – nie było to zaskoczenie, bo Magic trzyma fason, jednak jego determinacja do samego końca była zdumiewająca. Dwóch zawodników Betard Sparty, którzy stanęli na podium, zadbali o emocje kibiców do ostatniej sekundy. Janowski drugi raz wywalczył sobie II miejsce. To, w jaki sposób tego dokonał, fani czarnego sportu będą długo wspominać. W ostatnim biegu z Taiem Woffindenem stoczyli bardzo wyrównaną walkę o zwycięstwo Grand Prix Polski. Niewiele brakowało, by Polak zwyciężył, ale nie tym razem. Trzeba przyznać, że Tajski pokazał klasę, a Janowski dotrzymał kroku i w sobotę dał okazję Polakom do świętowania na Stadionie Narodowym.
Kapitan Betard Sparty i Żużlowej Reprezentacji Polski na tym jednak nie zakończył swojej pracy. Na drugi dzień, pewnie jeszcze na adrenalinie, choć nieco zmęczony, pojawił się w Częstochowie w składzie żużlowej reprezentacji Polski. Wygrany 59:31 mecz żużlowy Polska-Dania był dla Janowskiego równie udany jak GP Polski. Wśród polskiej drużyny zgarnął najwięcej punktów: 12+2. Tylko w biegu 2, w którym startował pierwszy raz w tym wyścigu, pojechał nieco gorzej, zdobywając 1 punkt. Mogło to też wynikać z możliwości sprzętowych, bo dla zawodników była to dobra okazja, by potestować sprzęt. Dalej było już tylko lepiej. W ostatnim biegu, jadąc w parze z Bartoszem Zmarzlikiem, Janowski postawił kropkę nad i, wyprzedzając Leona Madsena, który na torze w Częstochowie jeździ bezbłędnie. Można obserwować, jak kolejne sukcesy tylko uskrzydlają tego zawodnika.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!