Jednym z liderów Grupa Azoty Unii Tarnów w meczu z Fogo Unią Leszno, był Jakub Jamróg. Wychowanek „Jaskółek” do wyniku 47:43 dorzucił 11 punktów, w tym bardzo ważne „oczka” w 14. biegu dnia.
Po słabszym starcie w 11. wyścigu (1:5, ulegając Bartoszowi Smektale i Jarosławowi Hampelowi) na barkach Jamroga spoczęła wielka odpowiedzialność. Ostatecznie przy wyniku 37:41, razem z Arturem Mroczką przywiózł on za swoimi plecami parę gości i udało się doprowadzić do remisu. Kropkę nad „i” postawili chwilę później świetnie dysponowani Duńczycy – Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre. – Cieszę się, że udało mi się wygrać z Arturem Mroczką ten czternasty bieg. Powiem szczerze, że miałem troszeczkę do siebie pretensje za wyścig dwunasty, który teoretycznie powinienem wygrać, bo jechałem z zawodnikami, których udawało się już w tych zawodach pokonać. Myślałem, że jeśli ten bieg miałby zaważyć, to nie spałbym całą noc. Cieszę się bardzo, spadł mi kamień z serca, bo wiedziałem, że zawaliłem ten wcześniejszy wyścig, który przegraliśmy podwójnie. Strasznie się cieszę, że w tym czternastym wyścigu udało się, jakby odkupić winy. Następnie nasza para „atomowa”, czyli Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre sprostała zadaniu, wytrzymała to ciśnienie, więc cieszymy się. Pokazujemy, że wcale nie jesteśmy tacy źli – skomentował występ w swoich ostatnich biegach, Jakub Jamróg.
Pomimo większej znajomości tarnowskiego owalu, wychowanek „Jaskółek” nie w każdym biegu był bardzo dobrze dysponowany. Ważnym było, aby w decydujących momentach dopasować się do istniejących warunków. – Czasami nie wiedziałem, którędy jechać, ale starałem się to robić tymi najbardziej optymalnymi ścieżkami, które w jakiś sposób zawsze tutaj przynosiły dobre rezultaty. Muszę się też wytłumaczyć z tego dwunastego biegu, bo moje pole było troszeczkę zalane. Nie winię tutaj nikogo, po prostu tak było. Ta straż lała troszeczkę więcej wody niż nasza normalna polewaczka. Cieszymy się, że umieliśmy się do tego dostosować i o to chodzi, aby cały czas wyciągać wnioski i nie popełniać tych błędów – słusznie podkreślił.
Zwycięstwo z Lesznem pozwoliło na dopisanie do punktacji Grupy Azoty kolejnych dwóch punktów. Nawet w przypadku porażki, jednym z ważniejszych spotkań byłoby to najbliższe – z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Spotkanie, które zaplanowano na 17 czerwca będzie bardzo ważne w kontekście walki o pozostanie w „najlepszej” lidze świata na kolejny sezon. – Nawet gdybyśmy przegrali mecz z Lesznem „w cuglach”, bardzo wysoko, też pojechalibyśmy do Grudziądza walczyć o zwycięstwo. To nie jest tak, że się załamujemy i nagle weryfikujemy swoje cele. Na pewno ten mecz będzie dla nas trochę spokojniejszy, bo nie będziemy go klasyfikować jako takiego z „nożem na gardle”. Jakimkolwiek wynikiem nie skończyłby się jednak mecz z Lesznem, to każdy odcina się grubą kreską i trzeba skupić się na kolejnym spotkaniu – pewnie zaznaczył na koniec, Jakub Jamróg.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!