Choć za nami w 2. Lidze Żużlowej osiem kolejek, są tacy, którzy pojechali tylko w połowie spotkań. Jednym z takich żużlowców jest Zbigniew Suchecki, dla którego tegoroczne rozgrywki nie są łatwe.
Okres przygotowawczy dla Sucheckiego był mocno zmienny. Potrafił wygrywać biegi podczas turnieju towarzyskiego w niemieckim Neuenknick czy punktować w sparingu z Lokomotivem Daugavpils w Ostrowie, ale już nie pojechał na swoim poziomie w eliminacjach Srebrnego Kasku czy w XXI Memoriale Rifa Saitgariejewa. Początek sezonu ligowego przesiedział na trybunach, lecz Mariusz Staszewski nie skreślał swojego podopiecznego. Gdy w końcu udało mu się dogadać ze sprzętem, zaczął zdobywać wiele cennych punktów. Jak się okazuje, kluczem do sukcesu są… rezerwowe silniki.
– Po prostu trafiłem jeden silnik. Wsadziłem go praktycznie z głębokiej rezerwy w ramę, przejechałem się i było widać, że to jest dużo, dużo lepszy silnik, niż wszystkie, które do tej pory tutaj męczyłem. W zasadzie ten jeden silnik zasuwał, na treningu wziąłem jeszcze drugi, który był również rezerwą, bowiem w ubiegłym roku kompletnie się nie spisywał. Nie było z nim nic robione, leżał całą zimę, jedynie lekki serwis. Wsiadłem na niego i okazał się być bardzo szybki, dobry również ze startu. Cieszę się, bo na tę chwilę mam dwa motocykle, na których wiem, że mogę wygrać wyścig oraz nieco podszkolić jazdę i wyluzować się na motocyklu. Jest to przyjemne, można spokojnie pojeździć. Jeśli motocykl nie jedzie, nie ma startu to trzeba się z nim męczyć i to jest problem, ale teraz jest wszystko okej – mówi Zbigniew Suchecki w rozmowie z wlkp24.info.
Brak wyników na torze i problemy sprzętowe generują u wielu zawodników problemy także w głowie, gdzie pojawia się zdecydowanie więcej myśli i nerwów, co zrobić, by ten sprzęt zaczął jak najszybciej jechać i zarabiać na siebie. Suchecki zapytany czy obecna dyspozycja wpłynęła na jego sferę mentalną, odpowiada. – Na pewno tak, choć generalnie wydaje mi się, że nigdy nie mam problemów w sferze mentalnej. Bardzo często kiedy mi nie szło, z dnia na dzień sprawdzałem jakieś silniki, potrafiłem już wygrywać wyścigi, także nie mam takiej głowy. Nie biorę sobie mocno do głowy przegranych wyścigów, bowiem wiem, że przyjdzie taki okres, kiedy będzie musiało mi wychodzić.
Z postępów swojego zawodnika zadowolenia nie kryje także Radosław Strzelczyk, prezes MDM Komputery TŻ Ostrovii Ostrów. – Jest sprzęt to od razu widać w jeździe, bowiem Zbyszkowi doświadczenia nie brakuje. Nawet jeśli nie jest tak szybki jak Nicolai, którego niekiedy nawet nie widać z przodu, to widać to doświadczenie i jego jazdę, a fajnie, że chłopak chodzi uśmiechnięty i oby wszystko mu się układało. To będzie ten Zbychu, który przyzwyczaił kibiców i na którego liczyliśmy od początku sezonu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!