Do tego, że Wiktor i Dawid Lampartowie kochają wszystko co ma dwa koła i silnik nikogo przekonywać nie trzeba. Każdą wolną chwilę od żużla braterski duet spędza na motocrossie albo pit bike. Często obierają zaskakujące kierunki.
Śledząc media społecznościowe zawodników, choć głównie starszego z braci – Dawida, da się zauważyć, że nie lubią oni siedzieć w domu przez telewizorem czy też leżeć w łóżku. Były Drużynowy Mistrz Świata Juniorów (Gorzów – 2009) niemalże każdego dnia wrzuca przynajmniej jeden materiał zdjęciowy i wideo z kolejnych jazd na motocrossie. Dla obu z nich jest to idealna odskocznia od życia codziennego i startów na żużlu.
Jednym z ulubionych kierunków rzeszowian jest Rumunia. Kilkuosobowa grupa zapaleńców jazdy na crossie pakuje się do busa, w którego tylnej części znajduje się kilka motocykli, a kolejna porcja sprzętu dołączona jest na przyczepce. Następnie cała ekipa rusza w podróż w miejsce podobne do zapory w Solinie. Otacza ich tylko las i miejscowe domki. Z drugiej strony z kolei znajduje się hotel, w którym zawsze rezerwują sobie nocleg i co ciekawe, jest to głównie miejsce odpoczynku właśnie dla miłośników jazdy na dwóch lub czterech kołach czyli quadach. Z samego rana ruszają w trasę.
Zaczynają od podjazdów w góry, które potrafią mieć nawet kilka kilometrów. Góry, na które wjeżdżają m.in. reprezentanci Speed Car Motoru Lublin mają szczyty o wysokości nawet 2500 metra n.p.m., Wiktor przybliża nam, że to tak jakby wjechać na nasze polskie Rysy. Tam spędzając do ośmiu godzin, a następnie spotykają się w hotelu na obiedzie. Wydawać by się mogło, że drugą część dnia poświęcają na odpoczynek, ale nic bardziej mylnego. Zaraz po posiłku wracają na trasę, gdzie spędzają kolejne trzy, cztery godziny. Wracają dopiero wieczorem do domu i ostatnim punktem wyjazdu jest wspólny grill i dopiero wtedy relaks.
Młodszy z braci nie ukrywa, że wyjazd wszyscy traktują jako doskonałą zabawę i możliwość aktywnego wypoczynku. – Typowo wakacyjnie, aby pozwiedzać fajne miejsca. W Polsce nie można jeździć po takich górach jak tam, ale bardzo lubię to miejsce. Mógłbym tam zamieszkać. Wyjazd różnie się toczy, raz byliśmy na pięć dni, raz na weekend. Byłem tam tylko dwa razy, ale wierzę, że jeszcze nie raz odwiedzę tamte tereny – mówi Wiktor Lampart.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!