Kiepskie nastroje w Poznaniu. Iveston PSŻ po raz trzeci w tym sezonie przegrał na własnym torze i jeszcze bardziej skomplikował sobie sytuację w tabeli. Jak mówi Marcel Kajzer, taki scenariusz nie był zakładany.
Podobnie jak polska reprezentacja w rankingu FIFA, Marcel Kajzer pod koniec czerwca zajmował ósme miejsce w notowaniu najskuteczniejszych zawodników 2. Ligi Żużlowej. I analogicznie do piłkarzy Adama Nawałki, kapitan PSŻ-u na początku lipca notuje duży spadek. O ile jednak Robert Lewandowski i spółka prawdopodobnie wylądują w trzeciej dziesiątce, o tyle w przypadku Marcela skończyło się na piętnastej lokacie. Powód? Zaledwie 7 punktów z bonusem w 6 startach zdobytych podczas ostatniego spotkania. – Przed zawodami nie wierzyłem, że zrobię mniej niż dziesięć punktów. Po piątkowym treningu nastawienie było wyjątkowo pozytywne, a jednak mecz okazał się bardzo trudny. Wyszło jak wyszło – skomentował na gorąco sam zainteresowany.
Kajzer zaprezentował w minioną niedzielę pełen wachlarz rezultatów. Zaczęło się od dwóch podwójnych porażek, by następnie wraz z kolegami z PSŻ-u wygrać zespołowo dwie kolejne gonitwy. Później 28-latek wystartował jako rezerwa taktyczna i ponownie obejrzał plecy rywali, by już w następnym biegu odstawić ich o kilkadziesiąt metrów. – Myślę, że problemu można się doszukiwać w moim sprzęcie. Motocykl, na którym jechałem, nie chciał mnie słuchać. Robiłem wszystko co w mojej mocy i niby momentami było dobrze, ale za chwilę znowu wychodziło fatalnie. Dopiero na ostatni wyścig zmieniłem jednostkę i dojechałem z przewagą połowy prostej. Teraz po fakcie sądzę, że gdybym wcześniej postawił na ten drugi silnik, to dwa punkty mogłyby zostać w Poznaniu – wytłumaczył żużlowiec poznańskiego klubu.
Wobec rezultatów na innych torach, Iveston PSŻ Poznań pozostaje jedną z dwóch drużyn w kraju, które nie wygrały jeszcze domowego spotkania w tym sezonie. Tą drugą jest rzecz jasna Orzeł Łódź, który nadal czeka na oddanie stadionu do użytku. Co więcej, Skorpiony przegrały z Unią Kolejarzem, gdyż całkowicie zawaliły początek spotkania. Przypomnijmy, że w niedzielę około południa w stolicy Wielkopolski padał deszcz. Czyżby tor nie był atutem gospodarzy? – Tym razem ciężko mi wypowiadać się za zespół, gdyż wraz z teamem naprawdę ciężko pracowałem nad swoim sprzętem. W zasadzie co wyścig dokonywaliśmy jakiś korekt. Ba, zdarzało się nawet, że zmienialiśmy ustawienia dwa razy przed kolejnym wyjazdem na tor. W związku z tym nie miałem za bardzo czasu, żeby obserwować kolegów. Generalnie rawiczanie odjeżdżali nam zarówno ze startu, jak i na trasie. Od początku zawodów jechali lepiej niż my i to jest spory problem – ocenił kapitan PSŻ-u.
W rundzie zasadniczej przed podopiecznymi Tomasza Bajerskiego jeszcze dwie szanse, aby odnieść w końcu upragnione domowe zwycięstwo. 29 lipca do Poznania przyjedzie Polonia Bydgoszcz, a 19 sierpnia KSM Krosno. – Cała ta sytuacja zdecydowanie jest przykra. Kibicom spotkania mogą się niby podobać, bo wszystkie są emocjonujące i na styku, ale w sporcie jednak o to chodzi, żeby wygrywać. U nas tego niestety brakuje – zakończył Marcel Kajzer.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!