Bardzo pechowo dla Roberta Miśkowiaka rozpoczął się środowy mecz szwedzkiej Elitserien. Już w drugim biegu dnia, a inauguracyjnym dla Polaka, zaliczył on bardzo groźny upadek na torze w Vetlandzie.
Drużyna Miśkowiaka podejmowała w środę Dackarnę Malilla. W drugim biegu dnia Polak zaliczył bardzo groźny upadek z Joelem Klingiem, po którym opuścił tor w karetce. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, ale skończyło się tylko na strachu.
Jak informuje portal polskieradio.pl powołując się na doniesienia Polskiej Agencji Prasowej, szwedzka agencja TT przekazała, że zawodnik był przytomny po upadku, ale przetransportowanie go do szpitala miało wykluczyć ewentualne urazy. Lekarze poinformowali, iż nie ma żadnych urazów zagrażających życiu i jeszcze ubiegłej nocy miał opuścić szpital. – Wypadek wyglądał koszmarnie i dlatego mieliśmy złe przeczucia. Na szczęście okazało się, że doznał głównie stłuczeń, w tym urazów głowy – poinformował późnym wieczorem kierownik drużyny Vetlanda Mikael Karlsson, który był w stałym kontakcie z lekarzami opiekującymi się żużlowcem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!