Niedawno minęły cztery miesiące od fatalnego w skutkach wypadku Martina Vaculika. Słowak poświęcił większość sezonu na rehabilitację i powrót do dyspozycji, ale uważa, że już teraz jest w stanie na nowo rywalizować z najlepszymi.
Przypomnijmy, że 12 kwietnia Vaculik upadł w swoim pierwszym spotkaniu w lidze angielskiej. Diagnoza była bardzo poważna – zawodnik złamał dwie kości w nodze, czekał go także przeszczep skóry. Przez moment wydawało się, że ten sezon zakończył się dla niego, zanim tak naprawdę się zaczął. Ostatecznie Słowakowi udało się wrócić do jazdy w czerwcu.
– Kontuzja była bardzo poważna – to najgorszy typ złamania kostki, jaki może się przytrafić. Dwie z kości całkowicie przebiły się przez skórę i ją uszkodziły. Złamałem kość piszczelową oraz skokową i na tym polegała pierwsza moja operacja – żeby ustabilizować kości i przygotować nogę pod drugi zabieg. To było 13 kwietnia, dzień po wypadku, trwało jakieś trzy, może trzy i pół godziny. Kolejny odbył się pięć dni później i trwał dziewięć i pół godziny. Wtedy włożono mi w nogę dwie płyty i kilka śrub, a w dodatku zrobiono przeszczep skóry. Pierwsza próba była robiona z użyciem skóry z prawego uda, ale pod mikroskopem okazało się, że niestety się ona nie nadaje. Drugą próbkę wzięto zatem z lewego uda, gdzie miałem tatuaż! – opowiada 28-latek na łamach portalu speedwaygp.com.
– Te zabiegi powaliły mnie na kilka tygodni. Wcześniej byłem w naprawdę świetnej formie fizycznej – ciągle biegałem, jeździłem na rowerze i trenowałem. Na szczęście później pomogło mi to w szybkim dojściu do siebie. Tak jak lekarze w Bristolu wykonali świetną robotę z moją kostką, tak mój słowacki fizjoterapeuta przygotował mi znakomity program rehabilitacji. Z reguły po takiej kontuzji sześć miesięcy przerwy to minimum. Ja siedziałem na motocyklu po sześciu tygodniach. Minęły cztery miesiące, niedawno byłem na badaniu rentgenowskim i kości są zespolone w stu procentach – dodaje Vaculik.
Z powodu kontuzji, żużlowiec stracił sporą część sezonu we wszelkich rozgrywkach. Pod jego nieobecność Stal Gorzów zakontraktowała Grzegorza Walaska, natomiast w cyklu Grand Prix zastępował go Niels-Kristian Iversen. Szanse na czołową ósemkę dla zawodnika, który stracił kilka rund cyklu, są już minimalne. Słowak zdaje sobie z tego sprawę i wyznaczył sobie inne cele na końcówkę tego roku. – Siedząc w szpitalu w Bristolu, rysowałem sobie plan i zastanawiałem się nad priorytetami. Uznałem, że najważniejsza jest polska liga, gdyż mój klub z Gorzowa bardzo mnie potrzebuje. Kiedy jesteś w Grand Prix, każdy daje z siebie maksimum, więc wszystko ciągle robi się trudniejsze. Moja głowa jest czysta, pracuję głównie nad kostką. Jej stan się poprawia, ale muszę bardzo ciężko ją ćwiczyć. Po roku od wypadku sprawność wróci w osiemdziesięciu, może dziewięćdziesięciu procentach. Nie będzie to oczywiście sto, ale te osiemdziesiąt powinno mi wystarczyć do rywalizacji na najwyższym poziomie.
Na ten moment Martin Vaculik z dorobkiem 17 punktów zajmuje piętnaste miejsce w cyklu SGP, najgorsze spośród wszystkich stałych uczestników. Nieobecny był podczas dwóch pierwszych odsłon w Warszawie i Pradze, ale jego wyniki w trzech kolejnych rundach również były bardzo słabe. Przełamanie przyszło dopiero w Malilli, gdzie 28-latek zajął czwarte miejsce. Jak sam przyznaje, nie jest zdziwiony takim obrotem spraw. – Jeszcze przed rundą Grand Prix w Horsens moja jazda to było tak naprawdę 50/50. Wszystko w kostce trzymało się tylko na śrubach. Spodziewałem się, że pierwsze trzy rundy po powrocie będą dla mnie trudne, więc od razu nastawiałem się na Malillę. Pozostali żużlowcy odjechali w tym czasie masę spotkań, a ja straciłem kontakt z motocyklem i nieco z pewności siebie. Potrzebowałem nieco czasu, żeby to nadrobić. Cieszę się, że wszystko poszło zgodnie z planem. Wprawdzie rezultat w Szwecji nie był jakiś niesamowity, bo stać mnie na więcej, niż 10 punktów, ale pierwszy w tym roku awans do ósemki to zwrot w dobrym kierunku. Czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby potem wykonać dwa do przodu. Teraz, po czterech miesiącach od wypadku, naprawdę uważam, że jestem w stanie walczyć o dobre wyniki w cyklu Grand Prix! – zapowiada na sam koniec najlepszy słowacki żużlowiec.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!