Izabella Krawczyk była jedną z szesnastu finalistek Indywidualnych Mistrzostw Europy Kobiet. Z ośmioma punktami zajęła trzynaste miejsce, choć zaznaczyć trzeba, że był to dla niej debiut w zawodach! Na co dzień również ściga się na rowerach, lecz uprawia nieco inną dyscyplinę.
Na co dzień uprawiasz sport rowerowy, ale nie speedrower. Skąd zatem pomysł, aby spróbować swoich sił także i w tym sporcie?
– Damian i Maciek z Poczesnej mnie wkręcili! Z chłopakami znamy się z liceum i od nich dowiedziałam się o tym sporcie. Na co dzień jestem związana z kolarstwem szosowym i torowym. Wraz z chłopakami, stwierdziliśmy, że może warto spróbować nieco innego roweru i nieco innego jeżdżenia w kółko.
Wiążesz z nim jakieś większe nadzieje czy start w Mistrzostwach Europy to jednorazowa akcja i zapominasz o jeździe na rowerze bez hamulców?
– Jazda na rowerze bez hamulców to dla mnie codzienność od 2 lat. Na codzień jeżdżę na ostrym kole. Jednak mimo że brak hamulców nie jest dla mnie czymś obcym, to rowery torowe i speedrowerowe znacznie różnią się pod względem specyfikacji jazdy i użytkowania sprzętu. Mistrzostwa miały być jednorazową akcją, bo podczas treningów nie spodobał mi się kontakt przeciwników i nakaz przepychania się barkami. Jednak adrenalina podczas mistrzostw sprawiła, że mam ochotę zacząć regularne treningi speedrowerowe. Także kto wie… Może kolejne zawody?
Walki z rywalami nawiązać się nie udało ze względu na zbyt małe doświadczenie, ale czy wewnętrznie czujesz się spełniona i zadowolona?
– Tak jak wspominałam, na co dzień jeżdżę na zupełnie innych rowerach, zatem nie zamierzałam wygrać tych Mistrzostw po kilku treningach. Wiem z jaką ilością przygotowań i wyrzeczeń wiążę się zwycięstwo. Traktowałam to jako przygodę i nowe doświadczenie – po prostu. Miałam też w głowie myśl, żeby nic sobie nie zrobić, bo za kilka dni miałam wyścigi w swoich dyscyplinie. Jestem z siebie zadowolona, że pomimo tak krótkiego przygotowania odważyłam się wystartować.
Gdybyś mogła wybrać raz jeszcze uprawiany przez siebie sport, zdecydowałabyś się na speedrower czy jednak nie jest to dla Ciebie aż tak interesujące w porównaniu do codziennych zajęć?
– Rower uwielbiam w każdej postaci. Także tak – POLECAM. Próbuję innych sportów rowerowych jak enduro, MTB, przełaj czy teraz speedrower, jednak szosa i rower torowy pozwala rozwijać największe prędkości – a to w jeździe na rowerze lubię najbardziej. Wydaje mi się, że speedrower nie jest sportem, który wymaga ogromnych nakładów pieniędzy w przeciwieństwie do innych sportów czy wielkiej infrastruktury, żeby go uprawiać. Jest dosłownie w zasięgu każdego. Jak przypomnę sobie zabawy z dzieciństwa to nawet bez torów do speedrowera i tak jeździło się w kółko po jakimś żwirze. Oczywiście jeśli chce się uprawiać ten sport na poważnie wymagany jest tor – a tych w Polsce jest tylko kilka, ale podobnie jest z torami np. kolarskimi. Warto w takie aktywności wkręcać się od najmłodszych lat.
W jakimś stopniu uprawiany przez Ciebie na co dzień sport można porównać ze speedrowerem poza tym, że i tu i tu się jeździ w lewo?
– Poza jazdą w lewo nie ma zbyt wielu podobieństw. Brak hamulców to standard w kolarstwie torowym i speedrowerze, jednak speedrower ma wolnobieg, a ostre koło to sztywne połączenie napędu i tylnego koła – także paradoksalnie można zahamować. Przełożenia są zupełnie inne. Speedrower to jazda na kadencje i lekkie przełożenie typu 33/18. Dla porównania w swoim rowerze torowym mam przełożenie 50/14. Prędkość. Na speedrowerze osiąga się małe prędkości – jest to zrozumiałe ze względu na przełożenie czy brak hamulców. Na torze kolarskim średnia prędkość to 50-60km/h (w jeździe amatorskiej). Ale w kolarstwie torowym nie wolno mieć kontaktu z innymi zawodnikami – to zbyt niebezpiecznie przy takich prędkościach. Dla porównania na rowerze szosowym na zjazdach prędkość przekracza 70km/h. No i oczywiście strój – ten speedrowerowy to luźna bluza, spodnie z poduszeczkami na biodrach i grube rękawiczki chroniące dłonie. Kolarstwo, które uprawiam to aerodynamiczne, dopasowane stroje i kombinezony z lajkry. Okulary, które chronią oczy przed wiatrem. Też zupełnie inne kaski. I podstawowa różnica – wpinane buty rowerowe.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!