Jedno zwycięstwo, jeden remis, cztery porażki – to łączny dorobek sześciu drużyn, które w miniony weekend były gospodarzami meczów półfinałowych w polskiej lidze. Jedyny triumfator, czyli Stainer Unia Kolejarz Rawicz, zrobił to pod nieobecność lidera gości.
Oczywiście Niedźwiadki także nie mogły skorzystać z Ricky'ego Wellsa i Richiego Worralla, ale wydaje się, że to jednak mniejsze osłabienie od braku drugiego najskuteczniejszego żużlowca 2. Ligi Żużlowej. Zresztą ich wygrana nie jest zbyt wyraźna, gdyż końcowy wynik spotkania to 47:43. Ostrowianie będą w stanie odrobić to w zaledwie jednym wyścigu.
To i tak sytuacja lepsza niż ta, w której znalazło się pozostałych pięć zespołów. Tylko Car Gwarant Start Gniezno zdołał jeszcze obronić swoją twierdzę, ale wynik 45:45 w kontekście dwumeczu nie jest korzystny. Podopieczni Rafaela Wojciechowskiego jako sklasyfikowani niżej po rundzie zasadniczej będą bowiem musieli wygrać w Rybniku, aby nie zakończyć sezonu na tym etapie. Pozostałe zespoły poniosły domowe porażki, zdobywając u siebie pomiędzy 41 a 43 punkty.
Co więcej, taki scenariusz można było zakładać właściwie od początku. Praktycznie w każdej klasie rozgrywkowej można wskazać dwa zespoły, które wybijają się na tle reszty. W PGE Ekstralidze Fogo Unia Leszno już na papierze była przed sezonem pewniakiem do finału. Z czasem dołączyła do niej Cash Broker Stal Gorzów, która w decydującym momencie ma w miarę dobrą sytuację kadrową. Co innego w Częstochowie (mocno poobijany Lindgren, do którego teraz dołączył Zagar) i Wrocławiu (nadal niezdolny do jazdy jest Gleb Czugunow). To w niedzielę potwierdziło się w pełni.
Po odpadnięciu Orła Łódź i Zdunek Wybrzeża Gdańsk podobny scenariusz nakreśla się w Nice 1. Lidze Żużlowej. Można było bowiem śmiało zakładać, że drużyn z Gniezna i Daugavpils nie zobaczymy za rok w PGE Ekstralidze. Łotyszom nie pozwalają na to względy regulaminowe. Natomiast gnieźnianie zwyczajnie nie mają na tyle wysokiego budżetu, a rozsądnie działający obecny zarząd klubu raczej nie porwałby się z motyką na słońce. W tej sytuacji o awans powinny walczyć zespoły z Lublina i Rybnika… i oba są o krok.
W przypadku zmagań drugoligowych bardzo wiele mówi tabela. Rzeszowianie nie przegrali żadnego meczu, ostrowianie tylko dwa (oba ze Stalą). Za nimi w tabeli znalazła się Unia Kolejarz, która na przestrzeni dwunastu spotkań straciła do Ostrovii aż… osiem punktów. Faworyci do dwóch miejsc w finale są więc wiadomi. Rzeszowianie są w nim już jedną nogą i nieco podnieśli drugą, natomiast podopieczni Mariusza Staszewskiego jako jedyni będą musieli się jeszcze trochę pomęczyć.
Czy faza play-off w takiej sytuacji ma większy sens? Oczywiście to tylko sport i wszystko może się zdarzyć. Ale w pięciu przypadkach gospodarze rewanżowych spotkań mają przewagę już po pierwszym meczu, a w szóstym wystarczy im jeden bieg, by ją zniwelować. Miejmy przynajmniej nadzieję, że w weekend obejrzymy na torze widowiska takie, jak w Gnieźnie, a nie takie, jak we Wrocławiu.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!