Po kilku słabszych występach w cyklu Speedway Grand Prix, na dobre tory w Gorzowie Wielkopolskim powrócił Artiom Łaguta. Rosjanin na swoim koncie zgromadził 13 punktów, co pozwoliło mu umocnić się w czołowej ósemce serii.
Po dobrym początku sezonu zawodnik w poprzednich trzech rundach nie przekroczył granicy 10 „oczek” w pojedynczym turnieju. Widmo walki o utrzymanie w cyklu zbliżyło się zatem do niego, choć wcześniej mógł on śmiało aspirować do rywalizacji o czołowe lokaty. Dobry występ w Gorzowie Wielkopolskim z pewnością pozwoli mu na chwilę odetchnąć z ulgą. – Na pewno jestem zadowolony z tego turnieju, bo chciałem pojechać jedne zawody tak dobrze, w półfinale jednak czegoś zabrakło. Nie wiem do końca czego, ciężko tak to ocenić. Po obejrzeniu powtórki można się zastanawiać, co będzie dalej, w następnych rundach. Przed nami jeszcze trzy turnieje. Trzeba walczyć do końca i zdobywać punkty, żeby zostać w Grand Prix – mówił o swoim występie, Artiom Łaguta.
Po opadach deszczu wielu zastanawiało się, jak będzie zachowywała się nawierzchnia na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Nie sprawiała ona problemów zawodnikom, a Rosjanin, przeciwnie do występu w szwedzkiej Malilli, radził sobie w tych warunkach całkiem przyzwoicie. – Z pewnością ten tor nie był dla mnie aż taki dobry, bo on jest ciężki. Zresztą, na Grand Prix wszystkie takie są. Mnie się wydaje, że teraz będę trochę lepsze, choć myślałem, że ten deszcz, który spadł przed turniejem, znowu nam przeszkodzi i będzie ciężko. Motor był jednak dopasowany dobrze. Zacząłem od trzech „trójeczek”, później poszło to w gorszą stronę. Zmieniała się pogoda, również tor, był on później inny. Wiadomo, że chłopaki, którzy jeżdżą nie pierwszy rok w Grand Prix, o tym wiedzą. My na razie dopiero dochodzimy do tego, żeby szukać tych wszystkich przełożeń na koniec zawodów – przyznał.
Po trzech seriach Łaguta był liderem w klasyfikacji, później coś się jednak „zacięło”. Ostatecznie w półfinale zajął on trzecie miejsce i nie udało mu się awansować do finału. – Cały czas rozchodzi się o te przełożenia. Nie mogliśmy znaleźć za dobrych i nie udało się wygrać tego półfinału. Jestem jednak zadowolony z tych punktów, które zebrałem. Mam nadzieję, że będzie już coraz lepiej, bo następna runda będzie w Krško, a kolejna w Teterow, gdzie jeździłem w półfinale Speedway of Nations. Mam nadzieję, że uda się pozostać w Grand Prix. Jeśli się to powiedzie, to później – po zakończeniu cyklu – wyciągniemy z tego wnioski. W kolejnym roku będziemy na pewno inaczej do tego podchodzić – zapewnił swoich kibiców.
Sporty zastrzyk punktowy przydał się z pewnością reprezentantowi „Sbornej”. Przed trzema rundami do końca tegorocznych zmagań ma on na koncie 66 „oczek”, wyprzedzając dziewiątego Mateja Žagara o zaledwie sześć. Taką samą zdobyczą, jak Rosjanin cechuje się Greg Hancock, a o dwa punkty więcej zebrał Patryk Dudek. Wszystko wskazuje jednak na to, że do walki o czołową ósemkę ciężko będzie się włączyć jeszcze komuś. Tak naprawdę zatem szanse na samodzielne pozostanie w elicie są dosyć spore. – Odrobiłem, bo wiedziałem, że kulka punktów przede mną jest jeszcze do odrobienia. Greg ma ich tyle samo, Patryk już trochę więcej. Mamy nad czym pracować i z pewnością tak będzie, ponieważ do końca pozostały jeszcze trzy rundy.
Następna runda cyklu Speedway Grand Prix rozegrana zostanie już w najbliższą sobotę w słoweńskim Krško. I choć zawodnik ten pojawiał się tam wielokrotnie, to w oficjalnych zawodach brał udział dawno temu. – W Krško byłem już wielokrotnie. Co roku jeździłem tam na początku marca, na treningi. Jedynymi moimi zawodami w tym miejscu był chyba półfinał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Było wówczas dobrze, skończyłem bodajże czwarty, nie pamiętam już dokładnie. Miało to miejsce w 2010 roku. Ten tor mi jednak bardzo „leży”, bo jest długi i fajny. Wydaje mi się, że tam będzie dobre Grand Prix – podsumował siódmy zawodnik klasyfikacji przejściowej w SGP, Artiom Łaguta.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!