Przed zakończonymi w niedzielę rozgrywkami 2. Ligi Żużlowej, mało kto spodziewał się, że gwiazdą tych torów będzie Greg Hancock. Amerykanin był liderem Stali Rzeszów i właśnie pomógł tej drużynie powrócić w szeregi pierwszoligowców.
Po tak udanych zmaganiach trudno narzekać. Amerykanin, w rozmowie z naszym portalem przyznaje, że jest zadowolony z powrotu do klubu ze stolicy województwa podkarpackiego. Wizja, nakreślona mu przed sezonem przez Ireneusza Nawrockiego, spełnia się i rzeszowska drużyna dosyć szybko opuściła najniższą klasę rozgrywkową w Polsce. – Dla mnie do tej pory był to świetny rok. Naprawdę jestem zadowolony ze swojego powrotu do Rzeszowa. Pracując z Irkiem Nawrockim i załogą, którą stworzył, staraliśmy się pomóc, udzielając pewnych rad, co robilibyśmy sami, będąc na ich pozycji. Pomagaliśmy znaleźć odpowiednich ludzi, wstawić ich na właściwe miejsce i zbudować zespół, który działał razem. Chłopaków, w których wierzyliśmy, młodych zawodników, jak również tych doświadczonych. Naprawdę szkoda, że straciliśmy Tomasza Jędrzejaka, ponieważ przyszłość wyglądała na bardzo jasną, z zestawieniem, które było w Rzeszowie. Teraz musimy to rozważyć, przegrupować się, pomyśleć o kolejnym sezonie, co powinno stać się w następnym roku, aby zbudować jeszcze lepszy zespół i móc pójść dalej. Mamy jednak dobre podstawy. Nawrocki to bardzo interesujący człowiek, o czym już wspominałem. Jest bardzo inspirujący, gdy się siedzi, rozmawia i słucha jego pomysłów. On zawsze myśli w sposób inny, większy, ekscytujący. Dla niego nic nie wygląda na niemożliwe. To wyzwanie, jest na to szansa i on chce coś osiągnąć – mówił o zakończonych rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej, Greg Hancock.
Ostatnia ligowa potyczka rzeszowian, zakończyła się remisem 45:45 z ekipą z Ostrowa Wielkopolskiego. W niej popularny „Herbie” zdobył 12 punktów w pięciu startach. Znaczący wpływ na wygranie ligi miało zatem zwycięstwo, odniesione na wyjeździe tydzień wcześniej, a w nim doświadczony zawodnik pomógł odwrócić losy spotkania (wygrana 46:44, pomimo wcześniejszej różnicy 8 punktów na korzyść rywali). W pojedynku w Ostrowie nasz rozmówca wywalczył „duży” płatny komplet punktów, gromadząc na koncie 16 punktów z dwoma bonusami. Poprzednio taka sytuacja miała miejsce na torze w Tarnowie 16 sierpnia 2015 roku, wówczas jednak sześciokrotnie linię mety mijał on jako pierwszy. Takie rezultaty z pewnością na długo zapisują się w pamięci i można je później podziwiać na kartach historii. – Naprawdę nie pamiętam, jak dawno zdobyłem wcześniej 18 punktów w Polsce. Daję z siebie wszystko. Chcę wygrywać i osiągać przewagę w każdym biegu, w którym tylko możemy. Nie pamiętam poprzedniego podobnego kompletu. To zawsze przyjemność osiągnąć taką zdobycz i odnotować ją w statystykach. Najważniejszą rzeczą było jednak to, że wygraliśmy mecz. Zdobyliśmy punkty i nie myślałem wówczas o tym komplecie, a bardziej o tym, że musieliśmy zwyciężyć – podkreślił.
Ireneusz Nawrocki, po przejęciu klubu z Rzeszowa, od razu zapowiadał, że chce szybko wprowadzić swój zespół do PGE Ekstraligi. Pierwszy krok został zrobiony, jednak kolejny – znacznie trudniejszy, jest jeszcze przed zwycięzcami 2. Ligi Żużlowej. – Dokładnie o to poprosił mnie przed przyjściem do tego zespołu – „pomożesz mi wprowadzić drużynę z drugiej ligi do Ekstraligi w ciągu trzech lat?”. Uznałem to za interesujące. Nigdy wcześniej nie zaproponowano mi tego typu wyzwania. Spojrzenie na możliwości, to co chciał zrobić i w jaki sposób to osiągnąć, uznałem za bardzo w porządku. Naprawdę mi się to spodobało. Byłem sfrustrowany w Ekstralidze przez kilka ostatnich lat, dlatego pomyślałem, że to dla mnie naprawdę ciekawe wyzwanie. Rzeczywiście chciałem to zrobić i być tego częścią – dodał.
Chwilę później Amerykanin rozwiał dalsze wątpliwości o swojej najbliższej przyszłości na polskich torach, przypominając o ważnej umowie, którą jest związany z rzeszowskim ośrodkiem. – Tak, będziecie mnie mogli oglądać w rzeszowskich barwach w przyszłym roku. Jestem częścią zespołu. Mam trzyletni kontrakt z tym klubem, zatem wszystko jest jasne – zaznaczył, niekwestionowany lider „Żurawi” w zakończonym sezonie, Greg Hancock.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!