Krystian Pieszczek jest doskonałym przykładem zawodnika, który na domowym torze czuje się najlepiej. Choć sezon 2018 jest dla niego wręcz fatalny to na gdańskim owalu potrafi wygrać z każdym. Udowodnił to podczas Memoriału Henryk Żyto.
Wprowadzenie przepisu z rezerwowym pod numerem ósmym oraz szesnastym ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Na nowym pomyśle władz żużla skorzystali m.in. Jack Holder czy Gleb Czugunow, ale byli też tacy, którzy widnieli w składzie i na torze pojawiali się rzadko lub wcale. Takim żużlowcem był Krystian Pieszczek, który za wiele w PGE Ekstralidze w tym sezonie się nie najeździł. Efektem jest spory spadek formy, nierówna dyspozycja i chęć zapomnienia o tym co było. Pomóc mają przenosiny do Nice 1. Ligi Żużlowej.
Konrad Cinkowski: Pół żartem pół serio można powiedzieć, że niezależnie jak słaby ma się sezon to przed własną publicznością nie wypada przegrywać. Triumf w Memoriale Henryka Żyto na swoim torze w jakimś stopniu poprawił Ci humor tymi ostatnimi niepowodzeniami?
Krystian Pieszczek: – Każda wygrana niezależnie od „wagi” zawodów cieszy i przy tym mocno mobilizuje do dalszego działania. Bardzo cieszę się, że udało mi się wygrać ten turniej i pokazać się z dobrej strony przed kibicami z Gdańska! Byłem bardzo szybki i w końcu nie męczyłem się podczas jazdy jak wcześniej.
Nie da się ukryć, że tego typu imprezy na koniec sezonu to także popularne „castingi”. Od kilku tygodni łączy się twoją osobę z Wybrzeżem Gdańsk. Ciebie wiąże jeszcze umowa z GKM-em Grudziądz, ale klub raczej nie będzie robił problemów, by Cię wypożyczyć…
– To prawda. Mam dobry kontakt w włodarzami klubu z Grudziądza i po przeprowadzonej z nimi rozmowie wyrazili zgodę na wypożyczenie.
W Gdańsku wciąż masz liczne grono kibiców co udowadniają twoje starty na macierzystym obiekcie czy także wpisy w mediach społecznościowych. To w jakimś stopniu buduje zawodnika będącego na „obczyźnie”?
– Zgadza się, dlatego też chciałbym bardzo podziękować kibicom z Gdańska, którzy wspierają mnie od początku mojej przygody z żużlem. To bardzo miłe kiedy mimo zmiany barw dostaje wiadomości, że trzymają za mnie kciuki i zawsze mi kibicują!
Występ przed gdańską publicznością zakończył się dla Pieszczka triumfem m.in. przed kapitanem Wybrzeża czy klubowym partnerem
Znaczna część kibiców chciałaby twojego powrotu, ale są też tacy, którzy mówią stanowcze „nie!”. Doskonale pamiętają pewne zajście sprzed lat…
– Wiem, że część kibiców przez niektóre sytuacje za czasów mojej jazdy w Gdańsku jest do mnie negatywnie nastawiona. Jednak minęło kilka lat i mam zupełnie inne podejście do żużla niż wtedy. Nie będę w żadnym stopniu się usprawiedliwiał, jednak byłem młody i nie miałem nic dogadania w niektórych sprawach. W międzyczasie mój team uległ zmianie a ja przestałem słuchać wszystkich „podpowiadaczy” wokół mnie, którzy wprowadzali więcej zamieszania niż pomocy. Jedyne co teraz mogę zrobić to przeprosić swoich kibiców za to, co było wcześniej. A tym co mają do mnie mieszane uczucia dać powody do zmiany zdania o mnie i przekreślenia „łatki” która została mi przyklejona po odejściu z Gdańska.
Nie wiem jak ująć moją myśl w słowa, ale z tego co mówisz można wywnioskować, że opuszczenie Wybrzeża niezbyt dobrze wpłynęło na Ciebie.
– Prawda jest taka, ze odejście z macierzystego klubu wcale nie było dla mnie tak łatwe i przyjemne jak każdy myśli. Tez wolałbym jeździć w „domu” przed swoją publicznością, być blisko i nie martwić się o przejazdy, treningi ani mój sprzęt! Jednak tak jak wspomniałem wyżej, nie na wszystkie decyzje miałem wpływ tylko ja. Na wszystko składało się zawsze więcej czynników.
W Gdańsku szykuje się bardzo ciekawa i ponownie mocna ekipa. Zostaje Mikkel Bech, bliscy tego samego są Mikkel Michelsen i Anders Thomsen. Zakładając, że uda się ściągnąć Ciebie oraz zadbać o solidne wsparcie sprzętowe formacji juniorskiej to pozostaje zakontraktować jednego mocnego seniora i obrać kurs na Ekstraligę.
– Nigdy nie życzyłem Gdańskowi źle. Dlatego też bez względu na to gdzie będę jeździł życzę mu jak najlepiej.
Nie do końca ta odpowiedź mnie satysfakcjonuje (śmiech – dop. red.). Każdy chciałby wiedzieć czy wrócisz do Wybrzeża!
– Postanowiłem sobie, ze przyszły sezon będę chciał jeździć w pierwszej lidzie dlatego tez jestem otwarty na rozmowy z różnymi klubami z tej ligi.
Porozmawiajmy jeszcze o tym sezonie. Niezbyt regularna jazda w PGE Ekstralidze spowodowała, że często nie potrafiłeś się odnaleźć podczas zawodów. Jak na Ciebie wpływał fakt, że jeździłeś dwa lub jeden bieg i byłeś odsyłany praktycznie do domu?
– Na pewno nie było to łatwe zadanie. Zawsze lepiej jeździ się ze świadomością, ze jednak jest się w składzie niż czekać aż komuś nie wyjdzie. To mało pozytywna funkcja. Jednak to już przeszłość i teraz już o tym nie myślę.
Po nieudanym sezonie – Krystian Pieszczek chce się odbudować w Nice 1. Lidze Żużlowej
Masz obawy, że ten sezon może odbić się na twojej postawie także w przyszłym sezonie czy raczej daje Ci to jeszcze większego „kopa” i motywację?
– Nie. Wiem, ze ten rok był ciężki z wielu czynników jednak po ostatnich zawodowych zamykam ten rozdział i biorę się za przygotowania do nowego sezonu. Na pewno mam niedosyt jazdy wiec mam nadzieje, ze zima w tym roku wyjątkowo szybko zleci (śmiech).
A co sądzisz o przepisie z zawodnikiem 8 i 16? Z jednej strony możemy mówić, że to krzywdzące, a z drugiej w razie wypadku i kontuzji dodatkowy start.
– Jak wszystko na pewno ma to swoje plusy i minusy. Jednak patrząc na siebie zauważyłem, że wprowadza to pewnego rodzaju „niepewność” startu co na dłuższa metę może być ciężkie dla zawodnika.
Anglia miała być dobrą szkołą i chyba można powiedzieć, że była. Klub się jednak z tobą rozstał. Spodziewałeś się takiej decyzji?
– Szczerze mówiąc kompletnie się tego nie spodziewałem. Bardzo dobrze czułem się jeżdżąc na angielskich torach i chociaż nie miałem takiego doświadczenia jak inni zawodnicy szybko uczyłem się na własnych błędach. Jednak taka decyzje podjęli włodarze klubu wiec musiałem ja uszanować.
Śledziłeś później rezultaty „Lwów”? Choć były głośne zapowiedzi, że wyniki pójdą w górę to nie do końca się to udało zrealizować. Ledwie dwie wygrane udało się odnieść ekipie z Leicester.
– Śledziłem wyniki mojej drużyny z Anglii do samego końca i kibicowałem im. Niestety nie poszło im tak dobrze jakby tego chcieli, jednak taki jest żużel. Nie zawsze idzie wszystko po naszej myśli.
Anglia miała być dla gdańszczanina nauką, ale nie udało mu się dokończyć debiutanckiego sezonu na Wyspach
Jakie plany startowe na sezon 2019 w kontekście lig zagranicznych?
– Priorytetem dla mnie będzie podpisanie kontraktu w Polsce. Mam kilka klubów w których chciałabym szczególnie jeździć jednak wszystko okaże się dopiero w listopadzie. Jeżeli chodzi o ligi zagraniczne na pewno chciałbym jeździć w Szwecji i Anglii ale to już później czas pokaże.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!