Nie o takim końcu sezonu w cyklu Speedway Grand Prix marzył z pewnością Maciej Janowski. Po słabszym występie w Toruniu nie udało mu się wywalczyć brązowego medalu IMŚ i po raz drugi z rzędu musiał się zadowolić czwartym miejscem, bardzo niewdzięcznym dla sportowców.
Gdy po trzech seriach reprezentant Polski miał na koncie tylko trzy punkty, było jasnym, że pierwszy medal w karierze znacznie się oddala. Ostatecznie na koncie zapisał on sześć „oczek” i nie awansował do półfinałów, co ostatecznie przekreśliło szanse na końcowe podium, przy lepszym wyniku Fredrika Lindgrena. Tego dnia Motoarena nie była zatem dla niego szczęśliwa. – Od początku nie byłem dobrze spasowany. Nie mogłem przez całe zawody znaleźć optymalnego ustawienia, żeby się rozpędzać. Nawet po dobrym starcie mój motocykl nie chciał tak jechać. Nie mogliśmy znaleźć przełożenia. Tylko tyle. Jest trochę taki niesmak, ale najwyraźniej to jeszcze nie był mój czas – mówił, nieco smutny po SGP Polski, Maciej Janowski.
Toruński owal w lidze niejednokrotnie służył naszemu rozmówcy. W turniejach cyklu Speedway Grand Prix jest już jednak inaczej. Na podium stał on tam tylko raz, przed trzema laty. Tym razem też z pewnością wszyscy liczyli na lepszy występ. Szansa na poprawę przyjdzie jednak dopiero w kolejnym sezonie. – Inni mogli w tym turnieju jeździć szybciej. Ja nie mogłem tego osiągnąć. Popełniliśmy gdzieś jakieś błędy i to wszystko – skomentował krótko.
Już pierwszym biegu dnia Janowski został upomniany ostrzeżeniem. Nie twierdzi on jednak, że miało to wpływ na jego dalszy występ. Pozostałe wyjścia spod taśmy były w jego wykonaniu całkiem dobre, problemem było dopasowanie motocykli do toruńskiej nawierzchni. – Nie musiałem aż tak na to uważać. Później analizowałem moje starty po każdym biegu. Refleksowo wszystko grało, jak należy. Tak, jak mówię – był to tylko i wyłącznie mój błąd. Silniki miałem przygotowane perfekcyjnie. Przez ostatnie miesiące wszystko działało bardzo dobrze. Po prostu w tym turnieju gdzieś pogubiłem ustawienia i to był największy problem – dodał.
W ciągu ostatnich trzech sezonów popularny „Magic” kończył zmagania w SGP niezadowolony. Przed dwoma laty nie udało mu się wywalczyć samodzielnie miejsca w cyklu, przez co później musiał liczyć na przychylność BSI, które przyznało mu stałą „dziką kartę”. Dwa kolejne sezony przegrał on walkę o brązowy medal, jednak przed rokiem nie był on tak blisko jak w Toruniu. Przed kolejnymi zmaganiami sportowa złość będzie zatem duża, co z pewnością może mu tylko dodać motywacji. – To nie jest dołujące. Taki jest sport. Trzeba na to popatrzeć z perspektywy sportowca i tyle. W tym roku byli lepsi ode mnie – było ich trzech. To nie jest mój ostatni sezon. Ja chcę walczyć i zrobię wszystko, żeby było tylko lepiej. Trzeba zakasać rękawy i w kolejnym roku ponownie walczyć o to podium – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Maciej Janowski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!