Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment zajmą miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to nowy autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W pierwszym odcinku zachęcamy do zapoznania się bliżej z Wiktorem Lampartem.
Historia światowego speedwaya zna wiele rodzinnych teamów. Ojcowie z synami czy przede wszystkim bracia to norma w żużlu. Gollobowie, Waloszkowie, Pawliccy, Gustafssonowie i wielu innych. W ślady tych pierwszych idą obecnie pewni rzeszowianie – Dawid i Wiktor Lampartowie. Starszy z nich chyba się na nas nie obrazi, jeśli napiszemy, że to przed młodszym jest świetlana przyszłość. Dawid należy oczywiście do grona solidnych ligowców, jednak dziś na tapetę weźmiemy jego brata.
Wiktor na świat przyszedł 21 maja 2001 roku w Rzeszowie. Od małego miał kontakt ze sportem, głównie tym motocyklowym, bowiem jego starszy o jedenaście lat brat Dawid bardzo szybko zaczął taki uprawiać – czy to motocross, czy ściganie w lewo na motocyklu bez hamulców. Śmiało można powiedzieć, że życie obu zawodników kręci się wokół dwóch kółek, bowiem gdy nie mają w terminarzu zawodów czy treningów żużlowych, jeżdżą na crossie, pit bike'ach i wszystkim innym, na czym można nawinąć manetkę z gazem na full. Wiktor szybko złapał „zajawkę” na speedway i problemów z pozytywnym przebrnięciem przez egzamin na licencję „Ż” nie miał żadnych. Dobry klimat w parku maszyn i obecność Dawida były bardzo kluczowe w pierwszych miesiącach jego dorosłej już kariery.
Na pierwsze sukcesy Wiktora Lamparta czekać nie musieliśmy. Opiekun duetu – Rafał Trojanowski – przyznał kiedyś w wywiadzie z portalem redbull.com, że „przewagą” utalentowanego juniora jest… australijskie podejście. Miał na myśli luz, otwartość i bezpośrednie podejście do wszystkiego, przede wszystkim bez stresu. Śmieje się również, że Wiktora jest ciężko upilnować i potrafi być w kilku miejscach jednocześnie. W swoim debiutanckim turnieju na torze w Pile wywalczył osiem punktów, co pozwoliło mu zająć piąte miejsce. Gdyby nie taśma w inauguracyjnym starcie, być może zakończyłby rundę w czołowej trójce. Pierwsze podium również przyszło szybko, bowiem we wrześniu 2016 roku w wieku piętnastu lat Lampart wywalczył drugie miejsce w IV Turnieju o Puchar Prezydenta miasta Rzeszowa. Uległ tylko Dominikowi Kuberze, a za swoimi plecami w finale przywiózł Bartosza Smektałę. Kilka dni później znów odbierał puchar – tym razem za drugie miejsce w rzeszowskiej rundzie Nice Cup.
Spora część fanów żużla w Rzeszowie (i nie tylko) czekała na 21 maja 2017 roku, kiedy to Wiktor Lampart miał skończyć szesnaście lat i rozpocząć ligowe starty. W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, a Stal Rzeszów rywalizowała wówczas w Łodzi. Debiut? Marzenie. Siedem punktów (3,0,1,0,3) i bardzo dobre wrażenie pozostawione na łódzkim owalu. Odważna i ambitna jazda zaowocowała sporym dorobkiem punktowym i „odhaczeniem” pierwszych pokonanych zawodników. Wiktorowi udało się ostatecznie pojechać w dwunastu spotkaniach, w których zdobył 78 punktów i 6 bonusów. 84 „oczka” w 58 biegach w tak młodym wieku to dobry wynik, a średnia 1,448 dała mu 38. miejsce na liście najskuteczniejszych żużlowców ligi.
Potencjał rzeszowianina szybko dostrzegł także czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata – Greg Hancock, który zaoferował mu współpracę w swoim nowym projekcie Hancock & Haj Team. W jego ramach młodzi i zdolni mieli rozwijać się, rozmawiając i podpatrując Amerykanina. Dawid Lampart przyznał wtedy, że nie mogli odrzucić takiej propozycji dla Wiktora. Młodszy z braterskiego duetu skorzystał także z możliwości startów w klasie 250cc. Wziął udział w FIM Speedway Youth World Championship 250cc. czyli Indywidualnych Mistrzostwach Świata na dwieściepięćdziesiątkach. W Pradze zajął szóste miejsce, a srebro zawisło wówczas na szyi Karola Żupińskiego.
Listopad 2017 przyniósł nam przenosiny Wiktora i Dawida do Lublina, gdzie obiecano im stworzenie idealnych warunków do jazdy. I tak się stało. Lampartowie byli jednym z ważniejszych ogniw w ekipie Dariusza Śledzia, która miała włączyć się do walki o awans do PGE Ekstraligi. W maju 17-latek zajął trzecie miejsce w finale Brązowego Kasku, a dodatkowo zapewnił sobie awans do Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. W rywalizacji o prym na Starym Kontynencie wśród młodzieżowców zajął drugie miejsce, ulegając w niemieckim Stralsund tylko Dominikowi Kuberze. Dobre rezultaty nie zostały niezauważone przez Rafała Dobruckiego, który powołał go także na Drużynowe Mistrzostwa Świata i Europy juniorów. W pierwszym z drużynowych czempionatów wywalczył jedenaście punktów, znacznie przyczyniając się do złota. Był także liderem w finale DMEJ, lecz w Daugavpils nasi reprezentanci musieli uznać wyższość Duńczyków.
Obecny zawodnik Speed Car Motoru Lublin może żałować dwóch imprez – finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski oraz Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Na krajowym podwórku wykluczenie po upadku w ostatniej serii prawdopodobnie odebrało mu wicemistrzowski tytuł. Musiał zadowolić się najgorszym dla sportowca czwartym miejscem. Z kolei w IMŚJ odpadł w 3. rundzie eliminacyjnej. W Rawiczu jechał doskonale. Z pozycji rezerwowego po czterech startach miał jedenaście punktów i awans na wyciągnięcie ręki. W swoim ostatnim biegu „zaspał” na starcie i jechał na trzecim miejscu. Punkt zapewniał mu bieg dodatkowy. Niestety, Wiktor wpadł w dziurę i upadł. Marzenia o walce z najlepszymi juniorami na świecie trzeba było odłożyć na kolejny sezon. Na pocieszenie Lampart dostał dziką kartę na rundę w Lesznie i pokazał „lwi pazur”. Dziewięć punktów i siódme miejsce, a za plecami m.in. późniejszy klubowy partner – Joel Kling czy mistrz Polski U21 – Daniel Kaczmarek.
Od niedzieli 23 września Wiktora (jak i jego starszego brata Dawida) możemy nazywać już ekstraligowcami. Speed Car Motor awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej po zwycięskim, finałowym dwumeczu z ROW-em Rybnik. Wiktor kończy sezon ze średnią biegopunktową 1.985 – co daje mu osiemnasty wynik w lidze i trzeci w zespole (przed nim tylko Andreas Jonsson i Robert Lambert). Junior szybko zadeklarował chęć pozostania, bo i po co miałby zmieniać otoczenie? Zwłaszcza teraz, gdy „Koziołki” wjechały do wyższej klasy rozgrywkowej.
Pozostaje trzymać kciuki za dalszy rozwój kariery sportowej Wiktora Lamparta. Posiadając u swojego boku brata Dawida i opiekuna Rafała Trojanowskiego, nie grozi mu „woda sodowa”, co w niektórych przypadkach jest bardziej niebezpieczne niż niejedna kontuzja. A starszy brat nie ukrywa swojej radości z rozwoju Wiktora. – Ja jestem bardzo dumny z Wiktora. Robi w tym roku świetny wynik wszędzie, gdzie pojedzie. Pilnujemy go, ma bardzo dobry sprzęt, w klubie też wszystko poukładane, więc to jest zasługa wielu ludzi, aby Wiktor jeździł, tak jak jedzie. Jego oczywiście też, bo wkłada w to dużo energii. Ogromną pracę przy Wiktorze wykonuje także Rafał Trojanowski, bez którego pomocy ciężko byłoby przede wszystkim mnie. Tak wyszło, że się młodym opiekuję, ale na szczęście większość obowiązków przerzuciłem na Rafała i mam troszkę lżejszą głowę – mówi Dawid.
W piątek widzimy się z kolejnym młodym i utalentowanym żużlowcem. Tym razem będzie to rodak takich tuzów światowego żużla, jak Jason Crump, Leigh Adams czy Ryan Sullivan. Rzeczony zawodnik dostał szansę rozwoju w naszym kraju i swoje „pięć minut” wykorzystał w stu procentach. Jeszcze rok objeżdżania w niższych ligach i zapewne wkrótce będzie on ważnym ogniwem klubów z PGE Ekstraligi. O kogo chodzi? Dowiecie się w piątek punktualnie o godzinie 20:00!
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” będzie publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki zaprezentujemy na naszym portalu w święta.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!