Za Piotrem Pawlickim niezwykle udany sezon, bowiem zakończony w podwójnej koronie mistrza Polski. Kosztowało go to jednak sporo bólu, a w październiku dodatkowo operację, która ma na celu doprowadzenie wszystkiego do 100% normy.
Piotra Pawlickiego humor jednak nie opuszczał. Zabieg porównał do prac warsztatowych i zmiany zielonego roweru w czerwoną motorynkę. Lekarze wykonali sporo pracy, bowiem musieli m.in. zrekonstruować oba więzadła. Zniwelowali też ucisk na nerw co było najmocniej kłopotliwe, ponieważ od początku roku Pawlickiemu nie powróciło czucie w palcach. – Wyjęli mi też dwie śruby i… wstawili dwie nowe, w innych miejscach! Zespolili mi też kość strzałkową, która przez cały sezon nie była usztywniona. Także działo się naprawdę sporo. Serdecznie dziękuję całemu zespołowi i doktorowi Tomaszowi Owczarskiemu, który dowodził tą skomplikowaną operacją – mówi żużlowiec.
Triumf w Drużynowych oraz Indywidualnych Mistrzostw Polski w tak młodym wieku to dla młodszego z braci Pawlickich ogromny sukces. Czego oczekuje on od siebie w kolejnym sezonie? – Na pewno oczekuję więcej od siebie na torze żużlowym. To był nietypowy i niełatwy sezon, w którym musiałem radzić sobie z nowymi problemami. Raz wychodziło lepiej, raz gorzej. Mega cieszę się z wygranej w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. To dla mnie wiele znaczy. Liczy się dla mnie to, że w jakimś stopniu pomogłem Unii Leszno obronić tytuł. Wiem, że super wyszedł mi finałowy mecz w Gorzowie, ale w rewanżu pojechałem piach… Ten finał dowiódł jednak, że żużel to naprawdę sport drużynowy. W Gorzowie zdobyliśmy punkty, których zabrakło koledze, a w rewanżu kumple załatali dziurę po mnie. Jestem dumny z tego, że mogę być kapitanem tak fantastycznej ekipy – dodaje na łamach strony Red Bulla.
Wielu kolegów z toru opuściło Polskę i udało się w różne rejony świata, aby zregenerować akumulatory. W USA bawili się Duńczycy – Mikkel Bech i Mikkel Michelsen, a w mediach społecznościowych można zauważyć, że nie nudzą się także Patryk Dudek czy Paweł Przedpełski. A co z leszczynianinem? – Wszystko zależy teraz od postępów w rehabilitacji. Jeśli będzie dobrze, marzy mi się jakiś aktywny zimowy wypoczynek. Mam na myśli oczywiście snowboard. Jakieś fajne miejsce, ciekawe stoki, piękne widoki – taki mam plan. A jeśli klub znowu wybierze się do Hiszpanii na motocross, to też chętnie się wybiorę. Tym razem już bez wielkich skoków.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!