Niełatwo jeździć na żużlu bez pieniędzy, a przypływu gotówki w rosyjskim speedwayu brak. Nawet wygrana reprezentacji Rosji w Speedway of Nations nie poruszyła oficjeli w tym kraju. Emil Sajfutdinow walczy o czarny sport na swoim podwórku, gdzie jednak więcej boisk, lodowisk i poligonów niż żużlowych torów.
Na świecie żużel wciąż uchodzi za niszowy sport. Być może dlatego pomimo świetnych rosyjskich żużlowców, Rosja nie wspiera czarnego sportu, tak jak na przykład hokeja czy piłki nożnej, gdzie na dobre wdarła się już polityka. W tym kraju ośrodki żużlowe to Togliatti, Bałakowo, Władywostok, Oktiabsrkij i Saławat oraz sławne Łużniki. Jednak na szerszy rozwój wciąż brakuje albo funduszy, albo zawodników, którzy chcą jechać pod prąd – bo tak można nazwać zmagania rosyjskich żużlowców z Ministerstwem Sportu i możliwościami rozwoju w kraju. Potrzebne jest wsparcie finansowe, a jeśli nie będzie pomocy ze strony władzy, to próżno szukać jej gdzieś indziej, chyba że za granicą. Większość talentów próbuje swoich sił w sąsiedniej Polsce, gdzie zainteresowanie żużlem jest coraz większe.
Po zwycięstwie reprezentacji Rosji w Speedway of Nations, w składzie: Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow i Gleb Czugunow, pojawiło się światełko w tunelu, że może teraz… że zwycięstwo… że duma… że warto. Rosyjski zawodnik z drużyny Fogo Unia Leszno już przed SoN widział w tych zawodach szansę dla swoich rodaków. Sajfutdinow napisał w tej sprawie list do samego Władimira Putina, licząc że wywalczony złoty medal to argument, który może coś zdziałać. – Nasz sport jest drogi. Musimy inwestować w motocykle, sprzęt, mechaników. Aby być zawodowcem, wszystko musi być na najwyższym pułapie i dlatego prosimy o pomoc, dlatego też napisałem do prezydenta. Być może uda mu się wspomóc nas finansowo lub znaleźć jakiegoś sponsora. Jestem przekonany, że ten sport zainteresowałby wiele osób. Nasze medale trzymamy w domu, a chcielibyśmy się z nimi podzielić – powiedział Rosjanin podczas tegorocznego cyklu Grand Prix, w wywiadzie dla Polsat Sport.
To dobrze, że są tacy sportowcy jak Emil Sajfutdinow, który chce pomagać rozwijać się innym zapaleńcom ze swojego kraju. Może to jednak nie być takie łatwe. Tym bardziej, że głowa rosyjskiego państwa ze sportów motorowych sympatyzuje bardziej z Formułą 1. Grand Prix Rosji dzięki poparciu ze strony Putina jest organizowane z rozmachem, o czym można było się przekonać 30 września na Sochi Autodrom. Tacy kierowcy jak Siergiej Sirotkin tylko zacierają ręce, o czym póki co mogą zapomnieć rosyjscy żużlowcy.
Jeśli znalazłby się w strategiczny sponsor żużla w Rosji, byłoby się czym pochwalić, bo zdolnych zawodników w kraju nie brakuje. Jednak Rosja zamiast na sport przewiduje kolejne inwestycje w siły zbrojne. Zdaje się, że sportowa euforia związana z organizacją Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi już opuściła Rosję. Czyżby teraz stadiony miały zamienić się w poligony? A może to jednak żużel stanie się sekretną bronią ojczyzny Sajfutdinowa? W Rosji jest wiele niewiadomych, ale kibice czarnego sportu na pewno ucieszyliby się na wieść o organizacji turnieju Grand Prix IMŚ na żużlu w Moskwie, bo tego jeszcze nie było.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!