Nie da się ukryć, że jest to niespodzianka. Greg Hancock, po oficjalnym odrzuceniu aplikacji Stali Rzeszów do Nice 1. LŻ, rozpoczął poszukiwania nowego klubu. Co ciekawe, wiele wskazuje na to, że wcześniej nikt się z nim nie kontaktował.
Greg Hancock już od sezonu 2018 miał być prawdziwą twarzą projektu Ireneusza Nawrockiego. Niestety okazało się to być dla niego zgubne. Amerykanin po sezonie spędzonym w 2. Lidze Żużlowej może nawet całkowicie stracić szansę na jazdę w Polsce. Wszystko ze względu na upadek rzeszowskiej Stali, po którym już nikt nie rozmawia z wielokrotnym mistrzem globu.
– Oczywiście jestem otwarty na oferty. Do tej pory nie otrzymałem jeszcze żadnej. Nikt nie przyszedł ani nie zadzwonił, by dogadać się w sprawie kontraktu, bądź chociażby go zaproponować. Jeśli ktokolwiek się na to zdecyduję, z pewnością usiądę do rozmów. Jednocześnie cieszę się, że mam ważny kontrakt z Dackarną i wiem, że w Szwecji będę czuł się bardzo dobrze – powiedział Hancock w rozmowie z portalem speedwaygp.com.
Największym problemem Hancocka jest fakt, iż z jego usług dawno zrezygnował lubelski Motor. Wydaje się, że w obecnej sytuacji, to właśnie zespół Koziołków byłby najlepszym miejscem na kontynuację kariery przez Amerykanina.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!