Drużyna Falubazu Zielona Góra otarła się w tym roku o spadek do Nice 1. Ligi Żużlowej. Ekipie spod znaku Myszki Miki udało się ostatecznie zachować miejsce w PGE Ekstralidze, ale łatwo nie było.
Nikt chyba nie wyobrażał sobie, że sezon 2018 będzie dla Falubazu Zielona Góra taki trudny i nieudany. Choć w drużynie jeździli zawodnicy o solidnych nazwiskach, bowiem Adam Skórnicki miał do swojej dyspozycji m.in. Piotra Protasiewicza, Patryka Dudka czy Grzegorza Zengotę to utrzymanie udało się zapewnić dopiero w meczu barażowym z ROW-em Rybnik.
– Obawiam się, że to zniszczyłoby dyscyplinę naszego sportu przez długie lata w naszym mieście. Wiele innych miast to udowadnia, że spadek wywołuje mniejsze zainteresowanie, w konsekwencji mniejszą ilość sponsorów i mniejszą ilość środków. Polonia Bydgoszcz miała przydomek “nigdy nie spadająca”, więc, jak raz spadła, to się podnieść nie może. Chyba jest teraz w II lidze – zauważa Adam Urbaniak, radny Koalicji Obywatelskiego na łamach portalu wzielonej.pl.
Po zakończeniu ubiegłego sezonu, władze miasta zadeklarowały chęć pozostania udziałowcem spółki. Mocne dyskusje na ten temat toczono przy okazji sesji budżetowej. – Pieniądze są już wpisane – mówi Adam Urbaniak, zaznaczając, że dyskusja będzie trwać. Wiceprzewodniczący rady miasta podaje trzy wyjścia. – Pierwsze – wykup akcji od obecnych akcjonariuszy i miasto zastępuje prywatny akcjonariat. Drugie – dołączenie do tych wspólników poprzez wykup nowych akcji. Trzecie rozwiązanie, to dotacyjny system, w którym miasto nie angażuje się kapitałowo, nie obejmuje akcji, nie staje się wspólnikiem, a pomaga na zasadzie dotacji, które następnie rozlicza.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!