Jeśli śledzą Państwo na bieżąco nasz portal, pewnie nie umknęły nikomu moje uwagi dotyczące różnic finansowych czy napompowania balonika o nazwie PGE Ekstraliga. W tym wszystkim jest jeszcze jedna kwestia, która bardzo boli - w nowoczesnym żużlu mniejsze ośrodki nie mają najmniejszych szans na zdobycie mistrzowskiego tytułu.
Nie od dziś wiadomo i mówi się o tym, że w polski żużel pompuje się zdecydowanie za dużo pieniędzy, przez co mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią, który prawdziwie zabija naszą ukochaną dyscyplinę sportu. Choć momentami wydaje się to konieczne, przepisy takie jak "salary cap" raczej w naszym krajowym speedwayu się nie znajdą. To także dobija mniejsze ośrodki, które nie mają większych szans na zaistnienie PGE Ekstralidze.
Proszę bowiem spojrzeć na listy sponsorów, którzy wspierają poszczególne kluby. Nie od dziś wiadomo, że zdecydowanie największe szanse na wsparcie dużych firm mają drużyny, które mogą pochwalić się statusem "legendarnych". Mowa tu o Stali Gorzów, Falubazie Zielona Góra, KS Toruń czy Unii Leszno. Obecnie, przy tak ogromnym znaczeniu finansów, walka z tymi zespołami jest wręcz niemożliwa. Oczywiście mowa o walce tych, którzy nie mogą się pochwalić tak bogatą historią.
Moje myśli idealnie obrazuje to, w jaki sposób ratowana jest Polonia Bydgoszcz. Kolejny z legendarnych zespołów ma ostatnio swoje problemy, które jednak dobiegają końca. Swoją cegiełkę do tego dołożyli prawie wszyscy – Władysław Gollob, Jerzy Kanclerz, miasto Bydgoszcz czy Zbigniew Boniek. Powrót Polonii na szczyt stał się jednym z najważniejszych zadań żużlowej społeczności.
Teraz proszę się zastanowić w jaki sposób pomagano KSM-owi Krosno, który w tym roku został zastąpiony zespołem Wilków. Kiedy nad klubem z Podkarpacia pojawiło się widmo opuszczenia rozgrywek ligowych, można było usłyszeć jedynie "szkoda". Gdyby nie nowi działacze, wiele wskazuje na to, że nikt by nie przyłożył ręki, by uratować "Watahę". Przykre.
Na koniec proszę wyobrazić sobie sytuację, w której, przykładowo, ekipa PSŻ Poznań stara się wejść na poziom leszczyńskiej Unii. Dopóki klubowe finanse nie zostaną w pewien sposób ograniczone, "Skorpiony", choćby stanęły na głowie, nie będą w stanie nawiązać rywalizacji z mistrzami Polski. Szkoda, bo przecież nasze środowisko jest na tyle małe i hermetyczne, że jakakolwiek równowaga powinna istnieć.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!