Długo zapowiadana prezentacja Polonii Piła już za nami. Przyszedł więc czas na pierwsze oceny. Czy ryzyko działaczy się opłaciło? Czy może wszystko zakończyło się fiaskiem?
Nie da się ukryć, że sam pomysł prezentowania się w galerii, niezależnie od zespołu, o którym mówimy, jest mocno… dziwny, o czym już jakiś czas temu pisałem. Tym samym przeniesienie prezentacji Polonii z Audytorium Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej do Galerii Vivo wydawało się być kompletnie nie trafionym pomysłem.
W tym miejscu trzeba jednak przyznać, że nowy zarząd Polonii chce coś robić. Oczywiście nie wszystkie decyzje muszą być trafione, lecz kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, a działacze z Piły muszą jeszcze skonsumować kilka beczek piwa, uwarzonego przez poprzednich włodarzy. Tym samym samo poszukiwanie zasługuje na pochwałę.
Przejdźmy jednak do samej prezentacji. Niestety wydaje się, że zorganizowanie jej w – bądź co bądź – ciasnej galerii, nie było strzałem w "10". Kibiców wcale nie było wielu – ba, było ich zdecydowanie mniej niż we wspomniany Audytorium. Jednocześnie, choć wszystko było przygotowane do granic możliwości, nie dało się w pełni odczuć podniosłego klimatu prezentacji.
Skąd taki wniosek? Wystarczy kilka przykładów. Niedługo po rozpoczęciu show, kilka osób odwróciło się na pięcie i wróciło do zakupów. Dlaczego? "Ej, to tylko coś z żużla, spadamy". Dosłownie kilka minut później doszło do kolejnej, wręcz symbolicznej sytuacji. Fani zaczęli się bowiem przepychać, bo… ktoś nie mógł odebrać zamówienia w KFC i przejść z nim do stolika. Groteskowo, prawda?
Na koniec coś, co powinno stać się swoistym przesłaniem. Będą to proste słowa uśmiechniętej kasjerki z dużego marketu we wspomnianej galerii. Brzmiały one "robią taki hałas, że nie słyszę klientów. Mieli to gdzie indziej i komu to przeszkadzało?".
Choć można w pełni zrozumieć chęć wyjścia do nowych kibiców, nie zapominajmy o tych, którzy zawsze są z zespołem. W głównej sali pilskiego PWSZ z pewnością znów zasiadłby komplet, nawet jeśli impreza byłaby biletowana.
Podjęte ryzyko tym razem się nie opłaciło. Najlepiej jednak uczyć się na własnych błędach. Jestem pewien, że teraz będzie już tylko lepiej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!