W piątek, na torze w Tarnowie w rywalizacji pomiędzy Unią Tarnów, a Speed Car Motorem Lublin, lepsi okazali się goście, wygrywając 44:34 po 13 biegach. 6 punktów z bonusem w tym towarzyskim starciu wywalczył Paweł Miesiąc.
Na wyjeździe lubelski zespół prezentował się znacznie lepiej niż tarnowski. Kluczem do tak wyraźnej przewagi były dobre wyjścia spod taśmy. Pomóc w tym mógł nieco fakt, że polscy zawodnicy „Koziołków” trenowali dzień wcześniej w „Jaskółczym Gnieździe”. Mimo wszystko szybko na ten argument znalazł odpowiedź nasz rozmówca. – Każdy trenował w Tarnowie przed tym sparingiem, oni również (uśmiech). Z mojej strony były to pierwsze „ściganki” spod taśmy. Wcześniej na treningach jeździłem solo. Sprawdzamy silniki, ja przynajmniej tak robiłem z jednym z nowych, w tym treningu punktowanym. Przyjdzie czas na drugi, a najważniejsze dla nas jest by się „wjechać” i niebawem pojeździć przede wszystkim u siebie. Czekamy zatem na wyjazd na własny tor. W Tarnowie byłem trochę osłabiony, bo złapało mnie przeziębienie. Nieco ciężko mi się przez to jechało. Uznaję jednak ten trening punktowany za takie dobre pierwsze ściganie – mówił po wygranym pojedynku, Paweł Miesiąc.
Wychowanek rzeszowskiej Stali na torze pojawił się trzykrotnie, w ostatnim biegu zwalniając miejsce Dawidowi Lampartowi. Miało to związek ze wspomnianą chwilową niedyspozycją. – Zwolnienie miejsca w jednym biegu dla Dawida było spowodowane dokładnie tym osłabieniem. Nie byłem pełen sił, bo „rozbierało” mnie bardziej na noc, w dzień czułem się w miarę lepiej. Wolałem się wykurować i wyjechać w przyszłym tygodniu, by być już w pełni zdrowym. Dlatego podchodzę do tego na spokojnie. Nie ma tu się co spinać. To były pierwsze zawody, dla niektórych pierwsze ściganie z rywalami. Był to fajny test i fajne sprawdzenie siebie – dodał.
Ekipę lubelską czeka w niedzielę kolejny pojedynek sparingowy, tym razem w Gdańsku. W piątkowy wieczór Miesiąc zakładał brak swojej obecności w tym pojedynku, w celu dokładniejszego wykurowania się. – W niedzielę mamy sparing w Gdańsku, gdzie ja pewnie nie pojadę, bo wolę się trochę wygrzać. Nastawiam się na to, by pojeździć u siebie w przyszłym tygodniu. Oby pogoda nam pozwoliła na tyle, abyśmy przystąpili do tego już na własnym torze – podkreślił.
Po pierwszych jazdach indywidualnych oraz w czwórkę spod taśmy, każdy mniej więcej wie, czego jeszcze brakuje mu do pełni dyspozycji. Nasz rozmówca tor w Tarnowie zna jednak od lat i w piątek wyglądało to tak, jakby nie zapomniał wcale jazdy na nim, pomimo nieobecności w tym miejscu w ostatnim czasie. – Może nieco przez to osłabienie, ale nie mam jeszcze takiego fajnego, typowego luzu. Trzeba nadal troszkę pojeździć. Robię to jednak coraz pewniej i lepiej. Tor w Tarnowie jak najbardziej znam, ale już chwilę – kilka lat – w tym miejscu nie jeździłem. To jest początek sezonu i każdy testuje.
7 kwietnia lubelski Speed Car Motor podejmie MRGARDEN GKM Grudziądz na inaugurację PGE Ekstraligi. „Koziołki” od początku są skazywane na niepowodzenie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kłam tym prognozom postarają się zadać ambitni zawodnicy tej drużyny. – Jak najbardziej będziemy chcieli zacisnąć zęby. To już będą jazdy w najwyższej klasie światowej, w najlepszej lidze. Nie ma się tutaj co spinać i robić wszystkiego za wszelką cenę. Po prostu trzeba dopasować swoje motocykle tak, aby były one dla nas optymalne i jechać swoje – słusznie stwierdził.
Szyki w przygotowaniach zespołu pokrzyżowała z pewnością zła wiadomość, która do wszystkich dotarła 1 marca. Wtedy to kontuzji na motocrossie nabawił się Grzegorz Zengota. Przy jego braku pewne miejsca w składzie mają Paweł Miesiąc i Dawid Lampart, wszyscy będą czekać jednak na powrót „Zengiego”, nie zważając na potencjalną presję, która może na nich spoczywać. – Będziemy chcieli udowodnić swoją wartość, tak, aby tego osłabienia nie było widać. Chcemy jechać na takim poziomie, by zadowolić siebie, kibiców i włodarzy Klubu. Ja jestem dobrego zdania. To jest sport i każdy przygotowuje się na 100%, chce jeździć i wygrywać tak, jak inni. Nie nakładamy na siebie jakiejś presji, ale na pewno będzie to dla nas wielkie wyzwanie.
Na koniec zapytaliśmy zawodnika o cele indywidualne na sezon 2019. Do tych podchodzi on ze spokojem. – Jeśli chodzi o moje cele, to gdy będę startował w zawodach indywidualnych, to chciałbym dostać się jak najwyżej. Nie stawiam sobie specjalnych założeń, bo w tym momencie dla mnie najważniejsze jest to, aby na spokojnie wjechać w ten sezon i robić punkty, bo to jest podstawa – podkreślił, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Paweł Miesiąc.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!