Dla Mikkela Michelsena występ w treningu punktowanym w ubiegły piątek, był powrotem do Tarnowa. Jego nowa drużyna, czyli Speed Car Motor Lublin pokonała gospodarzy w stosunku 44:34, a on sam do jej dorobku dorzucił 8 punktów z bonusem, w czterech startach.
Jak się okazało, sprzęt, na którym wówczas startował, to ten, którego używał, broniąc barw miejscowej ekipy. Przypomnijmy, że tarnowski kewlar przywdziewał on w latach 2016-2017. – Było w porządku. Startowałem na silniku z ubiegłego roku, który nie był jeszcze w serwisie. To tak naprawdę mój sprzęt, którego używałem w Tarnowie. Brakowało w nim trochę mocy, więc było nieco ciężej na starcie. Nie wygrałem żadnego wyjścia spod taśmy, więc musiałem walczyć na dystansie. Dobrze było tu wrócić. Nie było tak źle, choć oczywiście mogło być lepiej. Zawsze chce się wygrywać wszystkie swoje wyścigi (śmiech). Wygląda na to, że razem z Dawidem (Lampartem – przyp. red.) dobrze dogadywaliśmy się na torze. To na pewno coś pozytywnego – mówił o występie z ubiegłego tygodnia, Mikkel Michelsen.
W pierwszym swoim biegu Duńczyk prawie zapoznał się z bandą na tarnowskim obiekcie. W pewnym momencie stracił on panowanie nad motocyklem, na szczęście opanował jednak sytuację i ostatecznie przedarł się z czwartego miejsca na drugie, dzięki czemu lublinianie wygrali ten wyścig podwójnie. – Przegrałem wówczas start, jednak dobrze rozegrałem pierwszy wiraż. Byłem nieco szybszy niż Dawid, na wjeździe w łuk. Przejechałem obok niego dosyć szybko, musiałem zwolnić i wyjechać na zewnętrzną. Gdy tam wjechałem, uderzyłem w coś na torze, motocykl się zachwiał i sądziłem, że wpakuję się w bandę i zanotuję upadek. Udało mi się jednak to opanować. Spadłem na chwilę na ostatnie miejsce, ale następnie wyprzedziłem Wiktora i Artura, kończąc na drugim. To dopiero początek, tor nie był jeszcze w 100% gotowy. Sądzę jednak, że poradzili sobie z nim całkiem dobrze – dodał.
Przerwa zimowa dobiegła końca. Po treningach i pierwszych występach można już mniej więcej ocenić swoją „siłę rażenia”. – Czuję się dobrze na motocyklu, mam odpowiedni luz. Moja forma jest bardzo dobra. Trenowałem w zimie rozsądnie i bardzo ciężko, prawdopodobnie najciężej do tej pory, tak aby być gotowym w 100% na występy w Ekstralidze. Mieliśmy kilka dni treningów – dwa w Goričan i jeden w Gnieźnie, przed tym piątkowym meczem. W nim pierwszy raz przejechaliśmy cztery okrążenia. Czuję się całkiem dobrze, choć oczywiście zawsze może być lepiej. Mam nadzieję, że w kolejnym tygodniu odjedziemy treningi już w Lublinie. Problemem w tym miejscu jest to, że zima była ciężka i pogoda niezbyt dobra. Dlatego włodarze mieli pewne problemy z torem. Jestem gotowy, mój team podobnie, motocykle są prawdopodobnie lepsze, niż kiedykolwiek. Mam dobre silniki. Nie ma czasu na wymówki, teraz wszystko zależy ode mnie – stanowczo oznajmił Duńczyk.
Michelsen startował już na ekstraligowych torach w barwach dwóch Unii – tej z Leszna i tej z Tarnowa. Teraz, po dwóch latach przerwy powraca do najwyższej klasy rozgrywkowej. Może to być jego moment na przełamanie i pokazanie się z jak najlepszej strony. Jak sam przyznał, do nowego sezonu przygotowywał się najmocniej w swojej karierze, jego kibice mają zatem nadzieję, że wysiłek przyniesie oczekiwane rezultaty. – Sam za siebie również trzymam kciuki (uśmiech). Gdy startowałem wcześniej w Lesznie, a następnie w Tarnowie w Ekstralidze, prawdopodobnie nie byłem gotowy – mentalnie, fizycznie. Być może nie miałem wówczas również najlepszych silników. W ciągu ostatnich dwóch sezonów, spędzonych w pierwszej lidze, zainwestowałem sporo pieniędzy w moje motocykle. Wszystko powinno być odpowiednio dobre. Gdy jestem na torze, reszta należy do mnie. Nie muszę myśleć o tym, że sprzęt nie jest w porządku. Utrzymuję dobrą współpracę z Flemingiem Graversenem. On wykonuje niesamowitą robotę przy moich silnikach. Mam od niego dwie nowe jednostki, muszę je jeszcze wypróbować. Sam czuję się gotowy. Mam nadzieję, że pokażę to wynikami, osiągniętymi na torze.
Na koniec zapytaliśmy 24-letniego zawodnika o założenia indywidualne na najbliższych kilka miesięcy. W tym wypadku również bardzo ambitnie podchodzi on do tematu. Ma przede wszystkim nadzieję, na triumf w krajowym czempionacie, który w sezonie 2018 był na wyciągnięcie ręki. – Chciałbym zdobyć Indywidualne Mistrzostwo Danii. W zeszłym roku byłem blisko, skończyłem na drugim miejscu. Miałem swoją szansę, jednak mój ostatni bieg przed finałem nieco zawaliłem. Byłem pewny występu w finale, więc postanowiliśmy sprawdzić inne ustawienia. Przyjechałem wówczas na ostatnim miejscu, przez co nie mogłem już wygrać tego turnieju. Zwyciężyłem w finale, na tych samych ustawieniach, na których jechałem wcześniej. Ta zmiana przed ostatnim biegiem serii zasadniczej nie była zbytnio dobra, ponieważ sumowały się wszystkie punkty. Żałowałem tego występu. Dodatkowo w tym roku chciałbym z pewnością zająć miejsce w pierwszej trójce w Speedway Euro Championship. W ubiegłym roku było blisko, zabrakło mi jednego punktu (śmiech). Postaram się dodatkowo wywalczyć awans do SGP Challenge. Chodzi o sam udział w finale eliminacji, bowiem w dniu tego turnieju, jeśli masz trochę szczęścia, dobry dzień i całość działa odpowiednio – wszystko może się zdarzyć. Głównym celem jest zakwalifikować się do SGP Challenge i tam zobaczyć, co się stanie – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Mikkel Michelsen.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!