Tarnowska Unia pokonała w niedzielę w Gdańsku miejscowe Zdunek Wybrzeże w stosunku 50:40. Zadowolenia z postawy swoich zawodników nie krył menadżer gości Tomasz Proszowski. Triumf ten miał jednak słodko-gorzki smak, ponieważ urazu ręki doznał Artur Mroczka.
Postawa „Jaskółek” przez całe spotkanie była bardzo dobra. Goście „wyhamowali” nieco w 12. biegu, w którym poważny upadek zanotowali właśnie Mroczka i Mateusz Cierniak. Ten pierwszy skończył z urazem ręki, ten drugi – obolały – chwilę później wywalczył dwa ważne punkty, które przypieczętowały triumf drużyny. – Musimy opuścić trochę nosy na kwinty. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Po ledwie wygranym meczu z Daugavpils już osądzano nas, że niektórzy zawodnicy nie potrafią jeździć. Okazało się, że jednak jest inaczej. Doszło kilka pogubionych punktów na trasie, bo wyglądałoby to jeszcze ładniej. W końcówce zeszło trochę powietrze, po upadku naszych zawodników. I tu się zaczyna problem, bo wiemy, że Artur ma podejrzenie złamania nadgarstka. Mateusz Cierniak udał się również na badania do szpitala – mówił, krótko po niedzielnym pojedynku, Tomasz Proszowski.
Fragmentem, którym tarnowianie „nokautowali” gospodarzy, były wyjścia spod taśmy. To, co strasznie kulało w spotkaniu z Lokomotivem, tym razem zagrało idealnie. O tak wyraźnej przewadze decydowała bardzo dobra postawa filarów Unii w tym spotkaniu – Wiktora Kułakowa, Petera Ljunga i Artura Mroczki. – To pokazuje, jak przewrotny jest żużel. Tydzień wcześniej my nie istnieliśmy na starcie u siebie, a teraz okazało się, że drużyna z Gdańska, praktycznie do dwunastego biegu wygrała dwa biegi, w tym jeden, w którym Mateusza wyprzedzono na ostatnich metrach. Wcześniej jeden z czołowych zawodników zwyciężył wyścig (Krystian Pieszczek – przyp. red.), a później kontrolowaliśmy wszystko. Mieliśmy trzech wspaniałych liderów oraz wszyscy pozostali – Daniel Kaczmarek, Artur Czaja i młodzieżowcy – też dorzucali ważne punkty. To wyglądało bardzo fajnie. Na pewno nikt na nas nie stawiał i to pokazuje, że trzeba być z tą drużyną zawsze. Ja cieszę się bardzo, że kibice z Tarnowa – mimo transmisji telewizyjnej – pokonali kawał drogi i wierzyli w nasz zespół – komplementował wiernych fanów „Jaskółek”.
Kolejny pojedynek w ramach Nice 1. Ligi Żużlowej tarnowska ekipa ma zaplanowany na najbliższą sobotę. O 20:15 powinno rozpocząć się spotkanie z Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Goście do tej pory radzą sobie bardzo dobrze – na inaugurację w Łodzi do końca walczyli o zwycięstwo, a w niedzielę wyraźnie pokonali rywali z Gniezna (56:34). Po meczu w Gdańsku w obozie gospodarzy nie myślano jednak tak szybko o kolejnym meczu, a najważniejsze było skupienie się na stanie zdrowia swoich podopiecznych. – Wiemy, że cały czas musimy iść do przodu. Teraz martwimy się bardziej „zdrowotnie” o zawodników. Artura prawdopodobnie stracimy na jakiś czas. Na razie mamy informacje podane przez lekarza, o złamaniu którejś kości. To nie jest jeszcze potwierdzone zdjęciami, ale objawy pokazują, że to będzie coś w okolicach nadgarstka (potwierdzono kość łódeczkowatą – przyp. red.). Nie wiemy jeszcze, co z Mateuszem, bo narzekał on nieco na bark. Dla nas najważniejsze jest to, aby był on w pełni sprawny, a w przypadku Artura, jeśli to jest nadgarstek, to raczej mała szansa, żeby był on w następnym meczu z nami – podsumował rozmowę, przeprowadzoną po niedzielnym zwycięstwie, Tomasz Proszowski.
Wiemy już, że przerwa Artura Mroczki od startów powinna potrwać około miesiąca. Operację ma zaplanowaną na środę w Krakowie.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!