Jedenaście punktów i czwarte miejsce, najlepsze spośród zawodników gospodarzy – to dorobek Marcela Kajzera w Turnieju z okazji 100. Rocznicy Powstania Wielkopolskiego, który w Lany Poniedziałek odbył się w Poznaniu.
Mogło być jeszcze lepiej, gdyż 29-latek po czterech seriach startów był samodzielnym liderem turnieju. Trzecie miejsce w osiemnastym biegu pozwoliło mu jednak tylko na zakwalifikowanie się do wyścigu dodatkowego o trzecie miejsce, gdzie przegrał start i w efekcie nie był w stanie już nic zrobić. Do miejsca na podium było o włos. – Nie tylko do podium, ale i do zwycięstwa! (śmiech) Popełniłem błąd. Trafiło mi się trzecie pole startowe i postanowiłem wykorzystać koleinę, z której bodajże Daniel Kaczmarek jechał wyścig wcześniej. No więc… to był zły pomysł. Jeszcze dodatkowo Damian Baliński mnie przyblokował i z pierwszego łuku wyjechałem ostatni. Musiałem się dwoić i troić, ale udało się wyrwać tylko jeden punkt – relacjonuje Marcel Kajzer w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Z czego wzięły się słabsze dwa biegi w wykonaniu żużlowca, który po czterech seriach miał na koncie aż dziesięć oczek? – Ogólnie pogubiłem się w końcówce. Jak zjechałem do parku maszyn po biegu dodatkowym, to stwierdziłem tylko „kurde, co ja zrobiłem, wszystko nie tak”. To między innymi dlatego, że wziąłem na te zawody nowy silnik. Całe święta idą na testy sprzętu. W Niemczech jechałem na tym, co dostałem od Norberta Gatzki, a tutaj sprawdzam bardziej pod kątem ligi. Mniej więcej już zaczynam go rozumieć, także wszystko idzie w dobrym kierunku – zdradza kapitan „Skorpionów”.
Ostatecznie Marcel Kajzer zawody rozegrane w Lany Poniedziałek zapisuje na plus. Oprócz faktu, że wypadł nieco lepiej od kolegów klubowych rywalizujących z nim o miejsce w składzie (co z pewnością nie umknie uwadze trenera Tomasza Bajerskiego), zawodnik wyciągnął z tego turnieju sporo wniosków. – Mimo czwartego miejsca jestem zadowolony. Jak już mówiłem, w takich zawodach przede wszystkim testuję. Dlatego też jeżdżę do Niemiec czy na wszystkie inne zagraniczne turnieje. Tam mogę w spokoju pokombinować i nauczyć się sprzętu, który posiadam. Dzisiejszy żużel jest piekielnie trudny, bo optymalne ustawienia zależą od całej masy czynników – również takich, na które nie mamy wpływu, jak pogoda. Sztuka polega na tym, żeby to wszystko zrozumieć i dobrać odpowiednie ustawienia przed wyścigiem – bo po biegu to już każdy jest mądry – tłumaczy „Dziki Kajzer”.
Na sam koniec kapitan Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań chciałby za pośrednictwem portalu speedwaynews.pl przekazać kilka słów od siebie. – Chciałbym przeprosić moich kibiców za słabe wyniki, które osiągałem na początku sezonu. Znalazłem już ich przyczynę. Okazało się, że trafiłem na wadliwą serię sprzęgieł. Na szczęście udało mi się już wyeliminować ten problem i od teraz powinno być tylko lepiej, co – mam nadzieję – było widoczne na wielkanocnym turnieju.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!