Przed piątkowym meczem Speed Car Motoru Lublin z Fogo Unią Leszno wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, kto był zdecydowanym faworytem tego pojedynku. Kibice gospodarzy, po dobrych występach swoich zawodników liczyli jednak na sprawienie mega niespodzianki. Ostatecznie do takiej nie doszło.
Porażka 40:50 i pomeczowe hasło, często pojawiające się jeszcze na stadionie, a później w mediach społecznościowych – „Przegrać z mistrzem to nie wstyd!”. To zostało po piątkowym spotkaniu, poniekąd na pocieszenie, sympatykom lubelskich Koziołków. A jak to wyglądało na torze?
Pierwszy bieg i od razu pierwsze ostrzeżenie dla Pawła Miesiąca, który – co widać było bez konieczności powtórek telewizyjnych – zareagował na starcie szybciej niż powinien. W kolejnym podejściu ten zawodnik jednak wygrywa z utytułowanym Emilem Sajfutdinowem, jednak przy biernej postawie Andreasa Jonssona gospodarze osiągnęli „tylko remis”. Od tego momentu do głosu doszli lepiej dysponowani goście, którzy po pierwszej serii wyprowadzili swój zespół już na ośmiopunktowe prowadzenie. Najpierw – pomimo słabszego startu – z duetem młodzieżowców gospodarzy poradziła sobie para Dominik Kubera – Bartosz Smektała. W kolejnych biegach wygrywali Janusz Kołodziej i Piotr Pawlicki, a przy ostatnich miejscach Roberta Lamberta i Mikkela Michelsena, przewaga Byków rosła. Jak się okazało dla popularnego „Koldiego” była to jedyna zdobycz tego dnia. Choć swój bieg wygrał on pewnie, to później po defekcie i szeroko komentowanych problemach zdrowotnych, wycofał on się z zawodów.
Po drugiej serii startów było praktycznie po meczu. Najpierw Sajfutdinow z Lidseyem odprawili z kwitkiem Miesiąca (startującego z rezerwy taktycznej za Lamberta) oraz starszego z braci Lampartów. Później iskierkę nadziei w serca kibiców gospodarzy wlali jeszcze Michelsen i Trofimow (punktujący na Kołodzieju, który miał defekt). Przed kolejną przerwą kolejny podwójny cios zadali jednak leszczynianie. Pawlicki z Kuberą za plecami przywieźli Jonssona i Miesiąca, który w ostatniej chwili zmienił motocykl, jak było widać – z niekorzystnym skutkiem.
To, co działo się chwilę później zaskoczyło wszystkich. Nie chodzi o wydarzenia na torze, a te poza nim – w pewnym momencie zgasła część oświetlenia, która spowodowała dłuższą przerwę w i tak opóźnionym już meczu (ze względu na przedłużające się spotkanie w Grudziądzu i nakładające się transmisje telewizyjne, początek lubelskiej potyczki miał miejsce ok. 15 minut później niż planowano). Następnie lubelscy kibice pokazali, jak świetnie umieją się bawić – w ciągu kilku minut trybuny zaświeciły się nowymi „światełkami”, dostarczonymi z tysięcy telefonów. Wygląd robił naprawdę wrażenie, szkoda tylko, ze grupa ponad 100 sympatyków leszczyńskich Byków nie dołączyła się do zabawy. Po tej przerwie (usterki nie udało się naprawić, ale postanowiono jechać dalej), w kolejnych odsłonach gospodarze odrobili 6 punktów strat. Wyglądało to więc tak, że przyniosła ona wymierne korzyści zawodnikom Koziołków. Na początek Sajfutdinow z Lidseyem musieli uznać wyższość Michelsena i Wiktora Lamparta. Później górą był Miesiąc, a przy ostatnim miejscu Kurtza strata nieco zmalała. Następnie kolejna trójka Pawlickiego, ostatnie miejsce Smektały i po 10. wyścigu wynik 26:34.
Kolejne równanie przyniosło następne zwycięstwo 4:2 gospodarzy. Michelsen „ograł” Lidseya, a Jonsson po raz drugi zdobył punkt na Kurtzu (dla doświadczonego Szweda wynik 3 „oczek” w tym dwóch na rywalach w całym meczu to jednak zdecydowanie za mało). Na cztery biegi przed końcem teoretycznie wszystko było jeszcze możliwe. „Kropkę nad i” Byki postawiły jednak w dwóch kolejnych odsłonach. Michelsen, który wygrał trzy biegi z rzędu, tym razem został szeroko wywieziony i Sajfutdinow z Kuberą powiększyli przewagę do 10 punktów. Ten ostatni zaliczył w ogóle bardzo dobry występ, gromadząc w całym spotkaniu 10 „oczek” z dwoma bonusami w 5 startach. Ostatnie dorzucił do wyniku 4:2, przy wygranej Piotra Pawlickiego przed biegami nominowanymi. Wówczas wszystko było już jasne.
Dwa ostatnie akcenty piątkowego meczu w Lublinie, to ustalenie wyniku końcowego. Smektała przed Dawidem Lampartem, Sajfutdinowem i Wiktorem Lampartem i 14 punktów przewagi. Dla osłody w ostatnim biegu niepokonany Pawlicki przyjeżdża trzeci, a linię mety pierwsi mijają Michelsen i Miesiąc i 10-punktowa przegrana Speed Car Motoru staje się faktem. Na koniec mały niesmak pozostawili po sobie kibice gości, intonujący znaną w środowisku przyśpiewkę: „coście tak cicho?”. Gospodarze natomiast do samego końca, przy pełnych trybunach dopingowali i dziękowali swojej drużynie. Miłym akcentem na koniec było kilka słów od Dawida Lamparta, który 1 maja zmienił stan cywilny i wziął ślub. Gromkie „sto lat” przy krótkim klipie z tego dnia na telebimie, dopełniło to wydarzenie.
Jakie wnioski można wyciągnąć po tym pojedynku? Pierwszy to taki, że Fogo Unia Leszno jest piekielnie mocna. Bez kontuzjowanego Jarosława Hampela, z Januszem Kołodziejem, który ukończył tylko jeden bieg, przy słabszej postawie Kurtza i teoretycznie „średniej” Smektały, goście wygrali pojedynek „lekką ręką”. Jeśli wszyscy zawodnicy będą w pełni zdrowia, to śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że kandydat do złota Drużynowych Mistrzostw Polski w tym roku jest tylko jeden (choć oczywiście pamiętamy, że „play-offy” rządzą się swoimi prawami). Na plus zasługują postawy Kubery i Lidseya. O tym pierwszym pisaliśmy wcześniej, ten drugi zdobył 7 punktów z bonusem w pierwszych 4 startach, za co został nagrodzony występem w ostatnim biegu dnia (tam linię mety minął na końcu). Nieco cięższy egzamin przed Bykami już za tydzień, kiedy udadzą się oni do Częstochowy na pojedynek z forBET Włókniarzem.
Jeśli chodzi o gospodarzy, na pewno nie można odmówić im ambicji. Ona jednak nie zawsze przynosi odpowiednie zdobycze punktowe, co widzieliśmy na przykładzie piątkowej potyczki. Z pewnością na liderów wyrosła w ostatnich pojedynkach para Michelsen – Miesiąc. Ten pierwszy jednak powinien nieco ustabilizować formę, bowiem mecz zaczął od zera, a w jednym z kolejnych biegów przegrał podwójnie. Zawodzą Lambert z Jonssonem, a bez ich zdobyczy trudno będzie osiągnąć cel, jakim jest pozostanie w żużlowej elicie. O ile raczej tylko przesadni optymiści zakładają jakiekolwiek zdobycze punktowe w kolejnym wyjazdowym meczu w Zielonej Górze, o tyle oczy wszystkich skierowane są już na 26 maja. Wówczas to do składu Koziołków dołączy Grigorij Łaguta, a ich przeciwnikiem na własnym torze będzie Get Well Toruń. W przypadku zwycięstwa gospodarzy w tym spotkaniu, jeszcze wszystko będzie mogło zdarzyć się do końca sezonu. W przypadku porażki, o której nikt z pewnością w Lublinie nie myśli, sprawy utrzymania w Najlepszej Lidze Świata mocno się skomplikują…
Speed Car Motor Lublin: 40
9. Paweł Miesiąc (3,1,0,3,2,2*) 11+1
10. Andreas Jonsson (0,1,1,1) 3
11. Dawid Lampart (2,0,1*,-,2) 5+1
12. Robert Lambert (0,-,2,0,-) 2
13. Mikkel Michelsen (0,3,3,3,1,3) 13
14. Wiktor Trofimow (0,1,-) 1
15. Wiktor Lampart (1,2,2*,0,0) 5+1
Fogo Unia Leszno: 50
1. Emil Sajfutdinow (1*,3,0,3,1) 8+1
2. Jaimon Lidsey (2,2*,1,2,0) 7+1
3. Brady Kurtz (1,2,0,0) 3
4. Janusz Kołodziej (3,D4,-,-,-) 3
5. Piotr Pawlicki (3,3,3,3,1) 13
6. Dominik Kubera (3,2*,2,2*,1) 10+2
7. Bartosz Smektała (2*,1,0,3) 6+1
8. Szymon Szlauderbach NS
Bieg po biegu:
1. (67,02) Miesiąc, Lidsey, Sajfutdinow, Jonsson 3:3 (3:3)
2. (67,44) Kubera, Smektała, W. Lampart, Trofimow 1:5 (4:8)
3. (67,99) Kołodziej, D. Lampart, Kurtz, Lambert 2:4 (6:12)
4. (67,00) Pawlicki, W. Lampart, Smektała, Michelsen 2:4 (8:16)
5. (67,36) Sajfutdinow, Lidsey, Miesiąc, D. Lampart 1:5 (9:21)
6. (66,70) Michelsen, Kurtz, Trofimow, Kołodziej (D4) 4:2 (13:23)
7. (67,71) Pawlicki, Kubera, Jonsson, Miesiąc 1:5 (14:28)
8. (67,92) Michelsen, W. Lampart, Lidsey, Sajfutdinow 5:1 (19:29)
9. (67,92) Miesiąc, Kubera, Jonsson, Kurtz 4:2 (23:31)
10. (67,63) Pawlicki, Lambert, D. Lampart, Smektała 3:3 (26:34)
11. (67,41) Michelsen, Lidsey, Jonsson, Kurtz 4:2 (30:36)
12. (67,96) Sajfutdinow, Kubera, Michelsen, W. Lampart 1:5 (31:41)
13. (68,42) Pawlicki, Miesiąc, Kubera, Lambert 2:4 (33:45)
14. (68,92) Smektała, D. Lampart, Sajfutdinow, W. Lampart 2:4 (35:49)
15. (67,80) Michelsen, Miesiąc, Pawlicki, Lidsey 5:1 (40:50)
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!