Dwie bardzo bolesne porażki zanotowali na własnym torze w przeciągu kilku dni żużlowcy forBET Włókniarza Częstochowa. Najpierw przy ul. Olsztyńskiej triumfowała Fogo Unia Leszno, a w piątkowy wieczór Betard Sparta Wrocław.
Po zakończeniu piątkowego starcia z Betard Spartą Wrocław próżno było szukać w parku maszyn gospodarzy, by zamienić z nimi kilka słów i tym samym, aby miejscowi mogli wypowiedzieć się na temat kolejnego przegranego meczu na własnym torze. Tylko Damian Dróżdż i Fredrik Lindgren stanęli na wysokości swojego zadania, by wypełnić regulaminowe przepisy. Cała ta sytuacja nie spodobała się prezesowi miejscowych – Michałowi Świącikowi, który dziennikarzy chcących dowiedzieć się czegoś więcej na temat meczu odsyłał do trenera. Problem w tym, że tego nie było w wyznaczonej strefie i się w niej nie pojawił mimo zapewnień sternika.
Ostatecznie to prezes musiał jako jedyny znaleźć w sobie dość odwagi, by stanąć oko w oko z przedstawicielami mediów i nie ukrywał, że kolejny raz to on musi tłumaczyć się za porażkę zamiast swojego trenera. – Po przegranym meczu to znów ja muszę bronić honoru klubu. Na poprzednim musiałem wyjść z zawodnikami do kibiców, aby pożegnać się z nimi i przeprosić za wynik. Teraz też. Jest mi przykro z tego powodu, że ja musiałem zostać osobiście z zawodnikami i udzielać informacji. Widocznie taka jest moja rola w klubie – rozpoczął Michał Świącik.
Dziennikarze nie ukrywali, że na wiele pytań prezesowi Włókniarza będzie bardzo ciężko odpowiadać, bowiem chcieli oni skonfrontować się z trenerem Markiem Cieślakiem. Ciekawiła ich m.in. kwestia toru przy ul. Olsztyńskiej, gdzie miejscowi wyraźnie zatracili atut i przewagę własnego obiektu. Wobec tego działacza zapytano o przyszłość szkoleniowca i czy obowiązujący do końca sezonu kontrakt zostanie wypełniony w 100%. – Cieślak jest bardzo dobrym trenerem. Mecz z Lesznem był spotkaniem, które trzeba zapomnieć, ale z Lublinem i Gorzowem też nie szło idealnie. Wszyscy zauważacie, że nie widać tego naszego typowego częstochowskiego toru, który chodził po całej szerokości. Można dyskutować, że są m.in. komisarze toru, ale zastanawiające jest, czy toromistrz musi wykonywać pracę pod dyktando komisarza lub sędziego. Inne głosy słychać z centrali, a co innego później w parku maszyn. Gdy oglądaliśmy piękne szarże w Częstochowie, tor odsypywał się na zewnętrzną, a teraz słyszę, że nasz toromistrz ma wszystko „ściągać” podczas kosmetyki. To zróbmy może asfalt w Częstochowie?! Ale to może bardziej pół żartem, coby nie było…
W ostatnich dwóch spotkaniach gospodarze przegrywali z rywalami już zdecydowanie samym momentem startowym. W Częstochowie przyzwoite występy notowali m.in. Brady Kurtz czy Jakub Jamróg, którzy nie mieli problemów, aby przywozić za swoimi plecami nawet liderów „Lwów”. To kolejny raz potwierdza brak atutu własnego toru. – Nie będę czekał na jakieś poprawki, aby mi ktoś mówił, że tor ma być taki, owaki czy „głaskany”. Tor w sobotę zostanie przerzucony do góry nogami i będzie zrobimy po staremu, czyli po częstochowsku. Nie będę już słuchał, że jest dobry. On jest po prostu twardy i będzie dużo nowych rzeczy. Nie może być tak, że zawodnicy pozycję ustalają na starcie lub pierwszym łuku. Gdy ktoś tracił punkty, to tylko po błędzie. Generalnie chcę, abyśmy wrócili do toru, który był za czasów ś.p. Baszanowskiego. I ten tor będzie „jeździł”. To, co było w ubiegłym roku to było 20% tego, a ja chcę 100%. Dodatkowo niestety, ale nasi krajowi zawodnicy mimo różnych wyjazdów na zawody i starty w różnych ligach, muszą zacząć się stawiać na treningach, które będą 2-3 razy w tygodniu.
Dwie porażki z rzędu i to z lepszymi rywalami, z którymi Włókniarz miał ugrać jakiekolwiek punkty sprawia, że kibice coraz mniej wierzą w to, że „biało-zieloni” znajdą się w fazie play-off. – Ten mecz przelał szalę goryczy we mnie. Pewnie więcej mógłbym powiedzieć w poniedziałek po spotkaniu z zawodnikami i sztabem szkoleniowym, ale proszę tylko o wyrozumiałość – kibiców, ale i dziennikarzy. Póki co nie ma co się denerwować i robić panikę. Rozmawiałem na szybko z Leonem Madsenem i nasz kapitan nie ukrywa, że jeszcze będziemy wygrywać i to nie tylko u siebie, ale również na wyjazdach. Zrobimy wszystko, aby w rewanżu odebrać te punkty Sparcie!
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!