Bartosz Smektała startujący w charakterze dzikiej karty podczas Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix Polski 2019 w imponującym stylu zaliczył pierwszy pełnowymiarowy występ w cyklu. Po zeszłorocznym epizodzie w roli rezerwowego i zdobytych dwóch punktach, tym razem do swojego dorobku dorzucił ich aż dziesięć. To przełożyło się na przywilej startu w półfinale.
Smyk zadebiutował w zeszłorocznej rundzie na PGE Narodowym, wyjeżdżając na tor w biegu czternastym w roli rezerwowego za wykluczonego Przemysława Pawlickiego. Młodzieżowiec Unii Leszno pokonał Fredrika Lendgrena oraz Craiga Cooka przywożąc do mety dwa punkty. Aktualnie mamy do czynienia z innym zawodnikiem. Po zdobyciu w ubiegłym roku tytułu IMŚJ i wymiernym wpływie na kolejne DMP Unii Leszno, Bartosz wydawał się bardziej niż gotowy, by wyróżnić się na tle największych i najjaśniejszych gwiazd czarnego sportu.
Młody Byk z Wielkopolski ryknął w Warszawie bardzo donośnie, a dziesięć punktów z pięciu startach rundy zasadniczej to wynik, którego nie powstydziłby się sam IMŚ. Był to występ, który podkreślił potencjał dwudziestolatka i jego aspiracje do ścigania się w cyklu Mistrzostw Świata w charakterze regularnego jeźdźca.
Jak przyznaje sam Smektała, kwalifikacje do FIM Speedway Grand Prix stają się powoli celem nadrzędnym po rozkoszowaniu się jazdą na PGE Narodowym. – Chcę tu być w przyszłości. Cieszę się z występu w Warszawie i nie mogę się doczekać mojego następnego GP. Przed zawodami powiedziałem, co chcę osiągnąć i to miał być półfinał. Ostatecznie dotarłem tam – poinformował aktualny IMŚJ.
Reprezentant Polski był również pod ogromnym wrażeniem atmosfery i dopingu, jakie panowały tego wieczoru na stadionie w stolicy. Rozśpiewamy i roztańczony PGE Narodowy pobudzał go do skutecznej jazdy. – Wspaniale było zobaczyć tylu fanów. Byłem w stanie ich słyszeć nawet podczas biegu w trakcie rywalizacji – zakończył z podziwem dla kibiców.
źródło: speedwaygp.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!