Redakcja speedwaynews.pl podsumowuje siódmą kolejkę PGE Ekstraligi. Poniższe zestawienie zawiera żużlowców, którzy naszym zdaniem zrobili największe wrażenie. Co ważne, ośmiu zawodników zostało wybranych zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Na pozycjach 1-5 musi zatem widnieć przynajmniej dwóch polskich seniorów, pod numerami 6 i 7 znajdują się krajowi młodzieżowcy, natomiast pod ósemką żużlowiec do lat 23. Zapraszamy do lektury i kulturalnej dyskusji na ten temat w komentarzach!
1. Patryk Dudek (Stelmet Falubaz Zielona Góra) (2*,3,2*,3,3) 13+2 [2. raz nad kreską/1 raz pod kreską]
Przemiana, która nastąpiła w Patryku Dudku ledwie w tydzień, jest niesamowita. Podczas meczu z Fogo Unią Leszno „DuZers” był po prostu fatalny i nie wniósł do swojej drużyny praktycznie nic. Ledwie kilka dni później awansował do finału kolejnej już rundy Grand Prix i utrzymał prowadzenie w cyklu (choć teraz musi dzielić je z Bartoszem Zmarzlikiem). A przeciw forBET Włókniarzowi Częstochowa był już absolutnie bezbłędny i nie stracił choćby jednego oczka, a łączny bilans biegów z jego udziałem to 22:8.
2. Norbert Kościuch (Get Well Toruń) (-,1,3,3,w) 7 [1/2]
Bardzo długo czekał na prawdziwą szansę. W pewnym momencie chciał już rzucić tę całą PGE Ekstraligę w kąt i odejść do klubu, w którym miałby łatwiej i z marszu stałby się liderem. Albo po prostu – jeździł regularnie. Potrzebne było dopiero trio Krużyński-Ząbik-Lemon, by na twarzy Norberta Kościucha i kibiców Get Well Toruń znowu zagościł uśmiech. I na dokładkę jeszcze Rafał Karczmarz, z którym 35-latek w pierwszym podejściu do biegu siódmego zderzył się i zmuszony był zmienić motocykl na powtórkę. Jak się okazało – decyzja choć nieco wymuszona, trafiona była w dziesiątkę. Jednym meczem Norbert Kościuch pozbawił pracy Jacka Frątczaka, posadził już chyba permanentnie na ławie Rune Holtę i przedłużył nadzieje na to, że – jak śpiewają trybuny Motoareny – Apator nigdy nie spadnie.
3. Przemysław Pawlicki (MRGARDEN GKM Grudziądz) (2*,3,2,3,2) 12+1 [2/1]
Mecz MRGARDEN GKM-u Grudziądz z Fogo Unią Leszno był zapowiadany jako pojedynek braci Pawlickich. I faktycznie – Przemek i Piotrek zapewnili nam fantastyczne widowisko, w którym nie było jednoznacznego zwycięzcy. Albo i nawet inaczej – zwycięzcy byli dwaj. Co prawda starszy z braci oba bezpośrednie pojedynki przegrał, ale były to jego jedyne porażki w całych zawodach. A jazda parą z Krzysztofem Buczkowskim – majstersztyk!
4. Piotr Pawlicki (Fogo Unia Leszno) (2,1,3,3,3,3) 15 [2/0]
Spośród wszystkich seniorów Fogo Unii Leszno tylko do Piotra Pawlickiego nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Dwójka w pojedynku z Artiomem Łagutą – nic strasznego, zdarza się. Późniejsza jedynka – także akceptowalna, bo ten sam bieg wygrał Dominik Kubera. Później jednak „Piter” był już absolutnie nieuchwytny dla nikogo, włącznie ze swoim bratem. Dowiózł między innymi bardzo cenne trzy punkty w piętnastej odsłonie dnia, które ostatecznie dały nie zwycięstwo, a remis w całym meczu.
5. Artiom Łaguta (MRGARDEN GKM Grudziądz) (3,3,3,0,1*) 10+1 [1/0]
Nominacja przede wszystkim za wrażenia artystyczne. Artiom Łaguta w piętnastym wyścigu na ostatnich metrach objechał Emila Sajfutdinowa w stylu „Tatarskiej Strzały” właśnie i sprawił, że MRGARDEN GKM Grudziądz jako pierwszy w tym sezonie odebrał Fogo Unii Leszno punkt do tabeli. Ale przecież cały mecz w wykonaniu młodszego z dwójki rosyjskich braci był świetny. Trzy zwycięstwa od startu zawodów, w sporej części wywalczone na dystansie. Później przytrafiło się jedno zero, ale podkreślmy to bardzo wyraźnie – mistrzowie Polski z Leszna w tym biegu stosowali podwójną rezerwę taktyczną!
6. Dominik Kubera (Fogo Unia Leszno) (3,3,1*,2,0) 9+1 [3/0]
Z reguły nieco w cieniu Bartosza Smektały, Dominik Kubera teraz zaczyna błyszczeć bardziej od swojego rok starszego kolegi. Jako jeden z niewielu od początku spotkania w Grudziądzu jechał jak należy. Dość powiedzieć, że pierwszą zmianą taktyczną, jaką Piotr Baron wysłał do boju w tym sezonie (i w ogóle pierwszą od dwóch lat!), było wystawienie właśnie Dominika w miejsce Brady'ego Kurtza. Statystycy donoszą, że niedzielne spotkanie było dla Kubery pięćdziesiątym w lidze w barwach macierzystego klubu. Jeżeli tak, to z jubileuszu naprawdę może być zadowolony.
7. Michał Gruchalski (forBET Włókniarz Częstochowa) (3,2*,1,3,2) 11+1 [1/1]
Przełamanie w pięknym stylu, a kto wie, czy nie w kluczowym momencie w całym sezonie. Poza Leonem Madsenem Michał Gruchalski był jedynym zawodnikiem forBET Włókniarza Częstochowa, który mógł opuszczać Zieloną Górę zadowolony z indywidualnego wyniku. Jednak o ile w przypadku Duńczyka 12+3 w 6 startach to dolne rejony tego, co określamy jako „zrobił swoje”, o tyle popularny „Misiek” pojechał zdecydowanie powyżej swojego zwykłego poziomu. Czy 11+1 zrobione ze Stelmet Falubazem to sensacja? Nie, bo 21-latek już udowadaniał, że drzemie w nim spory potencjał. Ale niespodzianka in plus – i poważna karta przetargowa przy negocjacjach na przyszły sezon, gdy zawodnik będzie już seniorem – jak najbardziej.
8. Jack Holder (Get Well Toruń) (3,1*,1*,2*) 7+3 [2/2]
Gość, który zrobił dwucyfrówkę w czterech biegach, nie dostał piątej szansy, bo zabrakło dla niego miejsca w biegach nominowanych. Problemu bogactwa w Toruniu nie mieli już dawno. Tymczasem Jack Holder musiał ostatnie dwa biegi obejrzeć z perspektywy parku maszyn nawet pomimo tego, że pojechał na bardzo wysokim poziomie. W szczególności dobre miał otwarcie, gdy ograł Szymona Woźniaka, i zamknięcie meczu. W trzynastym biegu australijscy bracia przewieźli na 5:1 kompletnie bezradnego i motającego się po torze Bartosza Zmarzlika. Get Well Toruń wyszedł na prowadzenie, a Motoarena oszalała.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!