Redakcja speedwaynews.pl podsumowuje siódmą kolejkę PGE Ekstraligi. Poniższe zestawienie zawiera żużlowców, którzy naszym zdaniem najbardziej zawiedli swoich kibiców. Co ważne, ośmiu zawodników zostało wybranych zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Na pozycjach 1-5 musi zatem widnieć przynajmniej dwóch polskich seniorów, pod numerami 6 i 7 znajdują się krajowi młodzieżowcy, natomiast pod ósemką żużlowiec do lat 23. Zapraszamy do lektury i kulturalnej dyskusji na ten temat w komentarzach!
1. Jarosław Hampel (Fogo Unia Leszno) (0,1*,0,-,-) 1+1 [0 razy nad kreską/1. raz pod kreską]
To aż niemożliwe, żeby para złożona z multimedalisty mistrzostw świata i obecnego uczestnika cyklu Grand Prix traciła aż tak wiele pozycji na dystansie. A jednak! Podczas meczu w Grudziądzu plusy po stronie Jarosława Hampela kończyły się na bardzo dobrym starcie. Później zarówno on, jak i Janusz Kołodziej, byli objeżdżani przez gospodarzy jak tyczki. Trzech pełnych serii startów potrzeba było, zanim „Byki” zrozumiały, że na grudziądzkim torze jedyna słuszna ścieżka wiedzie pod samym płotem. Do tego czasu doświadczony duet Polaków dwa razy przegrał podwójnie i raz zremisował, dowożąc za swoimi plecami Kamila Wieczorka. Kołodziej dostał jeszcze szansę, by się zrehabilitować – Hampel już nie.
2. Rune Holta (Get Well Toruń) (0,-,-,-) 0 [0/3]
Tak właściwie to za 46-latkiem nikt w Toruniu nie przepada od czasu jego pierwszego sezonu w żółto-niebiesko-białych barwach. Przez cały rok Rune Holta narzekał na słynny już ból nadgarstków. Z nim w składzie ówczesny Unibax zajął czwarte miejsce w lidze, po raz pierwszy w erze Romana Karkosika wypadając z podium. Czy więc komuś było szkoda Norwega z polskim paszportem, gdy Norbert Kościuch szalał w piątek na Motoarenie, zapewniając Get Well pierwsze zwycięstwo w sezonie, a Holtę skazując na ławkę rezerwowych? Chyba niespecjalnie. Weteran żużlowych torów trochę sam jest sobie winien – po tak poważnej kontuzji odniesionej w tym wieku i fatalnie z tego powodu przepracowanym okresie przygotowawczym po prostu nie da się być gotowym na PGE Ekstraligę.
3. Adrian Miedziński (forBET Włókniarz Częstochowa) (0,2,w,-) 2 [0/2]
Powyrywane szprychy w przednim kole motocykla Adriana Miedzińskiego będą tematem debat jeszcze bardzo długo. Jedni są zdania, że „Miedziak” nic złego przecież nie zrobił i wykluczając go za to, karze się niewinnego. Inni – że nad żużlowcami notującymi inne defekty nikt się przecież nie lituje. Leszek Demski w magazynie PGE Ekstraligi mówił nawet o żółtej kartce dla wychowanka Apatora Toruń. Szprychy są ładną wymówką, ale w rzeczywistości występ Miedzińskiego był kiepski od początku do końca. A wspólne występy jego i Fredrika Lindgrena powinny być puszczane juniorom podczas lekcji na temat „jak nie jeździć parą”.
4. Matej Žagar (forBET Włókniarz Częstochowa) (3,1,0,1,1) 6 [0/1]
Po pierwszym wyścigu wydawało się, że słoweński komandos będzie – podobnie jak w jednym z niedawnych przegranych spotkań domowych – głównym obrońcą interesów forBET Włókniarza. Rzeczywistość była jednak zgoła inna. Kolejno: porażka 1:5, druga porażka 1:5, trzecia porażka 1:5 i…remis 3:3 w trzyosobowej obsadzie. Žagara po niedzieli można zapamiętać głównie z narzekań na pracę sędziego i na niesłusznie zdaniem zawodnika wlepione ostrzeżenie. To chyba jednak nie ono wpłynęło na fakt, że Słoweniec był dla swojej drużyny niemal nieużyteczny. Ba, zawodnik może się cieszyć, że dostał aż pięć szans. Marek Cieślak nie wykorzystał bowiem jednej rezerwy zwykłej Michała Gruchalskiego.
5. Bartosz Zmarzlik (truly.work Stal Gorzów) (2,2,3,0,w) 7 [2/1]
14 punktów w Elitserien przed weekendem, czysty komplet wczoraj, wygrana runda Grand Prix Słowenii…Zawodnikowi w takiej dyspozycji pozornie nie miał prawa przytrafić się tak słaby mecz. A jednak. W pierwszej części meczu nie było jeszcze źle. Nawet zażartą walkę z Norbertem Kościuchem można było wytłumaczyć tym, że to zawodnik Get Well ma niesamowity dzień konia. Ale końcówka była wręcz fatalna. Najpierw podwójna porażka z braćmi Holderami. Zmarzlik jechał w tym wyścigu ścieżkami tak dziwnymi, jakby Motoarena została zaprojektowana na planie prostokąta. Ostatecznie nic mu to nie dało, a dodatkowo jeszcze spadł za kolegę z pary. Z kolei bieg nominowany (czternasty, co warto dodać – widok Bartka w tym miejscu już jest rzadkością) zakończył się dla niego prostym błędem i upadkiem z własnej winy na przeciwległej prostej. Lider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix został tym samym twarzą kompromitującej porażki swojej macierzystej drużyny.
6. Jakub Miśkowiak (forBET Włókniarz Częstochowa) (0,0,-) 0 [0/2]
Jakub Miśkowiak będzie już teraz oceniany przez pryzmat swojej kapitalnej walki z Emilem Sajfutdinowem sprzed kilku tygodni. Młody zawodnik, który potrafił jak równy z równym mierzyć się z uczestnikiem cyklu Grand Prix w tamtej sytuacji, powinien zdobywać choćby drobne punkty w kolejnych meczach. Tym bardziej, że para juniorska Stelmet Falubazu Zielona Góra do najmocniejszych nie należy. Tymczasem 18-latek po przegranym starcie w biegu młodzieżowym stanowił tylko tło dla rywalizacji innych.
7. Maksymilian Bogdanowicz (Get Well Toruń) (0,0,-) 0 [0/3]
Chyba już nawet najbardziej cierpliwi kibice w Toruniu przestali wierzyć, że z tego kontraktu cokolwiek będzie. I tu chyba nie ma co liczyć na powtórkę z casusu Norberta Kościucha. W przeciwieństwie do 35-letniego seniora, Maksymilian Bogdanowicz regularnie dostaje kilka szans na mecz. I za każdym razem koncertowo je marnuje. W piątek został ustawiony z premedytacją tak, żeby dwukrotnie mierzyć się z mniej doświadczonym juniorem truly.work Stali, Mateuszem Bartkowiakiem. Nie pomogło i to. Sklasyfikowanego zawodnika ze średnią rzędu 0,188 pkt/bieg ciężko traktować poważnie.
8. Robert Lambert (Speed Car Motor Lublin) (0,2,0) 2 [0/3]
W tym miejscu mógł się znaleźć także inny stranieri do lat 23, bo Brady Kurtz także ma za sobą fatalne zawody. Ale miejsce jokera ostatecznie przypisujemy Robertowi Lambertowi… i Jackowi Ziółkowskiemu, który bardzo nieumiejętnie korzystał z usług Brytyjczyka. Dlaczego to on, a nie Mikkel Michelsen pojechał w kluczowej czternastej gonitwie? Oficjalnie Duńczyk podobno źle się czuł po wcześniejszym upadku, choć chwilę później zdołał wygrać bieg piętnasty. Nieoficjalnie – ptaszki ćwierkają, że Lambertowi obiecano co najmniej trzy biegi w każdym meczu. Jeśli nawet tak jest w istocie, to tym razem wybrano je bardzo niefortunnie…
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!