W sobotę Martin Vaculík wywalczył na torze w rodzinnej Žarnovicy awans do SGP Challenge w Goričan. W rundzie kwalifikacyjnej zajął on drugie miejsce, ustępując tylko Andersowi Thomsenowi. Słowak potwierdził tym występem swoją dobrą dyspozycję.
Wprawdzie idealnie byłoby wygrać przed własną publicznością, lecz do biegu dodatkowego zabrakło jednego punktu. Nie ma co jednak się nad tym rozwodzić. – Absolutnie nie ma niedosytu z powodu braku zwycięstwa, czy biegu dodatkowego. Bardzo cieszę się z tego drugiego miejsca. To był dobry wynik, bo ta runda była obsadzona bardzo mocnymi zawodnikami. Wielkie gratulacje dla Andersa, pojechał naprawdę świetne zawody i robił najmniej błędów. Ja też jechałem dobry turniej i tym razem wystarczyło to na drugie miejsce, za co jestem bardzo wdzięczny. Najważniejsze jest to, że jedziemy do Grand Prix Challenge – mówił, po rundzie kwalifikacyjnej do SGP 2020, szczęśliwy Martin Vaculík.
Nasz rozmówca miał szansę na zrównanie się z Duńczykiem, który wygrał turniej, musiał pokonać jednak w ostatniej serii Mateja Žagara. Słoweniec chciał jednak również awansować i pojechał nieco szerzej, wychodząc przed Słowaka i nie oddając prowadzenia do końca biegu. To poskutkowało takimi, a nie innymi wynikami końcowymi. – W biegu z Matejem, on też chciał jechać do tej idealnej linii. Startowaliśmy w ferworze walki. Mi wydaje się, że wszystko było ok – krótko skomentował.
Niekiedy stali uczestnicy cyklu Speedway Grand Prix skupiają się głównie na rywalizacji w serii i walce o pierwszą ósemkę. Vaculík postanowił jednak wziąć udział w eliminacjach, zresztą chyba nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić turnieju w jego rodzinnej miejscowości, bez niego. Z kolei w Goričan, gdzie odbędzie się finał eliminacji do SGP 2020 jeździł on już kilka razy, tam jednak awans uzyska tylko czołowa trójka, będzie to zatem wyjątkowo trudne zadanie. – Ja z pewnością wolę mieć te dwie opcje. W Grand Prix to nigdy do końca nie wiadomo – będzie może – nie daj Boże – kontuzja, albo jakaś zniżka formy. Z tego powodu wolę po prostu walczyć też o awans do cyklu w eliminacjach. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok i ta moja passa się podtrzyma. Jeśli chodzi o tor w Goričan, to jest on fajny. Będzie bardzo ciężko, ale mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć na nim awans do cyklu Grand Prix na przyszły rok – zapowiedział ambitnie.
Postawa naszego rozmówcy w tym sezonie budzi uznanie. Dobrze radzi sobie on nie tylko w PGE Ekstralidze, ale również i w cyklu Speedway Grand Prix, w którym po 2 rundach zajmuje 4. miejsce, ze stratą 4 punktów do prowadzących Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka. Takie wyniki to dowód, że organizatorzy podjęli słuszną decyzję, wręczając mu zaproszenie do walki o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata w sezonie 2019. – Według mnie udowodniam, że ta stała „dzika karta” mi się należała. Jestem zdrowy, mogę walczyć na 100%. W ubiegłym roku cały sezon był naznaczony tą kontuzją. To był taki bardzo poważny uraz. Czasem przez coś podobnego można skończyć karierę. Ja się cieszę, że mogę ją kontynuować i wszystko jest ok.
Na koniec zapytaliśmy reprezentanta Słowacji o to, czy jego dobre występy nie wiążą się również ze zmianą środowiska. Przypomnijmy, że przed sezonem związał się on ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, a wcześniej dwa sezony jeździł dla gorzowskiej Cash Broker Stali. – W Zielonej Górze tak jakby odżyłem. Poczułem tam niesamowitą energię. Tak, jak już mówiłem przed sezonem do mojego teamu – zyskałem coś nowego, wspaniały „power”, połączony z tym wszystkim, co tam się dzieje. Ten klub naprawdę bardzo mnie wspomaga. Są tam wspaniali kibice, tworzący mega atmosferę. Bardzo cieszę się, że tam jestem – zakończył rozmowę na Słowacji z portalem speedwaynews.pl, Martin Vaculík.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!