W poprzednią niedzielę Car Gwarant Start Gniezno jeździł na wyjeździe z Unią Tarnów. „Orły” od początku postawiły gospodarzom twardy opór, ostatecznie tracąc zwycięstwo w ostatnim biegu. Jednym z liderów gnieźnieńskiej ekipy był w tym pojedynku Oskar Fajfer, autor 9 punktów z bonusem.
Po pierwszej serii prowadziły „Jaskółki”, później do głosu doszli przyjezdni, którzy prowadzili do 14. biegu. Dopiero ostatni wyścig i podwójna wygrana pozwoliła się cieszyć podopiecznym Tomasz Proszowskiego. Goście jednak zasłużyli na brawa za walkę, a widowisko trzymało w napięciu do samego końca. – Mecz naprawdę mógł podobać się kibicom. W biegach nominowanych wszystko potoczyło się na korzyść tarnowian. Mają oni armatę w postaci Petera Ljunga, który jest naprawdę szybki. Dwa razy mnie wyprzedził – w biegach trzynastym i piętnastym. Myślałem, że trochę go „powiozę” ze startu w tym ostatnim i „Adi” (Adrian Gała – przyp. red.) mógł wskoczyć na „małą”, dojechalibyśmy może wtedy parą. Troszkę jednak tam się wówczas sprawy skomplikowały i gospodarze przejechali na 5:1 – mówił o decydujących momentach meczu z Unią, Oskar Fajfer.
Car Gwarant Start też rywalizuje na twardym torze. Jest on jednak krótszy niż tarnowski i niekoniecznie te same ustawienia znajdują zastosowanie. – Ja jechałem całkiem inaczej niż u nas, więc ciężko powiedzieć. Zrobiłem dobry wynik, trudno dywagować, czy w Gnieźnie jest podobnie, czy nie. Niektórzy jechali podobnie, coś pasowało, ale to nie było to, co dałoby nam wygraną. Wówczas każdy dorzuciłby po jednym punkcie więcej i moglibyśmy cieszyć się ze zwycięstwa – dodał.
Wychowanek klubu z dawnej stolicy Polaków przyznał, że nie otwierał notesu z zapiskami, dotyczącymi swoich startów w „Jaskółczym Gnieździe”. – W Tarnowie do tej pory jechałem zazwyczaj średnio, miernie. Postanowiłem ustawić motory całkiem inaczej niż normalnie. To w miarę zadziałało (uśmiech).
Rewanżowy pojedynek, pomiędzy tymi dwiema ekipami zaplanowany jest na 29 czerwca w Gnieźnie. Tam gospodarze nie dość, że będą faworytami, to przy wygranej co najmniej dwoma punktami, zrekompensują sobie minimalną porażkę w Tarnowie i mają szansę zgarnąć bonusowe „oczko”. – Dzisiaj u siebie każdy jest silny. Na własnym torze powinno się wygrywać wszystko, natomiast to jest żużel. Jak widzieliśmy, przyjechaliśmy do Tarnowa, wszyscy chcą zwyciężać u siebie, a o mało nam nie udało się to na wyjeździe. Świadczy to też o naszej drużynie – jesteśmy bardzo silni i pewni siebie – podkreślił stanowczo.
Na koniec zapytaliśmy o nastroje, jeśli chodzi o walkę o awans do fazy Play-off. Jeszcze w połowie maja Car Gwarant Start okupował ostatnie miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej. Teraz jest wiceliderem, z wyraźną tendencją zwyżkową w ostatnich tygodniach. – Trzeba cały czas podchodzić do tego z pokorą, ciężko trenować i pracować, aby zapewnić Gnieznu miejsce w czwórce. Naszym celem jest tam wjechać, następnie gra zaczyna się od nowa i wszystko może się wydarzyć. Mamy za zadanie dostać się do pierwszej czwórki, nieważne na jakim miejscu kończąc rundę zasadniczą – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, jeden z liderów Car Gwarant Startu, Oskar Fajfer.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!