Kibice Speedway Wandy nie mają w tym sezonie powodów do zadowolenia. Przed rozgrywkami stworzono skład na miarę możliwości finansowych, jednak nikt chyba nie spodziewał się tak łatwych przegranych, nawet na własnym stadionie. Po porażce 30:60 z Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań, rozmawialiśmy ze szkoleniowcem krakowskiego zespołu, Stanisławem Burzą.
Oczywiście nasz rozmówca jest jeżdżącym trenerem i również wystąpił w tym pojedynku. Mało co poszło jednak po jego myśli, gdyż tym razem i on gubił się na krakowskim owalu, pomimo wcześniejszych, swoich dobrych wyników. – Liczyłem na to, że będzie dużo lepiej, bo mieliśmy w tym spotkaniu drużynę seniorską w miarę dobrze poukładaną. Niestety przeciwnik okazał się znacznie lepszy od nas. Jeśli chodzi o mój występ, to nie wiem do końca, co się działo. Miałem dobre starty, wygrywałem je, ale ze szczytu łuku rywale mi już uciekali. Nie mogłem nawiązać walki. Trochę zaskoczył nas tor. Wydawał się twardy, najpierw schodziliśmy w dół z ustawieniami, później okazało się, że musieliśmy iść w górę, bo on się rozsypywał. Wprowadziło nas to trochę w błąd. Nie ma tej jazdy za wiele, treningów również. Gdybyśmy więcej jeździli, to myślę, że bylibyśmy bardziej dopasowani. My „odstaliśmy” bardzo długo, mieliśmy przerwę i przede wszystkim kontuzje zawodników nas nękają. Nie dosyć, że mamy ubogi skład, to jeszcze w każdym meczu kogoś brakuje. Liczę na to, że się pozbieramy i w następnym spotkaniu będzie lepiej, bo chcielibyśmy stworzyć tutaj fajne widowisko, żeby kibiców ściągnąć na nasz obiekt – mówił, po wysokiej porażce ze „Skorpionami”, Stanisław Burza.
Pomimo sporej różnicy punktowej, na torze nie wszystko było jednoznaczne. Starty krakowianom wychodziły całkiem przyzwoicie, dodatkowo Fin Tero Aarnio dwukrotnie na dystansie wyprzedzał rywali pod koniec biegu. Kompleksowo przeciwnicy byli jednak w sobotę w innej lidze. – Wiadomo, że pozostałe kluby są od nas o wiele bogatsze. Chłopaki są sprzętowo lepiej przygotowani. My na razie trochę się męczymy, ale być może jeszcze wszystko ruszy i do końca sezonu pokażemy w Krakowie dobre widowisko – dodał z nadzieją.
Przed meczem poinformowano o braku zawodników pod numerami 10. i 15. W pierwszym przypadku stosowano zastępstwo zawodnika za Dominika Kossakowskiego, w drugim w Krakowie nie pojawił się Dawid Kołodziej. W tej sytuacji chciano desygnować do jazdy Łukasza Szczęsnego, lecz 16-letni młodzieżowiec nie miał dokumentów, uprawniających do jazdy na ligowym froncie. – Dawid miał jakieś swoje problemy, dlatego okazało się, że nie przyjedzie. Wzięliśmy za niego Łukasza Szczęsnego, ale jak się okazało, jego licencja może być używana tylko w zawodach młodzieżowych. Nie udało nam się po prostu tych dokumentów skompletować w ostatniej chwili – wyjaśnił.
Na koniec zapytaliśmy krakowskiego trenera o stan zdrowia Sebastiana Niedźwiedzia. Zawodnik ten upadł na tor w jednym z biegów, po którym zdolny do jazdy wyjechał pod taśmę tylko po to, aby jej dotknąć. Wszystko wyjaśnił nasz rozmówca. – Sebastian upadł i po tym upadku nie czuł się dobrze. Nie był wykluczony, wyjechał po to, aby dokonać za niego zmiany. Nie mogliśmy tego zrobić, dopóki nie pojawił się na torze. Dotknął taśmy, pojechał za niego Krystian Stefanów. Później Sebastian czuł się kiepsko, dlatego już nie wyjeżdżał. Myślę, że po prostu musi się „pozbierać” – powiedział na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Stanisław Burza.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!