Wydarzeniem tygodnia w Poznaniu zdecydowanie jest powrót Roberta Miśkowiaka. 36-latek zadebiutował w nowych-starych barwach podczas sobotniego pojedynku z Wilkami Krosno i zdobył w tym spotkaniu 12 punktów.
Na taki rezultat złożyły się cztery indywidualne zwycięstwa oraz wykluczenie z wyścigu piętnastego, którym arbiter Grzegorz Sokołowski ukarał „Miśka” za dwa ostrzeżenia. Atutem zawodnika w większości biegów był moment startowy i rozegranie pierwszego łuku. – Lepiej pojechać się właściwie nie dało, bo tam, gdzie brałem udział w wyścigu, miałem dobre starty i dojeżdżałem do mety pierwszy. Szkoda tylko tego wykluczenia, ale ten mecz to i tak bardzo dobry prognostyk. Brakuje jeszcze trochę takiego czucia, bo bardzo długo nie jeździłem. Tak naprawdę w piątek pierwszy raz ścigałem się spod taśmy, a prosto po tym przyjechałem na mecz. Wiadomo, że pewnych rzeczy się nie zapomina, ale takie struktury ruchowe czy czuciowe to są sprawy, które trzeba sobie wyjeździć kilkoma biegami, żeby móc naprawdę pewnie prowadzić motor – wyjaśnia Robert Miśkowiak w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Wykluczenie 36-latka z ostatniej odsłony dnia spotkało się z dużym niezadowoleniem poznańskiej publiczności. Arbiter podjął taką decyzję nawet pomimo faktu, że taśma w ogóle nie poszła w górę. Jak wyglądało to z perspektywy samego zainteresowanego? – Sędzia bardzo długo nas tam przytrzymał i sprzęgła się już naprawdę paliły. Jak mówię, jeszcze nie mam do końca czucia, więc w pewnym momencie mnie pociągnęło i nie opanowałem tego jak należy. To nie był celowy ruch. Zdołałem się zatrzymać przed taśmą, ale arbiter to zauważył, przerwał i mnie wykluczył. Takie są przepisy, że mógł to zrobić, bo miałem już ostrzeżenie, ale z drugiej strony równie dobrze mógł to puścić. Nie będę tego jakoś bardziej komentował, mówi się trudno – relacjonuje nowy zawodnik „Skorpionów”.
W rolę mechanika Roberta Miśkowiaka wcielił się jego chrześniak, Jakub. Żużlowiec ścigał się na motocyklu z biało-czerwonymi osłonami Żużlowej Reprezentacji Polski, której częścią jest junior forBET Włókniarza Częstochowa. A czy to, co znajdowało się pod pokrowcami, także było pożyczone od Kuby? – Nie, to są moje silniki z zeszłego roku, tak samo jak i moje motocykle. Wyciągnąłem swój sprzęt i jeżdżę na nim, tu nie ma żadnych sensacji – stwierdza. Skąd wzięły się zatem obicia kadry, z którą Robert Miśkowiak obecnie nie ma wiele wspólnego? – Akurat one należą do Kuby, to fakt. Nie mam jeszcze pokrowców z nowego klubu, było za mało czasu, żeby to wszystko załatwić. Nie chciałem też używać barw Orła Łódź, dlatego wybraliśmy te z kadry. Są neutralne, mają logotypy naszych sponsorów, wszystko się zgadza – tłumaczy.
Robert Miśkowiak w kapitalnym stylu wygrał walkę o skład i już w niedzielę pojedzie w żółto-czarnych barwach po raz drugi. Ponieważ nowego żużlowca zabrakło w awizowanym zestawieniu, zajmie on miejsce najsłabszego ogniwa z soboty. W efekcie zamiast numeru 9, na jego plecach będzie widniała należąca dotąd do Marcela Kajzera „10”. – Nie chcę tutaj być nieskromny czy wychodzić przed szereg, ale z tego co widzę, to jesteśmy mocną drużyną, zwłaszcza u siebie, i z Krakowem będziemy wyraźnym faworytem spotkania. W mojej sytuacji warto więc popróbować się z różnych numerów, żeby poczuć jazdę i trochę też pojeździć z zewnętrznych pól. Oczywiście nie lekceważąc przy tym przeciwnika – podkreśla 36-latek.
Zakontraktowanie Roberta Miśkowiaka już wcześniej zostało przez poznańskich fanów odebrane bardzo pozytywnie. Mowa bowiem o zawodniku, który „Skorpionem” był już za czasów poprzedniego PSŻ-u, w latach 2010–2011. Również w sobotę na trybunach wsparcie dla 36-latka było wyjątkowo mocne. Sam zawodnik po meczu wyszedł do kibiców wraz z całą resztą drużyny, ale do parku maszyn wracał dobre kilkanaście minut później od kolegów. – W Poznaniu zawsze była rodzinna atmosfera i sympatyczna publiczność. Cieszę się, że mnie w taki sposób przywitała. Udało mi się dobrze pojechać, więc w jakiś sposób się za to odwdzięczyłem. Teraz pozostaje starać się dalej – podsumowuje Robert Miśkowiak, nowy-stary zawodnik „Skorpionów”.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!