Jednym z liderów Unii Tarnów, w poprzednim ligowym spotkaniu w Gnieźnie, był tradycyjnie już Wiktor Kułakow. Rosjanin, który pierwszy raz w życiu startował w zawodach na tym torze, właśnie w pojedynku z Car Gwarant Startem zdobył 13 punktów w sześciu startach. W rozmowie z naszym portalem opowiadał o wrażeniach z tego meczu oraz o nastawieniu przed kolejnym.
Od początku można było zauważyć że gospodarze w dawnej stolicy Polaków weszli w ten pojedynek dużo lepiej. Najpierw dobrze wychodzili ze startu, a w późniejszej fazie, świetnie objeżdżali rywali na dystansie. Dodatkowo Rosjanin podkreślił nietypowy według niego, sposób przygotowania pól startowych na gnieźnieńskim owalu. – Początek nam trochę uciekł. Ja miałem parę gorszych startów, jednak nigdy wcześniej nie jechałem na tym torze. Musiałem startować pierwszy raz z takich kolein. Podjeżdżając do tej taśmy, miałem oczy jak pięć złotych. Musiałem cały czas, co było widać, walczyć na trasie. Chyba tylko jeden start wygrałem z trzeciego pola i dowiozłem to zwycięstwo. Później z czwartego zawiesiłem się na haku i musiałem walczyć. Podobnie było we wszystkich biegach. Najważniejsze, że zawody skończyłem cało i zdrowo. Nigdy nie startowałem jeszcze z takich kolein. Podjeżdżając do biegu, miałem dwie. Widzieliśmy, że rywale byli do tego dopasowani, to jest ich tor. Jak wspomniałem, najważniejsze, że cało i zdrowo odjechaliśmy te zawody. Muszę popracować trochę nad tym, aby umieć startować z takich kolein. Widać, że Peter (Ljung – przyp. red.) to potrafi, bo ma doświadczenie, a ja muszę go cały czas nabierać i patrzeć na takich zawodników, jak on – bardziej doświadczonych – mówił, odnośnie przegranego 41:49 pojedynku w Gnieźnie, Wiktor Kułakow.
W pierwszym starcie rywal, czyli Oskar Fajfer, uporał się z naszym rozmówcą na dystansie. W kolejnych to reprezentant Rosji musiał odrabiać straty, a w końcówce to on lepiej wychodził już spod taśmy, choć w jednym wyścigu całkowicie został na starcie. Od razu nawiązał do sytuacji, w której ktoś tłumaczył się w podobnej sytuacji tym, że nie zauważył zielonego światła. Sam nie szukał takich wymówek. – Po trasie objechali mnie tylko w pierwszym biegu, gdy popełniłem błąd. W pozostałych, gdy jechałem trzeci, czy czwarty, to sam musiałem walczyć. Ten przedostatni bieg też mogłem wygrać, jak można było zobaczyć, zostałem na starcie. To nawet mało powiedziane – byłem 20 metrów z tyłu! Takie rzeczy, że nie zobaczono światła, to bzdury. To niech mówią inni, ja nie szukam wymówki. Jak mówiłem, jeszcze nie umiem startować z takich kolein i na niej się po prostu zawiesiłem – podkreślił.
Teoretycznie obie drużyny mogą spotkać się ponownie już niebawem, bo w fazie play-off. Wówczas każdy z zawodników „Jaskółek”, byłby mądrzejszy o nabyte pod koniec czerwca doświadczenia. Dla Kułakowa nie ma jednak znaczenia rywal w dalszej części sezonu. – Teraz nie patrzę na to, czy ponownie przyjedziemy do Gniezna, czy nie. Na pewno nie jest w tym miejscu łatwo. Jak widzieliśmy, u siebie oni są mocni. Widać od razu, że u nich każdy mógł się zastępować. W tym meczu junior to również pokazał (Damian Stalkowski – przyp. red.). Ich młodzieżowcy dobrze jadą. To fajna drużyna, ale my też się staraliśmy. Nie zawsze to wychodzi. Mamy nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Kolejne ligowe starcie czeka tarnowską Unię w niedzielę w Ostrowie Wielkopolskim, a przeciwnikiem zespołu Tomasza Proszowskiego będzie miejscowa Arged Malesa TŻ Ostrovia. Sam zainteresowany na tym obiekcie startował tylko raz, jednak było to dosyć dawno. Najpewniej ten występ sprzed lat nie będzie miał żadnego znaczenia. – W Ostrowie jeździłem tylko raz, ale wówczas był tam inny tor. Tak samo, jak Gnieźnie – mówię, że nie startowałem, choć byłem tam trzy lata temu, ale nie na zawodach, tylko na treningu. Wówczas było inaczej, tor zachowywał się jak „guma”. Później nie miałem okazji jeździć w Gnieźnie. Oni byli w drugiej lidze, a ja w pierwszej. Następnie poszedłem do Tarnowa, to wtedy jechałem w Ekstralidze, a oni w pierwszej. Mam nadzieję, że do Ostrowa pojedziemy, spasujemy się i będzie ok – dodał, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Wiktor Kułakow.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!