Sezon 2019 nie jest najłatwiejszy dla Nielsa Kristiana Iversena. W polskiej PGE Ekstralidze broni on barw Get Well Toruń, a zespół ten jest blisko spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej. W Szwecji związał się on natomiast z Piraterną Motala, która wróciła do jazdy w Elitserien po kilku latach przerwy.
Z zawodnikiem rozmawialiśmy po jednym z ostatnich meczów jego drużyny w Kraju Trzech Koron. W nim Piraterna uległa Vetlandzie Speedway w stosunku 43:46, a nasz rozmówca na swoim koncie zapisał 9 „oczek” i bonus. W 13. biegu doszło natomiast do dosyć kontrowersyjnej sytuacji. Najpierw wykluczony za upadek został Brady Kurtz z Vetlandy. Później, gdy wydawało się, że do powtórki stanie trójka zawodników, sędzia uznał, że Duńczyk po czasie dwóch minut nie był ustawiony pod taśmą i go wykluczył. W decydującym momencie spotkania, przy tylko 4 punktach do odrobienia, miało to kluczowy wpływ na końcowy wynik. – Oczywiście to spotkanie nie było zbyt dobre w naszym wykonaniu. Miałem nadzieję na lepszy wynik. Jeśli chodzi o to wykluczenie, to uważam, że to jest dosyć szalone. Sądzę, że niekompetentni ludzie zostają sędziami i później potrafią spieprzyć ściganie wszystkim, wliczając w to zawodników, kibiców, sponsorów i pozostałych. Naprawdę wielka szkoda, że tak się dzieje – mówił, mocno zniesmaczony zaistniałą sytuacją, Iversen.
Choć rywale byli bardzo mocni, gospodarzom niemal udało się odrobić 10-punktową stratę z początku spotkania. Ostatecznie pościg nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. – Nieważne kim jest przeciwnik. Powinniśmy być w stanie ich pokonać na własnym torze. Nie byłem zbytnio zadowolony ze swojego występu w tym meczu. Niektóre biegi miałem w porządku, inne z kolei niezbyt dobre. Muszę po prostu dalej pracować i sprawić, aby było lepiej – podkreślił.
Iversen wrócił do cyklu Speedway Grand Prix w sezonie 2019. Po bardzo udanych zawodach w Warszawie (14 punktów) przyszła kolej na gorsze w słoweńskim Krško (7) oraz Pradze (3). Po trzech rundach nie zajmował on miejsca w czołowej ósemce, to zmieniło się po odsłonie w Hallstavik. – Na początku było całkiem dobrze. Praga była dla mnie naprawdę beznadziejna. Sądzę, że muszę zapomnieć o tamtym występie i ruszać do przodu w kolejnych rundach. Mamy następne zawody w najbliższy weekend. Wierzę, że jestem w stanie zdobyć o wiele więcej punktów niż w Pradze i pracować na to, co na przykład osiągnąłem w Warszawie. Jestem pewny, że będzie w porządku – mówił przed rundą w Hallstavik, którą zakończył z dorobkiem 8 punktów i udziałem w półfinale.
Na koniec nie sposób nie było zapytać Duńczyka o sytuację w Get Well Toruń. Ekipa ta po kilku pechowych, ale i kluczowych porażkach jest już bardzo mocno zagrożona spadkiem z PGE Ekstraligi. Aby do tego nie doszło trzeba byłoby jednak wygrać jedno z wyjazdowych spotkań – w Lesznie lub w Częstochowie, a to w kontekście poprzednich wyników, osiąganych przez tę drużynę w tym sezonie, wydaje się mało prawdopodobne. – Nadal zostało kilka spotkań do odjechania. Oczywiście musimy wciąż próbować i je wygrać. Sytuacja jednak nie jest zbyt dobra, bardzo ciężka. Musimy postarać się zwyciężyć pozostałe mecze. To nie jest niemożliwe. To jest jednak bardzo duża góra dla tej drużyny, na którą trzeba się wspiąć – dodał, używając przenośni.
Co się stanie, gdy jednak toruńskie „Anioły” opuszczą szeregi najlepszych drużyn w Polsce i będą musiały rywalizować w Nice 1. Lidze Żużlowej? – W tej chwili nie mogę jeszcze odpowiedzieć na to pytanie. Moje ambicje w Polsce są jednak większe niż starty w pierwszej lidze. Jeszcze nie spadliśmy. Musimy nadal jechać do przodu – zakończył krótko, rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Niels-Kristian Iversen.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!