Kapitan młodzieżowej kadry Polski na finał DMŚJ w brytyjskim Manchesterze zdobył drugi najlepszy wynik w drużynie. Uzyskał o punkt mniej od Bartosza Smektały. Po zawodach swoje wrażenia przedstawił w krótkiej rozmowie.
Start w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Manchesterze był debiutem na brytyjskich torach dla Dominika Kubery. Leszczynianin zdecydowanie ten pierwszy raz może zaliczyć do udanych, a nawet bardzo udanych. – Jest to bardzo fajny tor, świetny do ścigania. Trzeba się tylko dobrze dopasować. Ja troszeczkę miałem z tym problemy, ale i tak mamy to, co chcieliśmy, czyli medal i jesteśmy ogromnie zadowoleni – mówił na gorąco junior Fogo Unii.
Walka w Manchesterze toczyła się praktycznie o każdy punkt, gospodarze walczyli z Duńczykami o srebrne medale. Zawody były więc dość wyrównane. – Mieliśmy ciekawe zawody. Myślę, że wynika to z faktu, że są bardzo wyrównane drużyny. Fajnie, że już od pierwszych biegów udało się mniej więcej trafić z przełożeniami i dzięki temu mogliśmy trochę odjechać – dodał.
Leszczynianin – podobnie, jak Bartosz Smektała w wypowiedzi, która ostatnio ukazała się na naszym portalu – przyznał, że doping, jakim obdarzyli młodzieżowców kibice, był bardzo pomocny. – Idziemy podziękować kibicom, przyjechali tutaj tyle kilometrów, dużo jest oczywiście mieszkających tutaj, na miejscu, ale zrobili nam taki doping, że ho ho! – mówił szczęśliwy Dominik Kubera.
Kapitan, jak na niego przystało, zapewnił drużynie triumf. A było to w biegu numer 17, kiedy jego „dwójka” zagwarantowała złoto biało-czerwonym. – Jak zjeżdżałem po biegu, to nie wiedziałem jeszcze, że te punkty zaważyły, ale za chwilę chłopaki zaczęli mi to mówić. Wtedy poczułem, że to „mega” fajne uczucie – zakończył.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!