Nie tak miał wyglądać wyjazd młodzieżowej reprezentacji Polski do francuskiego Mâcon na finał Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Celem było odzyskanie mistrzowskiego tytułu, który przed rokiem zgarnęli Duńczycy, a ostatecznie zawodów nie udało się rozegrać. Po wszystkim krótkiego komentarza dla naszego portalu udzielił trener Rafał Dobrucki.
Na wstępie poukładaliśmy wydarzenia, które miały miejsce po kolei – od pierwszego deszczu, przez awarię maszyny startowej, ulewę, brak prądu nad torem aż do finalnego odwołania. W tym wszystkim widoczna była jednak chęć jazdy u trzech reprezentacji, a organizatorzy dosyć długo naradzali się w sprawie ostatecznej decyzji. Na ten temat dosyć subtelnie wypowiedział się nasz rozmówca. – Wszystko Pan już powiedział. Lepiej chyba byłoby, gdybym już nic nie dodał… Głównie to Duńczycy nie chcieli jechać. Uważali, że jest za późno i to jest jedna sprawa. Drugą było to, iż na posiedzeniu jury sprawdzano prognozę pogody i ona przewidywała, że za kolejne 40 minut miało znowu padać. W tym momencie byłby to już nonsens. Fakt jest taki, że gdyby – jakby to ująć delikatnie – troszkę bardziej profesjonalnie się do tego zabrać, to myślę, że można było te zawody odjechać. Przynajmniej te 10 wyścigów, które musiałoby się odbyć, gdybyśmy zaczęli. Już nie mówię wcześniej, a był taki pomysł. Oczywiście ze względu na maszynę startową to się nie udało, później spadł deszcz, itd. Myślę, że te 10 biegów mogło się nam udać odjechać. Tak się jednak nie stało i musieliśmy wracać do domów z niczym – mówił, po odwołaniu finału DMEJ w Mâcon, trener Rafał Dobrucki.
Przy tak niekorzystnych okolicznościach oczywistym scenariuszem wydawał się ten, w którym zawodnicy rywalizują o medale w terminie rezerwowym, jakim dla tej imprezy była naturalnie niedziela. Jak się okazało, tym razem jednak na ten dzień nie udało się zabezpieczyć obecności karetki i lekarza. – Pomimo tego, że terminem rezerwowym była, jak zawsze niedziela, to organizator chyba nie był w stanie zabezpieczyć wszystkiego, co musiało być – potwierdził krótko.
W momencie odwołania turnieju, krótko przed godziną 23, na stadionie była już tylko garstka kibiców oraz teamy zawodników. Wówczas – niczym wyrok – przekazano lakoniczny komunikat o odwołaniu imprezy. W czasie narady nie wymieniono jednak nowego terminu i lokalizacji. Pierwszeństwo w tym temacie zwyczajowo powinni mieć organizatorzy. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności, które miały miejsce w sobotę oraz bardzo dużą odległość do pokonania dla młodych zawodników, trudno wyobrazić sobie zaplanowanie tego finału ponownie we Francji. – Na posiedzeniu jury nie padła żadna propozycja nowego terminu i lokalizacji. Organizator ma chyba czas na podanie nowej daty. Tak mówi regulamin. Po tym jednak, co zobaczyliśmy w tym miejscu, po dosyć karkołomnej podróży – to „parę” kilometrów i w zasadzie jedyna data, kiedy można było tak naprawdę zabukować sobie dwa dni ekstra na transporty – znalezienie następnego takiego terminu będzie bardzo trudne. Niestety stało się tak, a nie inaczej – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, niezadowolony z zaistniałych okoliczności, trener Rafał Dobrucki.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!