Pasja, marzenia, wyrzeczenia, pracowitość i skromność. To pierwsze słowa, które przychodzą na myśl po rozmowie z Wiktorem Trofimowem. Zawodnik Speed Car Motoru Lublin, wychowanek Fogo Unii Leszno o meczu w Lesznie, o emocjach z tym związanych, o swoich planach i o tym za co dziękuje Piotrowi Rusieckiemu w rozmowie dla speedweynews.pl.
Marta Sobera, speedwaynews.pl: – Startowałeś dziś w Lesznie, na torze, który można śmiało nazwać twoim domowym. Zdobyłeś jeden punkt. Nie tak miało pewnie być?
Wiktor Trofimow, Speed Car Motor Lublin: – Jestem trochę niezadowolony z tego mojego pierwszego biegu, który przerwano, a dobrze akurat wyszedłem ze startu. Zmieniłem motocykl dopiero na ostatni swój wyścig. Start miałem gorszy, ale na dystansie czułem, że jestem szybki i dobrze, że udało się dowieźć jeden punkt. Szkoda, że w całym meczu tylko ten jeden. Bardzo dużo czasu spędziłem w Lesznie i chciałoby się tu więcej wywalczyć. Trzeba teraz z tego wyciągnąć co dobre, a o złym zapomnieć. Za tydzień mamy ważny mecz w Lublinie, wiemy z moim teamem co poprawić i na pewno nie popełnimy już tych samych błędów.
– Jakie emocje towarzyszyły Ci dziś w Lesznie?
– To są bardzo pozytywne emocje. Bardzo dużo ludzi w Lesznie znam, mam tu do kogo przyjeżdżać. W Lesznie mieszka Darek Witkiewicz, człowiek który był ze mną od początku kariery. Wciąż wspiera mnie i pomaga sprzętowo. Mam swojego sponsora Łukasz Stachowiaka i wielu znajomych z Rawicza, gdzie jeździłem w barwach Kolejarza. Zawsze dobrze przyjeżdżać w te strony.
– Jak oceniasz wynik swojej drużyny w meczu z FOGO Unią? 39:51 to przegrana nie tak wysoka, na jaką was skazywano w przedmeczowych zapowiedziach?
– Przegrana w meczu nie jest faktycznie aż tak wysoka. Zdobyliśmy 39 punktów na trudnym terenie. Szkoda, że w tym ostatnim biegu nie udało się wygrać, bo dobrze dla nas wyglądał początek wyścigu, który ostatecznie przegraliśmy 1:5.
– Jakie jest nastawienie drużyny, która jedzie na mecz do niezdobytego w tym sezonie Leszna?
– Każdy zawodnik podchodzi do meczu tak samo. Chcemy wygrywać, zdobywać punkty, dobrze pokazywać się zarówno drużynowo, jak i indywidualnie. To jest taki sport, że jak się nie zdobywa punktów, to ciężko później przygotować odpowiednio sprzęt. To wpływa źle na głowę zawodnika.
– Jak w takim razie wygląda twoje nastawienie w tym sezonie? Jak twoja głowa?
– W tym roku jestem bardziej spokojny. Myślę, że z wiekiem ta głowa zupełnie inaczej pracuje. Bardzo się staram, dużo trenuję, z wielu rzeczy rezygnuję, żeby na przykład mieć odpowiednią wagę. Najważniejsze, żeby to wszystko się zwracało.
– Przeskok z 2. Ligi Żużlowej do PGE Ekstraligi to spora zmiana. Jak Ty to oceniasz?
– Jeżdżąc w 2. Lidze Żużlowej czułem, że mogę więcej. Tak się zdarzyło, że w tym sezonie jestem w Lublinie. Bardzo się cieszę, że mogę się rozwijać. To duża zasługa Piotra Rusieckiego, bo dał mi szansę na ten rozwój. PGE Ekstraliga jest ciężka, ale jak się ma dobry sprzęt i spokojną głowę, to wszystko odpowiednio się zwraca.
– Indywidualnie też radzisz sobie nieźle. Chyba szkoda trochę tego odwołanego finału Srebrnego Kasku?
– Bardzo czekałem na ten finał i żałuję, że się nie dobył. Po wygranym półfinale miałem zdecydowanie chęć na więcej. Ale trudno. Za rok będzie kolejna szansa.
– Czy w przyszłym roku spotkamy się w PGE Ekstralidze?
– Na pewno się spotkamy. Oby tylko zdrowie było.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!