Wychowanek Apatora Toruń wystąpił z dziką kartą podczas drugiej rundy Tauron SEC na Motoarenie w Toruniu. Dobrze sobie radził na rodzimym torze, ale ostatecznie własne błędy zaważyły na tym, że nie stanął na podium.
Podczas 2. finału Tauron SEC w Toruniu Adrian Miedziński miał tendencję spadkową. Zawody zaczął od zwycięstwa w biegu 3. Potem również dobrze punktował. Jednak w biegu 19. jego ryzykowna akcja spowodowała upadek i wykluczenie żużlowca.
Miedzińskiego pociągnęło w tym samym miejscu, co wcześniej Leona Madsena, i wjechał w Pawła Przedpełskiego. – Szkoda mi tego upadku, bo tak to mielibyśmy finał. Zmieniliśmy przyłożenia. Krawężnik po krótkich opadach był odmoczony, motor nie miał siły tego przerzucić i po prostu mnie pociągnęło. Nie spodziewałem się tego, bo wcześniej jechałem swobodnie, ale stało się tak, a nie inaczej – powiedział po meczu nieco zawiedziony Adrian Miedziński.
Wychowanek Apatora Toruń popełnił błędy, które nie pozwoliły mu stanąć na podium – Zmieniliśmy ustawienia, a być może należało zostawić tak, jak było. W końcówce zaważyły moje błędy. Powinienem mieć finał po pięciu startach – skomentował. – Startujemy na różnych silnikach i ciągle próbujemy. Tutaj ewidentnie mój błąd. Żałuję piątego startu, bo mógłby się inaczej ułożyć i stałbym na podium – dodał.
Adrian Miedziński nie do końca był także zadowolony z przygotowania toru. – Z tego co wiem, był na Motoarenie koncert i zrobili talerzówkę. Tor był od nowa układany, a dach jest taki, że pada na krawędzi. Dlatego nawierzchnia toru się odmoczyła i porozrywała.
Mimo wszystko wychowanek klubu z Torunia ukończył zawody na dobrej, piątej pozycji.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!