Liderem Zdunek Wybrzeża Gdańsk, w przegranym wyjazdowym spotkaniu z Unią Tarnów w stosunku 41:49, był Krystian Pieszczek. Wychowanek gdańskiego klubu na torze pojawiał się aż siedmiokrotnie i w czasie tych występów na swoim koncie zapisał 14 punktów.
To jednak nie wystarczyło by pokonać tarnowskie „Jaskółki”, tym samym zespół znad morza pożegna się z rozgrywkami Nice 1. Ligi Żużlowej po serii zasadniczej. Przed spotkaniem w Tarnowie goście byli jednak świadomi tego, jak ciężkie ono będzie. – Było niełatwo. Przyjechaliśmy do Tarnowa na pewno po wygraną. Wiedzieliśmy jednak, że będzie bardzo trudno, a rywale jechali wyśmienicie. Przede wszystkim czapki z głów przed Wiktorem Kułakowem, który startuje rewelacyjnie. Co do mojej osoby, to myślę, że przydałoby mi się więcej treningów na „normalnych” torach. Dosyć dużo jeździłem w Anglii, jakieś nawyki mi pozostały i to było główną „porażką” niektórych moich biegów w Tarnowie. Po prostu przegrywałem i to najbardziej mnie boli – mówił z pokorą, najlepszy zawodnik gości w meczu w „Jaskółczym Gnieździe”, Krystian Pieszczek.
Przegrana różnicą 8 „oczek” dużej ujmy nie przynosi, jednak była z pewnością szansa na lepszy wynik drużyny, gdyby któryś z kolegów również osiągnął zbliżony rezultat, co nasz rozmówca. Tak się jednak nie stało. – Myślę, że gdyby w drużynie ktoś osiągnął podobny wynik, to byłaby szansa zbliżyć się do rywali. Ja bardziej jednak patrzę pod siebie. Gdy zdobyłem trójkę, to wynik już się zbliżał. Później były porażki i te dwójki, które mnie trochę bolały, bo to ja mogłem pociągnąć ten rezultat i mogliśmy wygrać spotkanie. Każdy dał z siebie 100%. To było po prostu za mało na ten pojedynek. Mówi się trudno i tutaj nic więcej nie można powiedzieć – dodał.
Ostatnie z spotkanie sezonu 2019 Zdunek Wybrzeże odjedzie 3 sierpnia na własnym torze z Car Gwarant Startem Gniezno. W pierwszym starciu tegorocznych rozgrywek, gdańszczanie byli lepsi w dawnej stolicy Polaków, dlatego teraz każda, nawet minimalna wygrana pozwoli na koniec dopisać 3 punkty do tabeli. Byłby to też ukłon w stronę najwierniejszych fanów, którzy przemierzali za drużyną wiele kilometrów. Byli oni również obecni w Tarnowie, zatem pomimo transmisji telewizyjnej, przejechali całą Polskę za swoimi ulubieńcami. – Przede wszystkim, kibicom należą się ogromne podziękowania. Jeżdżą oni za nami na sam koniec Polski. Widać, że nas wspierają, a to ich wsparcie jest tak naprawdę najważniejsze dla nas. Za to im bardzo dziękujemy – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Krystian Pieszczek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!