Z brązowym medalem Indywidualnych Mistrzostw Świata w kategorii Open wrócił do domu z Leszna - Dawid Bas. Zawodnik MS Śląsk Śląska Świętochłowice do samego końca walczył o to, by zostać czempionem.
Świętochłowiczanin nie miał problemów, by przejść wszystkie szczeble Indywidualnych Mistrzostw Świata Open. Zawodnik rodem ze Śląska wjeżdżając do finału był jednym z głównych faworytów do medalu, także tego z najcenniejszego kruszcu – złotego. Batalia na obiekcie LKS Szawera Leszno układała się po myśli syna Mirosława Basa, byłego żużlowca świętochłowickiego klubu żużlowego. Po dwóch seriach startów miał on komplet punktów, by w dwóch kolejnych biegach dorzucić jeszcze siedem. W efekcie piętnaście punktów przed ostatnią gonitwą dawało mu bardzo duże szanse na mistrzowską koronę. Musiał jednak pojechać z pola D na maksimum swoich możliwości.
I jechał, aż do momentu upadku Michała Sasska. W powtórce, choć wyszedł bardzo dobrze spod taśmy to dał się wypchnąć Chrisowi Timmsowi, a to wykorzystał właśnie Sassek. Brytyjczyk nie walczył już o nic, lecz skutecznie opierał ataki Basa, który wjeżdżając na metę wiedział już, że mistrzem jest Ben Mould, a jemu przyjdzie jechać w barażu o srebro i brąz. – Oczywiście, że bardzo się cieszę z tego trzeciego miejsca, choć wiadomo, że jest pewien niedosyt, bowiem zawsze mogłem wygrać. Walczyć musiałem jednak nie tylko z rywalami, ale także z głową, bo cały czas siedziało we mnie, aby nie zrobić taśmy lub innego głupiego błędu, który kosztowałby mnie utratę punktów – mówił po zawodach Dawid Bas.
W biegu dodatkowym o dwa miejsca na podium obok Bena Moulda rywale naszego rozmówcy nie oszczędzali. Najpierw Bas upadł, gdy chciał przepuścić Marcina Szymańskiego po wjechaniu na wewnętrzną część toru, a w powtórce na prostej przeciwległej do startu w bandę wpakował go Michał Sassek. Trzecie odsłona dodatkowej konfrontacji była zatem dla 22-latka dziewiątym startem tego dnia po potężnej kraksie. – Wiadomo, ze takie biegi dodatkowe dostarczają dodatkowych emocji. Szkoda, że w tej drugiej odsłonie Michał nie zostawił mi miejsca, bo mógł to uczynić, ale wiemy wszyscy, jaka była stawka tego wyścigu. Nie mam żalu do Michała, choć wiadomo, że odczuwałem skutki tego upadki w trzecim podejściu do barażu, a dodatkowo wyszło zmęczenie całym czempionatem. Choć starałem się ścigać Marcina to nie udało mi się go pokonać – dodaje.
Dla Dawida Basa jest to największy sukces w dotychczasowej karierze. Oprócz brązowego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata Open na jego szyi zawisł złoty krążek Drużynowych Mistrzostw Świata, Mistrzostw Świata Par oraz triumf w Drużynowym Pucharze Świata. – Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu – trzymali za mnie kciuki, wspierali w parku maszyn i mediach społecznościowych, otaczali opieką czy radami. Ten medal wywalczyłem nie tylko dla siebie, ale także dla swoich przyjaciół, rodziny, klubu, kraju! – kończy Dawid Bas.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!