Nice 1. Liga Żużlowa wkracza w decydującą fazę. Już w sobotę na stadionie w Tarnowie – Mościcach tamtejsza Unia podejmie PGG ROW Rybnik. Bojowych nastrojów przed półfinałowym starciem nie kryje szkoleniowiec przyjezdnych – Piotr Żyto.
Za „Rekinami” dosyć intensywny tydzień. W poniedziałek na torze przy ulicy Gliwickiej 72 trenowała rybnicka młodzież oraz dawno niewidziany gość z dalekiego wschodu – Siergiej Łogaczow, który już wtedy zgłaszał pełną gotowość bojową do tego, aby wystąpić przeciwko podopiecznym Pawła Barana (rozmowę z Siergiejem można przeczytać TUTAJ). Wtorek i środa to z kolei rozgrywki w ramach DMPJ, w których rybniczanie zajęli odpowiednio pierwsze (ex aequo z zawodnikami częstochowskiego Włókniarza i zielonogórskiego Falubazu) oraz drugie miejsce. Piątek zaś stał pod znakiem treningu czwórki seniorów awizowanych na sobotnie spotkanie (za wyjątkiem Kacpra Woryny, który dostał dzień wolny z powodu późnego powrotu ze Szwecji). Przy dosyć licznie zgromadzonej publiczności sprzęt testowali zatem Troy Batchelor, Dan Bewley, Siergiej Łogaczow oraz Mateusz Szczepaniak. Swoje pojeździli również młodzieżowcy, z Robertem Chmielem oraz Mateuszem Tudzieżem na czele. Jak więc obfity w taką ilość jazdy tydzień ocenia trener „zielono – czarnych” i czy zawody młodzieżowe w jakimś stopniu zadecydowały o tym, kto ostatecznie będzie drugim juniorem „Rekinów” w sobotnim starciu? – Jestem zadowolony z tego tygodnia. Myślę, że wykonaliśmy wszystko to, co sobie założyliśmy. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak jechać na mecz do Tarnowa. A co do drugiego juniora, to Mateusz dosyć ładnie pojechał w Rawiczu, gdzie zajął trzecie miejsce w turnieju o Puchar MACEC, a ogólnie to ostatnio się dobrze prezentował. Ktoś musiał zostać wpisany do programu. Padło na Tudzieża, ale Przemek nie będzie siedział w domu tylko pojedzie do Gorzowa wraz z Dominikiem Tymanem i będzie nas reprezentował w turnieju MMPPK – mówił zaraz po piątkowym treningu w rozmowie z portalem speedwaynews.pl Piotr Żyto.
Skład „Rekinów” na sobotnie zawody jest niemalże taki sam, jak na ostatnie ligowe ściganie z łódzkim Orłem. Niemalże, gdyż za Linusa Sundströma do zestawienia meczowego wskakuje Siergiej Łogaczow, dla którego będzie to powrót na polskie tory po czerwcowej, fatalnej kontuzji odniesionej podczas pojedynku z gdańskim Wybrzeżem. Szwed w obecnych rozgrywkach prezentuje dwa kompletnie od siebie różne oblicza – na torze przy Gliwickiej potrafi notować dwucyfrowe wyniki, nierzadko ocierając się o komplet „oczek”, w delegacjach zaś przeważnie zawodzi, popisując się niezwykle chimeryczną, niezbyt skuteczną jazdą. W ligowych statystykach aż bije po oczach dysproporcja, pomiędzy średnią punktu na bieg w Rybniku (2,292) a tą uzyskiwaną podczas wyjazdowych pojedynków (1,12). – Widać, że Linus dobrze jeździ na własnym torze, jednak mecze wyjazdowe nie do końca mu wychodzą. Zresztą, byliśmy już w Tarnowie takim składem a jak to wyglądało, to każdy widział (Sundström w trzech startach zdobył zaledwie jedno „oczko”). Siergiej wrócił do składu bo przed kontuzją był zawodnikiem podstawowym i skoro teraz czuje się na motocyklu dobrze i świetnie prezentuje na treningach, to dlaczego miałbym go ze sobą nie zabrać? Jedzie również Dan Bewley, który był z nami w Łodzi, gdzie też sobie nieźle radził. Postawiłem więc na tych dwóch zawodników i mam nadzieję, że odwdzięczą się dobrą jazdą w Tarnowie.
Po meczu z łotewskim Daugavpils na łamach portalu speedwaynews.pl można było przeczytać wiele wypowiedzi zarówno zawodników jak i sztabu trenerskiego Unii Tarnów, iż PGG ROW Rybnik to wręcz wymarzony przeciwnik dla „Jaskółek” w fazie play-off. Trudno nie przyznać im racji, patrząc chociażby na sam fakt, iż podopieczni Piotra Żyty ulegli, i to wyraźnie, na torze w Tarnowie – Mościcach spadkowiczowi z PGE Ekstraligi 51:39. Z jakim więc nastawieniem na pierwszy mecz półfinałowy udadzą się zawodnicy naszego rozmówcy? – Jedziemy do Tarnowa po jak najlepszy wynik ale zadowoli nas tylko zwycięstwo. To jest sport, jeździ się po to, żeby wygrywać a nie dywagować czy przegrana sześcioma czy ośmioma punktami to dobry bądź zły rezultat. Fakt, Tarnów to ciężki teren, tamtejszy tor jest bardzo specyficzny a „Jaskółki” to przecież nie jest jakaś słaba drużyna. Zresztą, to oni sami sobie nas wybrali… Nie przykładam uwagi do tego co mówią zawodnicy czy sztab trenerski z Tarnowa. Staram się być jak najmniej w mediach, udzielać się dopiero po wykonanej robocie. Skupiam się na zadaniu, które mamy do wykonania. Wielu już takich było, którzy „przed” mnóstwo mówili a później, za przeproszeniem, nic z tego nie wychodziło.
Pierwsze miejsce PGG ROW-u Rybnik po rundzie zasadniczej nie było wcale tak pewne, jak mogłoby się wydawać. „Rekiny” skutecznie skomplikowały sobie sytuację w tabeli tracąc „oczko” bonusowe w starciu z gnieźnieńskim Startem na własnym obiekcie. Mało również brakowało, a z łódzkiej eskapady „zielono – czarni” również wracaliby niezadowoleni, gdyż przed biegami nominowanymi na tablicy świetlnej widniał wynik 40:38 dla miejscowych. Jednak podwójne wiktorie w dwóch ostatnich odsłonach dnia przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść lidera Nice 1. Ligi Żużlowej, zapewniając tym samym ekipie dwunastokrotnych DMP palmę pierwszeństwa przed fazą play-off. Co więc takiego stało się w łódzkim parku maszyn, iż podczas dwóch ostatnich biegów podopieczni Piotra Żyty byli wręcz nieuchwytni dla swych przeciwników? – To jest moja słodka tajemnica, nie mogę wszystkiego zdradzać (śmiech). Po prostu zawodnicy posłuchali moich rad i odpowiednio się przełożyli. Powtarzałem im co jakiś czas moje obserwacje, uwagi, w końcu one dotarły i efekt widzieliśmy. Batchelor od swojego trzeciego biegu wygrywał zdecydowanie, doszedł do ustawień, które go „niosły” po łódzkim torze, Mateusz Szczepaniak też dwa swoje ostatnie występy okrasił „trójkami” w tym jeden z liderem Orła, Tobiaszem Musielakiem. Kacper również się dał namówić na pewne zmiany i osiągnęliśmy korzystny rezultat. Jednak gdybyśmy od początku stosowali właśnie te ustawienia i przełożenia, to uważam, że w ogóle nie mielibyśmy problemów z wygraniem spotkania w Łodzi.
Starsi kibice z Górnego Śląska z pewnością pamiętają czasy, gdy stadion przy ulicy Gliwickiej 72 bardziej odstraszał swym wyglądem niż zachęcał do przyjścia na żużlowe święto. Pamiętają oni również momenty, gdy trybuny wręcz świeciły pustkami a frekwencja rzadko osiągała barierę czterocyfrowej liczby. Całe szczęście te zamierzchłe i szare czasy rybnicki klub ma już za sobą, a Stadion Miejski regularnie od kilku sezonów szczelnie zapełnia się podczas ligowych pojedynków. Nie gorzej prezentują się sektory gości na stadionach, na których przychodzi „Rekinom” startować w meczach wyjazdowych. – Wszędzie mamy wsparcie tych naszych wspaniałych kibiców. Są fantastyczni, jeżdżą za nami wszędzie, czy to Gdańsk, czy Daugavpils, podróżują za nami gdzie tylko się pojawiamy. Chciałbym im z tego miejsca serdecznie podziękować, jesteście ogromnym wsparciem naszej drużyny, ciągle nas motywujecie, zawodników, sztab trenerski, słowem, cały klub, do tego, by wyniki były jeszcze lepsze. Jeździmy dla was, bo gdyby nie wy, to ten sport nie miałby sensu i bardzo liczymy na waszą obecność w Tarnowie. Widać, że ci kibice, całe miasto, zasługuje na PGE Ekstraligę i będziemy robić wszystko, by się do niej dostać – zakończył w niezwykle ambitny i bojowy sposób rozmowę z portalem speedwaynews.pl Piotr Żyto.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!