Ostatnie dni były bardzo udane dla Norberta Krakowiaka. Żużlowiec Stelmet Falubazu wywalczył m.in. Mistrzostwo Polski Par Klubowych do lat 21, rywalizował w finale MIMP, a także zapewnił sobie udział w finale DMPJ.
Norbert Krakowiak ze sporymi nadziejami przenosił się do Stelmet Falubazu Zielona Góra i miał wieść prym w formacji młodzieżowej. Swoje zadanie wykonuje w stu procentach. W trzynastu spotkaniach wykręcił średnią biegową 0.919. W ostatnim czasie zanotował bardzo dobre wyniki w kilku imprezach młodzieżowych, a to może tylko napawać optymizmem przed fazą play-off.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): – Wróćmy na chwilę do tego co było kilka dni temu w Tarnowie, czyli do finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Osiem punktów i siódme miejsce to wynik, który cię satysfakcjonuje, czy jednak jest niedosyt, bowiem apetyty były większe?
Norbert Krakowiak (Stelmet Falubaz Zielona Góra): – Siódme miejsce w Polsce to zdecydowanie wynik, który mnie zadowala. Na pewno przed sezonem takie miejsce brałbym w ciemno. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc tak jak każdy, chciało się podium. Pierwszy bieg zepsułem i to zaważyło na tym, że nie byłem w stanie włączyć się w walkę o medale.
– Telewizyjne powtórki doskonale pokazywały, jak mocno „falujecie” na drugim łuku. Co możesz powiedzieć na ten temat z perspektywy toru, jako że miałeś okazję na nim jeździć?
– Szczerze mówiąc, to od kilku lat te „fale” w Tarnowie są, a teraz były zdecydowanie bardziej odczuwalne. Trzeba było uważać, ale nie przeszkadzało to w jeździe.
– Myślisz, że gdyby tarnowski tor był lepiej przygotowany i był np. równy jak stół, to udałoby ci się osiągnąć lepszy wynik czy raczej nie patrzysz na to pod tym kątem?
– Myślę, że nie. W większości przypadków decydował start i on był najważniejszy. Na trasie udawało mi się mijać rywali, więc musiałbym w tym finale popracować nad startami, by ugrać coś więcej.
– Dwa dni później zdobyliście złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. Kluczem do sukcesu była jazda parą z Damianem Pawliczakiem. Dobrze ci się z nim jeździ?
– Z Damianem świetnie się rozumiemy. „Damianek” woli kredę, a mi nie przeszkadza jazda szerzej. W kilku biegach ta jazda parą bardzo pomagała, bo mieliśmy za sobą rywali i odpieraliśmy ataki, ale czasem była też taktyka taka, aby wygrać start i uciekać do przodu. Fajnie, że udało nam się to złoto osiągnąć.
– Jesteście już w finale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, czyli cel minimum został z pewnością zrealizowany. Teraz plan na finał to medal?
– Na pewno. Fajnie nam idzie w tym roku w tych rozgrywkach. Nadzieje są na pewno duże, tym bardziej po takim finale MMPPK. Mi w ubiegłym roku nie udało się zdobyć medalu, bowiem z chłopakami z Gniezna – Maksem (Bogdanowiczem – dop. red.) i „Stalkiem” (Damianem Stalkowskim – dop. red.) zajęliśmy piąte miejsce. Może w tym roku się uda.
– Tor w Zielonej Górze może być miejscem zmagań w finale DMPJ. Start przy W69 twoim zdaniem byłby dla was handicapem czy wręcz przeciwnie, bo byłaby większa presja itp.?
– Zdania są w drużynie z pewnością podzielone. Ja osobiście życzyłbym sobie tego, by ten finał rozgrywany był w Zielonej Górze, ale z kolei „Damianek” (Damian Pawliczak) nie jest zwolennikiem tego pomysłu. Zobaczymy zatem, co czas przyniesie.
– Te wszystkie dobre występy w młodzieżówkach z pewnością mogą napawać optymizmem przed play-offami. Dodaje to skrzydeł czy jednak nie patrzysz na to co jest w zawodach juniorskich, a co jest w PGE Ekstralidze?
– Zdecydowanie wpływają na pewność siebie i można z tego korzystać. Pamiętać trzeba, że my w tych zawodach młodzieżowych też nie startujemy z „ogórkami”, tylko są mocni zawodnicy, więc można coś na tym budować.
– Pojawia się już presja związana z walką o medale w PGE Ekstralidze czy raczej chłodna głowa?
– Presja w sporcie musi być. Gdy jesteśmy za spokojni, nie wychodzi to nigdy najlepiej. Oby nie była tylko za duża.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!