Gleb Czugunow, to młody Rosjanin, który nie raz udowodnił, że potrafi być waleczny na torze. Na półfinałach w składzie Betard Sparty Wrocław pojawił się znów pod numerem 8, po tym jak Václav Milík wrócił pod numer 11.
Czugunow w meczu półfinałowym Betard Sparta – Stelmet Falubaz miał okazję zastąpić Jakuba Jamroga, któremu tym razem totalnie nie szło. Rosjanin zdobył 7 punktów z bonusem, choć nie zawsze łatwo wjechać w zawody w połowie, wiąże się to czasem z dodatkową presją i trudnością z dopasowaniem sprzętu. – Lubię presję, jeśli jest zdrowa. Drugi sezon jadę pod numerem 8, gdybym bał się presji, to by to fatalnie wyglądało. Jestem już przyzwyczajony do takiej presji. Czasami się nie udaje, bo albo ja jestem zbyt mocno podenerwowany, albo motor nie jest dobrze dopasowany. Tym razem ogólnie było dobrze. Jestem zadowolony – powiedział po meczu Gleb Czugunow.
Rosjanin miał jednak momenty, że był w awizowanym składzie, podczas kontuzji Macieja Janowskiego, czy gdy w składzie zabrakło Václava Milíka. – Nie powiem, bym lubił numer 8. Potrzebuję całego sezonu, żeby być normalnie w składzie. Wtedy będę po prostu pokazywał wynik. Jestem pewny tego. To, że jadę dobrze z numeru 8, to zwykły przypadek. Nie chcę, by tak mówiono. Jechałem równie dobrze, gdy byłem w pełnym składzie za Maćka, gdy był kontuzjowany – skomentował młody zawodnik Betard Sparta Wrocław.
Gdyby zostało przypisane Rosjaninowi miejsce w składzie, Gleb Czugunow byłby z pewnością ukontentowany, bo numer 8 to zawsze spora niepewność, ale jak sam mówi, zdaje się na decyzję klubu. – Trener czy prezes klubu robią tak, jak myślą, że będzie lepiej. Ja mam po prostu jechać i robić swoje. Nie jest mi przyjemnie jeździć pod tym numerem, ale klub widzi to w taki sposób, to oni mają więcej doświadczenia ode mnie, jak to ma działać. Oni mi wierzą, wypuszczają mnie w biegu 9, to i ja staram się im wierzyć, ale nie chciałbym jeździć pod tym numerem – komentuje swoją pozycję i możliwości w drużynie Czugunow.
Już niebawem przed Betardem Spartą Wrocław finałowy mecz z Fogo Unią Leszno. Niewątpliwie faworytem są leszczynianie, którzy trzeci raz z rzędu mogą wywalczyć tytuł DMP. Jak ocenia szansę swojej drużyny Gleb Czugunow? – Unia Leszno jest trochę takim Conorem McGregorem w UFC. Wydaje mi się, że jeśli uda nam się trochę ich nadłamać, trochę na nich nacisnąć, to zrobimy to do końca. Jednak na to składa się wiele rzeczy, aby być w dobrej kondycji. Jaką ma się reakcję, czy jest się wyspanym, co się zje… Jest bardzo dużo czynników, które na to wpływają – powiedział na koniec.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!