Już w najbliższą sobotę poznamy najlepszego zawodnika Starego Kontynentu. Przed finałową rundą na Stadionie Śląskim faworytem do zgarnięcia trofeum zdaje się być Grigorij Łaguta. Rosjanin ma cztery „oczka” przewagi nad trzecim Michelsenem i to w reprezentancie Sbornej należy upatrywać głównego kandydata do złota.
Dlaczego rosyjski zawodnik Speed Car Motoru Lublin musi w klasyfikacji generalnej spoglądać na okupującego trzecią lokatę kolegę z ligowej drużyny a nie na wicelidera całego cyklu? A no dlatego, iż tracący do Łaguty tylko jedno „oczko” Nicki Pedersen wciąż nie jest zdolny do jazdy po tym, jak w spotkaniu z Get Well Toruń nabawił się kontuzji. Uraz skutecznie wyeliminowała trzykrotnego, Indywidualnego Mistrza Świata, z dalszych jazd w sezonie 2019. Nieszczęście jednych, jest szansą na sukces dla innych zawodników startujących w cyklu SEC. Wspomniany Michelsen stoi przed nie lada okazją, by osiągnąć życiowy sukces, jakim niewątpliwie będzie jakikolwiek z medali a być może pokusi się o atak na sam szczyt finałowego podium.
Jeszcze ciekawsza sytuacja ma miejsca za plecami dwójki reprezentantów lubelskiego Motora, bo aż czterech zawodników jest w stanie realnie powalczyć o miejsce na podium w klasyfikacji generalnej. Będzie to swego rodzaju polsko – duńska bitwa o krążki, gdyż mających po 29 „oczek” Smektałę i Worynę z pewnością do ostatniego biegu naciskać będzie para z kraju Hamleta – Michael Jepsen Jensen (27 punktów) oraz wciąż aktualnie panujący Indywidualny Mistrz Europy – Leon Madsen, który na swym koncie ma o jeden punkt mniej niż jego rodak. Ogromna zatem strata, iż w tej całej rywalizacji udziału wziąć nie może wspomniany Pedersen. Charakter i zawziętość zawodnika zielonogórskiego Falubazu z pewnością tylko dodałaby kolorytu w i tak już zaciętej batalii.
Za plecami pierwszej siódemki, która między sobą powalczy nie tylko o trofea i medale ale również o zagwarantowanie sobie miejsca w cyklu SEC w sezonie 2020 (pięć pierwszych miejsc z automatu oznacza przyznanie stałej przepustki w przyszłorocznej odsłonie) cała plejada zawodników, którym nie pozostaje nic innego, jak godne pożegnanie z serią zawodów o prym na Starym Kontynencie. Czy jednak spośród tych jeźdźców jest ktoś, kto w szczególny sposób zasłużył sobie na przyznaniu mu stałej „dzikiej karty” na przyszłoroczny sezon? Wydaje się, iż jednym z pewniaków powinien być David Bellego. Francuz dobrze zaprezentował się w pierwszej rudzie w niemieckim Güstrow (kto dziś pamięta o niezwykle kontrowersyjnym wykluczeniu reprezentanta „Tres colores” po starciu z Pedersenem, który uniemożliwił mu start w biegu barażowym?). Równie dobrze spisywał się w toruńskiej odsłonie, jednak kontuzja odniesiona w trzecim starcie skutecznie wyeliminowała zawodnika PSŻ Poznań nie tylko z tamtej rundy SEC, ale również i tej następnej, rozgrywanej już na duńskiej ziemi w Vojens. Dobre wrażenie pozostawione po sobie po półtora zawodach oraz świetna dyspozycja Bellego na polskich jak i brytyjskich torach, w połączeniu z dosyć egzotycznym, jak na warunki obecnego speedwaya, rodowodem, powinny skłonić głównodowodzących cyklem, by podarować francuzowi jeszcze jedną szansę.
Chorzowska runda, rozgrywana na legendarnym, acz zmodernizowanym „Kotle Czarownic” powinna zgromadzić ogromną rzeszę kibiców z innego, górnośląskiego ośrodka – Rybnika. Wychowanek PGG ROW-u, Kacper Woryna, ma realną szansę na odniesienie życiowego sukcesu. Kapitan „Rekinów” ma już w swoim dorobku medal zdobyty na europejskim podwórku, jednak wywalczony w rywalizacji juniorskiej. W 2014 roku, w finale rozgrywanym na domowym torze w Rybniku, Woryna uległ jedynie Vaclavovi Milikowi, który w tegorocznym cyklu SEC zajmuje odległe, dziesiąte miejsce z siedemnastoma oczkami na koncie. Szeroko zakrojony marketing w połączeniu z dobrym rozreklamowaniem finałowych zawodów powinny zapewnić Worynie dodatkowe wsparcie, w postaci swych wiernych i oddanych kibiców, którzy na ten jeden wieczór zamienią zielono – czarne barwy na te z pod znaku czerwieni i szarości, w których lider PGG ROW-u startuje w zawodach indywidualnych.
Warto zwrócić również uwagę, na nieco symboliczny wymiar sobotniego finału. Spośród czterech „biało – czarwonych”, tylko dwójka najmłodszych ma szansę na osiągnięcie sukcesu. Wspomniani Smektała oraz Woryna, gdyby nawet zsumować ich największe laury oraz ilość przejechanych okrążeń, nie mogą równać się z doświadczeniem Jarosława Hampela, który z 19 „oczkami” zajmuje dziewiątą lokatę. Ostatni z naszych reprezentantów, Paweł Przedpełski, mimo, że wciąż pieszczotliwie i nieco infantylnie nazywany „Pawełkiem” to już nie ten sam zawodnik, który przed laty debiutował w toruńskim Apatorze pod profesorskim okiem Tomasza Golloba. Mało tego, „dziką kartę” na sobotnie zmagania otrzymał Maksym Drabik, a więc kolejny przedstawiciel młodej, polskiej szkoły speedwaya, który ledwie tydzień temu odjechał swój ostatni ligowy bieg z juniorskim brzemieniem na barkach. Widać zatem jak na dłoni powolną, acz dosadną zmianę warty w nadwiślańskim żużlu, w którym młode wilki mają coraz więcej do powiedzenia.
Zeszłoroczne zawody w Chorzowie padły łupem niepokonanego Leona Madsena. Duńczyk, dzięki osiemnastopunktowej zdobyczy, zapewnił sobie wówczas tytuł mistrzowski. Za plecami zawodnika częstochowskiego Włókniarza zameldowali się Antonio Lindbäck oraz Kacper Woryna. Szwed, mimo drugiej lokaty, nie zdołał odrobić starty do Roberta Lamberta, w wyniku czego to Brytyjczykowi przypadło miano trzeciego zawodnika Starego Kontynentu. Na finałowym podium znalazło się również miejsce dla Jarosława Hampela, który do dwóch tytułów drugiego jeźdźca globu dorzucił egzemplarz europejskiego odpowiednika.
Przed nami zatem noc spędzona na Górnym Śląsku, podczas której poznamy najlepszych zawodników europejskiego podwórka. Wydaje się, że doświadczenie i punktowy zapas przemawiają na korzyść Grigorija Łaguty, który być może sezon, a raczej jego połowę, zakończy z tytułem mistrzowskim w dłoni. Z drugiej zaś strony stojący wcale nie na przegranej pozycji Michelsen nie raz i nie dwa udowadniał, chociażby na torach PGE Ekstraligi, że jest w stanie postawić się o wiele bardziej zaprawionych w bojach żużlowcom. Za tą dwójką znajduje się już wspomniany polsko – duński kwartet, z ustępującym powoli Indywidualnym Mistrzem Europy – Leonem Madsenem. „Kocioł Czarownic” był świadkiem wielu wspaniałych chwil nadwiślańskiego sportu. To na tym obiekcie piłkarska reprezentacja Polski jedyny raz w historii zdolna była pokonać Anglików, kiedy to w 1973 roku „Orły Górskiego” pokonały ekipę „Trzech Lwów Ramseya”. To właśnie w Chorzowie, pozostając jeszcze w futbolowych klimatach, miały miejsca cuda, z wygraną nad Portugalią czy Czechami na czele. „Kocioł Czarownic” był również naocznym widzem jeszcze jednego wydarzenia, które miało miejsce kilka miesięcy po wspomnianej wiktorii nad Synami Albionu sprzed przeszło 46 lat. Jednak by, jak to się kolokwialnie przyjęło mawiać, nie dmuchać zbyt mocno biało – czerwonego balonika, tamto wydarzenie nie zostanie tutaj ujęte i szczegółowo opisane. Czas zatem napisać nowy rozdział w historii chorzowskiego giganta.
Portal speedwaynews.pl przeprowadzi relację LIVE z ostatniego finału TAURON SEC.
Lista startowa:
1. Jarosław Hampel (Polska)
2. Robert Lambert (Wielka Brytania)
3. Bartosz Smektała (Polska)
4. Maksym Drabik (Polska)
5. Leon Madsen (Dania)
6. Jurica Pavlic (Chorwacja)
7. Kai Huckenbeck (Niemcy)
8. Mikkel Michelsen (Dania)
9. David Bellego (Francja)
10. Anders Thomsen (Dania)
11. Antonio Lindbäck (Szwecja)
12. Václav Milík (Czechy)
13. Grigorij Łaguta (Rosja)
14. Paweł Przedpełski (Polska)
15. Kacper Woryna (Polska)
16. Michael Jepsen Jensen (Dania)
17. Robert Chmiel (Polska)
18. Igor Kopeć-Sobczyński (Polska)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!