Z dorobkiem 12 punktów i 1 bonusa Tobiasz Musielak zakończył ostatnie tegoroczne spotkanie w barwach Orła Łódź. Kibice z centralnej Polski nie mogą być pewni tego, że tegoroczny lider pozostanie w ich drużynie, gdyż przypisuje się go do kilku różnych kierunków.
Za dobrym wynikiem popularnego „Tofeeka” udało się pociągnąć trzech kolejnych seniorów Orła Łódź, dzięki czemu drużyna obroniła dziesięciopunktową zaliczkę z pierwszego spotkania i tym samym ligowy byt. Cel na niedzielę został zatem spełniony. – Można tak powiedzieć. Obyło się bez wykluczeń, choć jedna sytuacja z moim udziałem była, z tego co wiem, w miarę stykowa. Zawody zakończone przeze mnie cało i zdrowo, jednak w tym miejscu trzeba życzyć zdrówka Kamilowi Kiełbasie. Ale chłopak się wykaraska i będzie OK – podsumował Tobiasz Musielak w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Jednym z głównych tematów po zawodach był trudny tor na Golęcinie. Po długotrwałych opadach na początku weekendu poznański toromistrz musiał włożyć wiele pracy w jego przygotowanie, a prace przeciągnęły się na tyle, że zawody rozpoczęły się z 45-minutowym opóźnieniem. Już w ich trakcie część żużlowców nadal miała problemy z przyczepną nawierzchnią. – Czy tor był trudny? Na pewno nie był równy na całej długości i szerokości. Na wejściach w łuki mocno wciągało i robiły się takie koleinki, a reszta toru była twarda, więc trzeba było się nakombinować, żeby dobrze się do tego spasować. Ale taki jest żużel. Myślę, że zdaliśmy ten egzamin na takie przysłowiowe 3+ – ocenił krajowy lider Orła.
Baraż z Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań był dla wychowanka Unii Leszno pierwszym kontaktem z drużynami najniższej klasy rozgrywkowej od 2010 roku. Wówczas był on jednak początkującym młodzieżowcem, który w Kolejarzu Rawicz dostał szansę na pierwsze szlify w dorosłym speedwayu. Dzisiaj 26-latek ma porównanie wszystkich trzech lig na przestrzeni kilkunastu miesięcy. Czym w jego odczuciu się one różnią? – Im niższa liga, tym wyższe ambicje, ale też inny jest sprzęt czy generalnie pieniądze. Z całym szacunkiem do rywali, ale u niektórych – podkreślam, że nie mówię o wszystkich – tutaj pojawia się już przerost tej ambicji nad umiejętnościami. Choć oczywiście są też tacy, którzy poradziliby sobie na przykład w pierwszej lidze. Ale mnie ogólnie ta najniższa klasa rozgrywkowa nie interesuje. Ja mam cel postawiony jasno, w przyszłości chcę wrócić do Ekstraligi – zadeklarował Musielak.
Od początku swojej seniorskiej kariery nasz rozmówca trzymał się PGE Ekstraligi, ale ciężko powiedzieć, żeby pełnił w niej czołowe role. Dopiero przed sezonem 2019 zdecydował się na zejście niżej i, jeśli patrzeć na suche wyniki, był to ruch trafiony. A czy sam zainteresowany jest zadowolony z tego, co pokazywał? – Myślę, że tak. Szkoda tej kontuzji i dwóch meczów, gdzie spisałem się, szczerze mówiąc, tak średnio. Tak samo szkoda braku awansu do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski, ale pracuję nad tym. Celem na przyszły rok jest miejsce w szesnastce, a dalej się zobaczy. Ale ogólnie podsumowując cały sezon, to było w miarę dobrze – stwierdził popularny „Tofeek”.
Dobre rezultaty sprawiły, że żużlowiec budzi zainteresowanie na rynku transferowym. Większość scenariuszy zakłada jego odejście z Orła Łódź. Jako prawdopodobne kierunki wymienia się chociażby Toruń czy Rybnik. – No, to różnie bywa. Ja sobie czasami czytam te doniesienia transferowe i się z nich śmieję. W sumie to ze wszystkich, choć z jednych bardziej, z innych mniej. Mogę powiedzieć tyle, że oferty mam z Ekstraligi i pierwszej ligi. Nie ma tylko z drugiej, ale tego i tak nie biorę pod uwagę – powiedział Musielak. 26-latka szczególnie mocno wiąże się z Apatorem od ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, podczas której Przemysław Termiński zdradził, że porozumiał się już z żużlowcem Orła. – Krajowych seniorów była nas tutaj trójka. A którego senator miał na myśli? Nie wiem, ja się nie bawię w takie typowania – zakończył.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!