Poznaliśmy terminarz PGE Ekstraligi na sezon 2020. W wywiadzie dla speedwaynews.pl Marcin Majewski, szef żużla w Platformie Canal+, opowiedział nam o swoich odczuciach, co do terminarza i wyboru spotkań w nowym sezonie.
Paulina Wiśniewska, speedwaynews.pl: Wiadomo już jak wygląda terminarz PGE Ekstraligi na sezon 2020. Jak Pan go ocenia?
Marcin Majewski: Trudne pytanie. Pewnie chciałoby się, aby te pary były jeszcze mocniejsze na pierwsze dwie kolejki, ale i tak są zacne. Nie ukrywam, że marzyłem, aby Rybnik pojechał z Motorem Lublin, ale marzenia nie zawsze się spełniają. Uważam, że liga w przyszłym sezonie będzie znakomita. Jest mnóstwo niewiadomych i o to chodzi. Poza tym, przyznam, że wybór niedzielnych spotkań w grudniu, to jest wróżenie z fusów. W trakcie sezonu i tak pewnie będą nas czekać zamiany w transmisjach.
– Skoro jesteśmy przy temacie wyboru spotkań to w takim razie muszę zapytać, jak trudno było wybrać mecze, które będą transmitowane w państwa telewizji?
– Parę siwych włosów na głowie z tego powodu na pewno mi się pojawiło. To żart, ale tak na poważnie, wymaga to wnikliwej analizy. To nie jest tak, że wyboru dokonuje się od ręki. W 1. kolejce wybór meczu Stal Gorzów – Unia Leszno był oczywisty. Jak widzom nSport+ nie pokazać w akcji drużynę Mistrza Świata – Bartka Zmarzlika i aktualnych Drużynowych Mistrzów Polski. Dużo trudniej było wybrać mecze w dalszej części sezonu, bo na dzisiaj nie wiadomo jak drużyny będą prezentować się na początku rozgrywek. Myślę, że pierwsze trzy kolejki zweryfikują nasze wybory.
– Truly.work Stal Gorzów i MRGARDEN GKM Grudziądz mają, według Pana, trudny start w nadchodzącym sezonie PGE Ekstraligi?
– Grudziądz w pierwszych trzech kolejkach ma dwa, wyjazdowe spotkania. Najpierw w Częstochowie, a potem w Zielonej Górze, gdzie przed rokiem przegrał minimalnie, 44-46. Co do Gorzowa – Stal ma o wiele trudniejsze zadanie. Na dzień dobry musi wygrać z Mistrzem Polski – Unią Leszno, potem dwa, trudne mecze wyjazdowe – do Lublina i Rybnika. Może być tak, że po trzech kolejkach drużyna Zmarzlika i spółki będzie bez punktów. I jakby tego było mało w czwartej kolejce na rozkładzie ma na własnym torze Włókniarza. Nie zazdroszczę, ale dla kibiców i tv cudowny scenariusz.
– Okno transferowe w tym roku było bardzo ciekawe. Trzy transfery, które Pana zaskoczyły to…?
– Greg Hancock w ROW-ie. Jeśli wystartuje, będzie to spore wydarzenie. 50-latek w PGE Ekstralidze, czy ktoś pamięta takiego zawodnika? Tomek Gollob, z którym ostatnio rozmawiałem, kładzie obie ręce na stół, że Amerykanin świetnie sobie poradzi. Nicki Pedersen w GKM. Tej drużynie potrzeba „pieprzu”, wyrazistego i dobrze punktującego zawodnika. Duńczyk raczej nie zawiedzie. Jakub Jamróg w Lublinie. Po takim sezonie w Sparcie Wrocław, u boku Taia Woffindena, myślę, że wychowanek Unii Tarnów, będzie jeszcze lepszy. Uważam, że to dobry ruch ze strony Motoru Lublin i samego zawodnika. Takim dobrym ruchem jest też powrót Rune Holty do Częstochowy. Pod Jasną Górą myślę, że może być znakomity, bo uwielbia ten tor. W 2017 roku miał średnią ponad 2 punkty na bieg na torze w Częstochowie.
– Rozumiem w takim razie, że Częstochowa może poważnie zagrozić Unii Leszno?
– Jeśli ktoś miałby zagrozić Unii Leszno to na dzisiaj drużyna z Częstochowy. Madsen liże rany po sezonie, ale spokojnie się przygotuje do kolejnego sezonu. Jest Lindgren, Holta, Doyle, Przedpełski, który może pojechać już tylko lepiej. No i junior Jakub Miśkowiak, który w sezonie 2019 parę razy pokazał, że ma możliwości.
– Pobawmy się teraz trochę we wróżenie i poproszę Pana o typ składu fazy play-off w sezonie 2020.
– Stawiam na Lublin, Gorzów, Leszno i Częstochowę.
źródło: inf.własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!